wtorek, 29 września 2020

świeczka Kringle Candle Covered Bridge

Most do późniejszej jesieni

Uwielbiam aurę jesieni. Zarówno tę złoto-czerwoną, chłodno-ciepłą, jak i chłodniejszą, wilgotniejszą, kiedy to nagie drzewa spowija mgła, a liście leżą już na ziemi. Stąd lubię mieć zapachy podkreślające to wszystko. Nie może zabraknąć więc u mnie obiektu dzisiejszej recenzji - jako typowa domatorka lubię sobie właśnie nim wnosić trochę jesieni do mieszkania.

Kringle Candle Covered Bridge Daylight to świeczka o zapachu kwiatów z aromatami jesiennego, leśnego powietrza, odzwierciedlająca "kryty most" od Kringle Candle Company; u mnie jako Daylight (42 g).

Opis producenta:
Radosne aromaty leśnych kwiatów rosnących przy strumyku unoszące się do góry, aby przyjaźnie połączyć się z zapachem drzew i liści. Składa się to na trwały, klasyczny nowoangielski amalgamat.

Recenzja

Wąchana na sucho najpierw uderzyła mnie zapachem kwiatowo-męskiego dezodorantu, który aż zakręcił w nosie, by następnie - wciąż w nim kręcąc - przejść w liście w jakimś chłodnym, opuszczonym parku: niektóre suche, inne zawilgocone. Kompozycja była dość chłodna, ale w taki... wilgotnie-leśny sposób.

Po rozpaleniu wzmacnia się aromat zawilgoconych roślin, drewna i właściwie samego lasu. Mocny dezodorant przeszedł w dobre, męskie perfumy mieszające się z kwiatami w chłodnej, wilgotnej kwiaciarni. Oczami wyobraźni zobaczyłam wychodzącego z niej eleganckiego mężczyznę w długim płaszczu z wiązanką kwiatów. Poszedł przez park, nie zwracając uwagi, że idzie po trawniku wilgotnym jeszcze po deszczu. Aromat mokrych liści, a także kropelki deszczu zupełnie mu nie przeszkadzały. Szedł pewny siebie, on wiedział dokąd. 

Moc świeczki wydała mi się zaskakująco silna, wyrazista jak na Daylight. Rozchodzi się szybko i porządnie, po czym trwa długo. Czuć ją bardzo dobrze i mimo natężenia nie była męcząca. Wszystko w niej wydawało się dokładnie takie, jakie miało być.

Dokładnie taki był ten zapach: zdecydowany. Pewny siebie, niczym ten wyobrażony i opisany facet. Wilgoć roślin, rześkość po deszczu i dobre, męskie perfumy - bez komplikacji i zawiłości. Piękna klasyka. Konkretna, a jednocześnie nie za ciężka. Takie... wprowadzenie ze słonecznej i jeszcze ciepłej w późniejszą już jesień. To jeden z moich ulubionych zapachów na późniejszą jesień, choć nie ma w nim niczego nadzwyczajnego, wbijającego w fotel.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz