czwartek, 1 października 2020

świeczka / wosk Yankee Candle Vineyard

Wino...grona

Ciemne te niemal czarne granatowe, chrupiące i słodko-winne winogrona bezpestkowe zdecydowanie są jednymi z moich ulubionych owoców (odmiany Melody, ale i Sable dają radę).
Pomijając fakt, że chyba niewiele jest rzeczy winogronowych, trudno oddać ich genialny smak. Nawet inne odmiany, próbujące w moim odczuciu udawać wspomniane, są drastycznie gorsze (a w sklepach często sprzedawane w identycznych opakowaniach w tej samej cenie - zwłaszcza denerwuje mnie sprzedawanie czerwonych jako te "ciemne"). A zapach? Hm... Miałam nadzieję, że nie powtórzy się przykra sytuacja z Juicy Watermelon.

Yankee Candle Vineyard to świeczka o zapachu winogron, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).

Opis producenta:
Słodki aromat dojrzałych winogron odmian cabernet, merlot i zinfandel.
Nuty zapachowe:
Nuty górne: silne winogrona
Nuty środkowe: czerwone owoce
Nuty dolne: trawa

Recenzja

Na sucho świeczka pachniała intensywnie słodkimi, chrupiącymi winogronami ciemnymi i ciepłym dniem spędzanym w ogrodzie w cieniu drzew. Woń owoców była smakowicie realistyczna. Jakbym tak siedziała i jadła soczyste winogrona granatowe, niemal czarne o głębokim smaku podchodzącym pod wino z odrobinką cierpkości w tle.

Po ogrzaniu wosk powoli rozniósł woń słodko-cierpkich, soczyście-chrupiących ciemnych winogron. Początkowo widziały mi się jako mieszanka: i granatowo-czarne, i fioletowe, i może nawet czerwone. Łączyła je słodycz i soczystość. Chwilami zapach wydał się kryć drobniusieńki kwasek, potem jednak znów przybierał na słodkiej rześkości winogron ogólnie. Mieszały się z wizją owocowej uczty w cieniu drzew. Czułam ciepło lata i orzeźwienie winogron, które... chwilami muskały cierpkością. Jak te najciemniejsze, winne... A potem znów okrywały się słodyczą. Chwilami wydała mi się nieco przytłaczająca, może pudrowa (a może bardziej... słodko-gnilna jak przejrzałe owoce?), ale po chwili się opamiętywała. Cały czas były smakowicie autentyczne, jak... prawdziwe winogrona po prostu.

Zapach na sucho był bardzo, bardzo intensywny, a rozgrzewany potrzebował chwili, by jak wino nabrać mocy urzędowej. Cały czas trzymał się naturalności; to nie jakieś tam cukierki winogronowe, a winogrona, jednak... nie takie tylko charakterne ciemne, a... różne. Chwilami o słodyczy aż za mocnej. Mimo wszystko jednak wciąż rześkiej. Natężenie nie było nazbyt mocne... przy czym jakikolwiek potencjalny element dokuczliwości odpadał, a po paleniu dość szybko prawie zupełnie się ulatniał.

Całość bardzo się YC udała. Wyrazista, naturalna i apetyczna! Zupełnie jakby jeść winogrona z kiści, na której są różne: od porządnie dojrzałych, przez aż gnilnie-słodkich przejrzałych po te dojrzałe słabo. Albo... jakby tak trafić na pudełko miksu odmian (ale ciemnych) - nie znam się, ale może to właśnie przytoczone (po kolorach, bo nie jestem znawcą, nauczyłam się tylko, które lubię)? Jeśli tak, to producent osiągnął sukces. Zapach podobał mi się, choć wolałabym, by nie chylił się ku przesłodzeniu, a raczej poszedł w stronę winno-wytrawną, jak te najciemniejsze odmiany (np. Melody). Mam też problem z jego utrzymywaniem się... wydał mi się bowiem jakiś lichy pod tym względem.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz