Sen czy jawa?
Bardzo lubię zapach letniego powietrza nocą, jest specyficzny i nie do podrobienia. Można go jednak jakoś ładnie odwzorować, prawda? Aromatyczne letnie noce... jeszcze ciepłe, ale już kojąco chłodniejsze niż dni, same w sobie wydają się jak ze snu. Czy ten zapach miał okazać się jak z pięknego snu? A może miał być na tyle przyziemny i nudny, by mnie uśpić? Śliczna, magiczna etykietka kojarząca mi się trochę z Dark Crystal sugerowała, że raczej to pierwsze.
Yankee Candle Dreamy Summer Nights to świeczka o zapachu "sennej letniej nocy", u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).
Opis producenta:
Relaksująca mieszanka wanilii z heliotropem i odrobiny drzewnych nut roztacza magię ciepłych, gwiaździstych letnich nocy.
Nuty górne: pomarańcza, cukier waniliowy
Nuty środkowe: heliotrop, wanilia płaskolistna, kwiat wanilii
Nuty dolne: ziarna wanilii, bursztyn, drewno cedrowe
Recenzja
Zbliżywszy się do świeczki na sucho, jako pierwszą poczułam pomarańczę, która prędko chowała się w waniliowej toni. Zapach był głównie waniliowy, chwilami bardziej cukrowy, ale też słodko-rześki, podszyty nieco ciepłem i niemal nieuchwytną nutką dobrych, męskich perfum. Wanilia przewijała się przez to wszystko, a całość skojarzyła mi się z... drewnianą szafą wyperfumowanej "ciotuni / babuni"?
Po rozgrzaniu najpierw wyłapałam soczyście-słodką, orzeźwiającą nutę z pogranicza owoców i kwiatów. Czy to pomarańcza surowa czy... jakaś kandyzowana? Prędko rosła słodycz, chwilami bardziej cukrowa, chwilami szlachetniejsza: waniliowa. Z czasem to właśnie wyrazista wanilia wyszła na prowadzenie i już tam została. Cytrusowa rześkość zniknęła. Przez większość czasu czuć głównie wanilię. Wanilię prawie zupełnie zagłuszającą wszystko inne... acz na szczęście "prawie", nie "zupełnie".
Oczami wyobraźni widziałam kwiaty pomarańczy i kwiaty wanilii - jasne, o mięciutkich płatkach. Mięciutkich... niczym delikatne tkaniny, ubrania subtelnie wyperfumowanej damy. Wyobraziłam sobie drewnianą szafę z delikatnymi, zwiewnymi kardiganami, szalami, tunikami... Na pewno drewnianej. Do tej kwiatowości i słodyczy doszedł lekki charakterek drzew, drewna. Było to drzewo wonne, jasne i także podporządkowujące się wanilii.
Zapach cechuje pozytywna intensywność. Rozchodzi się dosłownie w sekundę, zaraz także na resztę mieszkania. Nie odznaczał się specjalną dynamiką, ale nie nużył, nie męczył. Wydał mi się... intensywnie spokojny. Jako że lubię mocne zapachy, bardzo mi odpowiadała taka moc bez napastliwości. Niestety jednak bardzo szybko się ulatniał.
Wąchając suchą świeczkę trochę się obawiałam, bo mogła pójść zarówno w dobrym, jak i przytłaczającym kierunku. Tu jednak zachowała się dobrze. Sam zapach jednak mnie nie porwał. Był głównie waniliowy; mimo że słodycz w pewien sposób urozmaicono pomarańczą i kwiatową perfumowością, brakowało mi w nim charakteru. Nudził mnie i nie zapadł w pamięć, jak poprawny film obyczajowy.
O zapachu tym myślę jako o "kobiecej wersji MidSummer's Night" (który z kolei miał męski wydźwięk).
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz