piątek, 9 października 2020

świeczka / wosk Kringle Candle Pumpkin & Sage

Szałwiowy szał?

Do szałwii przekonałam się dopiero jakiś czas od rozpoczęcia przygody z nią. Gdy na suszoną białą trafiłam po raz pierwszy, skrzywiłam się na jej zapach, aczkolwiek szałwia parzona jako herbata zawsze wydawała mi się neutralnie "w porządku". Dopiero w dorosłym życiu, i to na przestrzeni ostatnich miesięcy, zaczęła intrygować mnie bardziej: jako kadzidło, świeża, jako napar... Zaczęłam po prostu poszukiwać, w jakiej to odsłonie mi najbardziej podejdzie, w jakim towarzystwie. Jako że dynię uwielbiam, ten zapach wydał mi się bardzo atrakcyjny. I bezpieczny - na wypadek, gdyby szałwia przechyliła się tu w mniej znośnym kierunku, sytuację mogła poprawić dynia.

Kringle Candle Pumpkin & Sage Daylight to świeczka o zapachu dyni i szałwii od Kringle Candle Company; u mnie jako Daylight (42 g); używana też jako wosk.

Opis producenta:
Poczuj jesienną klasę połączenia wytrawnej szałwii i wyśmienitej dyni.
Nuty zapachowe:
Nuty górne: cytrusy, dynia
Nuty bazowe: szałwia, wanilia
Nuty dolne: cynamon, drewno, las

Recenzja

W pierwszej chwili na sucho zarejestrowałam słodkawą dynię, na którą szybko naskoczyła lekko kwaskawa szałwia. Słodycz po chwili nieco wzrosła, do dyni dołączyła wyrazista wanilia, a następnie częściowo przeszła w ziołowo-chłodzącą strefę i choć w tle przewijało się lekkie ciepło, kompozycja odbiła raczej... w zawilgoconym kierunku. Pomyślałam o mało wyrazistej, mdławej dyni i ostygłym już naparze z szałwii.

Rozpalona świeczka roztoczyła słodycz wanilii, na którą po chwili nałożyła się bardzo rześka, ziołowa woń. Wyraźnie czułam szałwię ze specyficznie kwaskawo-słodkawym, chłodzącym podkreśleniem. Mieszała się dzięki niej i sporej ilości słodyczy z dynią. Wyłapałam chyba także cytrusową soczystość, ale ta zaraz zniknęła.
Dynia rozchodziła się z małym opóźnieniem, ale bardzo wyraźnie. Początkowo delikatna, wodniście mdława, a potem słodka i wyrazista. Opiewała ją słodka ziołowość (jakby szałwia przemieszała się z innymi, też z miętą?). Pomyślałam o lasce wanilii, takiej trochę drzewnej... może czymś ziołowo-korzennym? Na pewno wtapiającym się we wręcz kwiatowo-oleistą wanilię. Ta wyważyła kompozycję z czasem niemal dominując i wpisując się po części w obie tytułowe nuty.

Zioła wciąż były jak chłodny powiew. Oczami wyobraźni widziałam dynie rosnące na polu i dosłownie czułam chłodny wiatr, który sprawia, że wokół nich wirują jesienne liście. Jakbym właśnie kroiła jakąś surową dynię, otworzyła okno, a zza niego... powiało jesienią.

Zapach mimo że wyrazisty, nie był napastliwy. Jego moc określiłabym jako średnią, choć rozchodził się niemal natychmiast i bez problemu. Mimo sporego udziału słodyczy, niósł rześkość. Mam jednak wrażenie, że zdarzyło mu się zalecieć parafiną. Utrzymywał się średnio długo.

Muszę przyznać, że to propozycja wyważona, stonowana i przystępna. Bardzo rześka, chłodna i zaskakująco waniliowo słodka. Dobra na jesień, jako coś budującego czy podkreślającego klimat w tle. A zarazem nic porywającego czy nowatorskiego. Dla mnie chyba za subtelna w przekazie, taka... ładna, ale bez szału.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz