Naturalne zapachy

Natura oferuje równie piękne zapachy, co producenci różnych wosków, świec i kadzideł. Warto je znać, coś o nich wiedzieć i rozpoznawać, stąd uznałam, że sporządzę także listę opisów naturalnych kadzideł. W odniesieniu do produktów naturalnych, jakimi są np. żywice, trudno jednoznacznie mówić o "recenzjach", stąd tutaj właśnie po prostu opisy, subiektywne i często luźne obserwacje.


Guma damar / damara to żywica z rodziny drzew dwuskrzydlcowatych (Dipterocarpaceae)
Sucha żywica pachnie słodko-kwaskowato, miodowo-owocowo. Kojarzy mi się z kwaskawym, jasnym miodem lub miodem z dodatkiem cytryny. Jest trochę kwiatowa (jak ukwiecone drzewa / krzewy), rześka.
Zapach palonej jest najpierw słodkawy, co przełamuje goryczka. Z czasem coraz więcej balsamicznych, gumowych wątków; w pewnym momencie skojarzyła mi się z paloną oponą i asfaltem... zlanym deszczem. Czuć rześkość, a jednocześnie kręci w nosie, wydaje się ostrawa. Z oddali przybył cytrus, przeszywający balsamiczną gorzkość. Do tego ukryta słodycz, która z czasem znacząco się nasila. Aromat niby kojący, ale w za dużej ilości, za długo wąchany ogół może męczyć. Gdy jednak skończy dymić i trochę się odczeka, zaczyna łagodnieć. Wtedy wyłania się słodycz trochę jasnomiodowa z rześkim kwaskiem i motywem deszczu w tle.
Spala się w umiarkowanym tempie, dynamicznie idzie dużo dymu, mocno zadymiającego pomieszczenie - nawet, gdy wydaje się, że żywica już zniknęła. Wciąż upuszcza wtedy zapach; wygląda pięknie jak szkło zmieniające się w wodę.
Swoją otrzymałam od internetowego sklepu Holyart.

-----------

Olibanum to żywica pozyskiwana z drzew rodzaju kadzidla / kadzidłowiec (Boswellia) rosnących na okołopustynnych terenach północno-wschodniej Afryki oraz na Półwyspie Indyjskim.
Zapach suchej żywicy jest balsamiczno-cytrusowy, drzewny, wyrazisty; odbieram go jako słodko kościelny.
Palona od razu przywołuje na myśl kadzidło kościelne, a więc ciężko-słodkie i kwaskawo-sosnowe, jak drzewa iglaste i cytryna, do pewnego stopnia rześka, acz podszyta drzewną goryczką i goryczką skórki cytryny. Z czasem cytryna jakby przybiera na soczystości, esencjonalności.
Pali się średnio długo, dając sporo dymu. Znika w dużym stopniu, ale trochę na węgielku zostaje.
Średnio wydajna.

--------

Sandarak to miękka żywica naturalna z drzew rodziny cyprysowatych, pozyskiwana głównie w krajach Afryki Północnej.
Na sucho zapach jest słodki, aż miodowy, ale jednocześnie soczyście-kwaskawy jak cytryna; "cytrynka" dosłownie - podbuzowana, zrobiona na słodko. Trochę kwaskawo-słodkie jak fuzja rodzynek i fig.
Zapach w spalaniu rozchodzi się jako efekt rześkości, potem lekki cytrus, kwaskawe drewno. Po chwili czuć więcej dymu (typowo kadzidlanego) i słodyczy. Cały czas rześki, odświeżający i soczysty, dosłownie słodko-cytrynkowy (jak lemoniada cytrynowo-miętowa?), może rodzynkowy. Z czasem nabiera więcej drzewnej powagi, goryczki. Nawet drapie w gardle, ale nie zapomina o orzeźwianiu. 
Spala się szybko i nie zostawia ani odrobinki siebie na węgielku; robi to dynamicznie, dając sporo dymu. Bardzo wydajna.

--------

Mirra to wonna żywica otrzymywana z drzew i krzewów należących do rodzaju balsamowiec (Commiphora), z różnych gatunków, np. Commiphora myrrha.
Sucha jest goryczkowata i lekko soczysta jak niemal czarne rodzynki, wzbogacona o poważny, ciężko słodkawy - kwiatowy? - wątek.
Palona słodka miodowo-rodzynkowo, ale z wyrazistą goryczką jak ciemny miód (np. gryczany) i ciemne, kadzidlane rodzynki. Gorycz nasila się z czasem, ale nie odstępuje jej słodycz... kwiatowo-miodowa i miękka. Drewno czuć, ale w wydaniu słodko-gorzkim. Skojarzyło mi się to z dobrą whisky z nutą palonego drewna.
Pali się średnio szybko, nie do końca; unosi się z niej raczej mało dymu.

--------

Opoponax (nazywana słodką mirrą) to żywica z drzew Commiphora erethraea, Commiphora holtziana oraz Commiphora kataf, które rosną głównie w północno-zachodniej Afryce.

Sucha żywica pachnie intensywnie bardzo słodkimi rodzynkami. Jakbym się pochylała nad owocami słodziutko-słodziuteńkimi, soczystymi i żywicznymi. Ze słodyczą podsyconą miodem? Lekka goryczka, pewna suchość (ziołowa?) zawinęła się w tle, dodając im pazura.

Kadzidło palone roztoczyło wysoką słodycz rodzynek. Pomyślałam o wielkich i soczystych Jumbo, ciemnobursztynowych, lekko kadzidlanych. Zrobiły aluzje do kwasku, ale ten zatonął w wysokiej słodyczy. Rodzynki przemieszały się... z morelami? Odnotowałam miód. Pomyślałam o nim jako o złocistej, lepkiej masie, a po chwili... jakby zmieszał się z topioną gumą? Plastikiem? Mieszał się też z coraz istotniejszą słodyczą suszonych moreli i lekką pudrowością... I właśnie za tym splotem z czasem zakręciła się drobna goryczka. Z palonej gumy częściowo przeszła w klimat ziołowy, acz niezupełnie... Kwiatowy? Jak słodki napar z kwiatów z miodem.

Żywica intensywna i słodka na sucho, podczas palenia zaskoczyła, że nie była aż tak mocna (mimo że wyrazista). Palona wyszła nieco mniej słodko. Rozchodzi się szybko, utrzymuje dość długo. Nie spala się całkowicie, więc co większe kawałki musiałam potem na węgielku obracać, by opaliły się z każdej strony. Dymu idzie z niej średnia ilość, przy czym jest on "rzadki", więc nie zadymia męcząco małych pomieszczeń. 
W porównaniu do mirry to zdecydowanie bardziej "słodziutko rodzynkowy" jakby złagodzony, rozmyty zapach, sporo w nim też miodu, a goryczka pozostaje jedynie w tle, w momencie gdy mirra jest słodko-gorzka, bardziej w tym szlachetna i charakterna.
Swoją otrzymałam od internetowego sklepu Holyart.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz