sobota, 30 lipca 2022

kadzidełka Ronald A/S Róża & Czarny Oudh / Raucherstabchen Rose & Schwarz Oudh

Wpadła gruszka do fartuszka malina do koszyka

Wszelkie woski, świece i kadzidełka kupuję przez internet. Te w zasadzie wpadły przez przypadek, bo po prostu weszłam po świece do czarów do sklepu Nanu-Nana i mój wzrok padł na pudło z błyszczącymi kadzidełkami. Jako że ojciec miał płacić, zainteresowałam się. I choć przyciągnęło mnie granatowe opakowanie, przy tym, które ma wylądować w sklepowym koszyku, kierowałam się wariantem zapachu (granat to był "zwiewne kwiaty" czy coś). *A informację na tyle, na końcu niestety przeczytałam dopiero w domu.

Ronald A/S Kadzidełka z dekoracyjną podstawką Róża & Czarny Oudh / Raucherstabchen mit Dekohalter Rose & Schwarz Oudh to kadzidełka o zapachu róży i czarnego oudh, wyprodukowane dla koncernu Ronald A/S z Kopenhagi; w opakowaniu 30 sztuk.
Jest informacja, że zawierają: ekstrakt z gurjun balsam, acetyl cedrene, citronellol, geranyl acetate, które mogą wywołać reakcje alergiczne.*



Recenzja

Suche kadzidełka pachniały bardzo intensywnie różą o podkręconej soczystości, słodkimi malinami i męsko-drzewną nutą. Wydały mi się nieco kwaskawe, niezbyt naturalne, ale jeszcze takie, które w paleniu mogą okazać się względnie zadowalające.

Palone kadzidełka roztaczały przede wszystkim zapach palonego drewna. Drewna goryczkowatego, z echem węgla i ziemi. Na nie dołożyły słodycz i pewną soczystość. Odnotowałam róże, a więc kwiaty, ale też czerwone owoce. Pierwszą myślą były cierpkawe owoce dzikiej róże, potem też trochę średnio dojrzałych malin... Z tym, że nie były to w pełni naturalne owoce - coś zgrzytało. A z czasem pojawiło się trochę więcej kwiatów.

Kwiaty i owoce sprawiły, że wyobraziłam sobie dymiące i zwęglone drewno zalane wodą i zawilgocone płatki róż, leżące na ziemi. Wszystko to przeplatał kwasek owoców. Może też jakby kwaskawy dym znad... palonych kwiatów?

Kadzidełka pachną intensywnie jeszcze niezapalone, palą się średnio długo i rozchodzi się z nich niewiele dymu. Mimo to, czuć je wyraźnie. Zapach utrzymuje się średnio długo. Nie wydaje się w pełni naturalny, chowa się w nim coś sztucznego.

Całość wyszła interesująco, acz mnie nie chwyciło. Palone drewno, odrobinka ziemi, czerwone owoce i róże - wolałabym poczuć splot pierwszych i róż-kwiatów mocniej. Czerwone owoce nie umiały się w to wpasować i trochę dziwnie odstawały. Może przed autentyczność, która mogłaby być lepsza? W dodatku są bardzo drogie (20 zł)

5/10

poniedziałek, 25 lipca 2022

wosk / świeca Goose Creek In The Forest

W lesie i w zachwycie

Uwielbiam lasy. Kiedyś o wiele częściej po nich chodziłam, obecnie musiałabym sporo jechać, a nie mam czym i... nie ukrywam, że trochę się strachliwy mieszczuch ze mnie zrobił i od razu myślę o wszelkich kleszczach itp. Stąd ciągnie mnie do kompozycji zapachowych, będących namiastkami klimatu lasu.

Goose Creek In the Forest to zapach lasu, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Ta mieszanka budzi autentyczne wrażenie spaceru po lesie.
Nuty górne: liście, lasy
Nuty bazowe: las, rozmaryn
Nuty dolne: cedr, bursztyn


Recenzja

Na sucho wosk pachnie głównie drzewami iglastymi: sosnami, świerkami, ale też ogólnie zielenią świeżą i rześką. To las z wyraźnie wyczuwalnym drewnem i nutką ziemi. W oddali odnotowałam ciepło, zupełnie jakbym znalazła się w gęstym lesie, w którym leży mnóstwo powalonych drzew, w którym nie ma ludzi. Jakbym chroniła się od ciepła czy nawet upału, doskwierającego światu poza lasem. Przywodziło to na myśl też trochę zaparzoną, ciepłą miętę.

Z kominka natychmiast rozszedł się zapach drzew iglastych. Wyobraziłam sobie sosny o długich igłach i okrągłych szyszkach, a potem ogólnie las iglasty, nawet mieszany. Sosny i świerki ogólnie splatały się z zielenią i... pewnym ciepłem.

Po szyszkach przyszła pora na wonną, słodką żywicę. Spływała po korze, pniach najróżniejszych drzew. Pomyślałam o słodkawym cedrze, o ściętych pniach porośniętych różnymi roślinami, o mchu... Wszystko to było przytulne, mimo że rześkie i świeże, a jednak także ciepłe. Odnotowałam miętę i rozmaryn, które splotły słodycz i rześkość, dodając odrobinę ziołowej goryczki, powagi. Dzięki rześkości poczułam się, jakbym jakiegoś bardzo ciepłego dnia wyruszyła do lasu, ażeby schronić się przed słońcem, którego aromat jednak unosi się wśród drzew, z dominującymi sosnami.

Suchy wosk wykazuje się intensywnością, acz w kominku wydaje się nieco stonowany. Jest wyraźny i satysfakcjonująco mocny, ale jednak siekierą bym go nie nazwała. Rozchodzi się szybko, po czym roznosi się spokojnie. Utrzymuje się długo.

Całość bardzo mi się podobała. Mogłaby to być nieco mocarniejsza siekiera, ale taka intensywność i tak wciąż jest miła. Mnóstwo drzew iglastych i rześkość połączyły się z ciepłem i słodyczą żywicy, słońca i ziół (mięty? rozmarynu). Las, do którego bardzo, bardzo chce się wyskoczyć. I w którego objęcia wtulić.

9/10

wtorek, 19 lipca 2022

kadzidełka Song of India India Temple Incense Sticks

Aromatyczna cisza jak w świątyni

Kadzidełka patyczkowe, bym kupiła, muszą w jakiś szczególny sposób do mnie przemówić. I to dziwne, bo czasem jest to wariant zapachowy, a czasem po prostu opakowanie. W tym przypadku akurat opakowanie i nazwa, bo co do zapachu "indyjskiej świątyni" nie miałam wyobrażeń.


Song of India India Temple Incense Sticks to kadzidełka oddające zapach indyjskiej świątyni, wyprodukowane z pyłu sandałowego, korzeni, żywic, ziół i naturalnych olejków eterycznych; w opakowaniu 20 sztuk; eksporter to R. Expo India.

Opis producenta
Kadzidełka marki Song of India są całkowicie naturalne. Idealnie sprawdzą się do otulenia przestrzeni domowej ciepłym i orientalnym zapachem.


Recenzja

Suche kadzidełka pachniały bardzo świeżo i soczyście kwiatami i roślinami, a także odrobiną soczyście-kadzidlanymi rodzynkami, Plątała się przy nich drewniana, goryczkowato-ciepła i leciutko słodka nuta drewna sandałowego.

Po rozpaleniu rozszedł się zapach niejednoznacznie słodki, któremu towarzyszyły - częściowo też słodkie - kwiaty. Nie brakowało soczystości roślin i ukwieconych drzew, jak również słodko-kwaskawych owoców.
W tle zawinęła się mgiełka słodkawo-soczystych winogron i jeszcze więcej rodzynek. Mieszały się z roślinami i kwiatami, do których z czasem dołączyło poważniejsze, coraz mniej słodkawe drewno.

Patyczki paliły się bardzo szybko, znikały prędko. Po rozpaleniu pachniały średnio mocno, a dymu leciało niewiele. Zapach był średnio intensywny.

Całość nie była za mocna i mimo względnej wyrazistości, wydawała się przeciętna i niezbyt przyciągająca uwagę. Nie wszystko mi tu grało, ale nawet aż trudno wskazać jakiś konkret. Sporo słodyczy, trochę drzew i odrobinka słodkiej soczystości... I tyle. Gdyby ten zapach był dźwiękiem, byłby pewnie świątynną ciszą (oczywiście w momencie, gdy żadne śpiewy i modły się tam nie odbywają).

7/10