środa, 29 listopada 2023

wosk Enoia Hrabia Woskula

Złagodzony wampir?

Niedługo po wosku Hrabia Dracula uznałam, że po prostu muszę go zestawić z Hrabią Woskulą. Opis tego bardzo mi się podobał, jednak zdecydowałam się zamówić tylko serduszka bojąc się, że choć nuty brzmią na moje, to raczej nie mam co liczyć na siekierę.

Enoia Hrabia Woskula to elegancki zapach oddający tajemniczość i przepych, czyli bergamotki, agawy, miodu, kwiatów i przypraw, z linii na Halloween, u mnie jako sojowy wosk serduszko ok. 5g (a właściwie dwa serduszka, czyli 10g). 

Opis producenta
Hrabina Woskula to zapach, który przenosi cię w świat luksusu i elegancji, emanując jednocześnie delikatnym urokiem i tajemniczością. Ta wyjątkowa kompozycja zapachowa otwiera drzwi do pałacu pełnego bogactwa i przepychu, a jednocześnie ukazuje subtelność i wdzięk w najpiękniejszym wydaniu.
Na samym początku wyczuwasz soczystą bergamotkę, która wprowadza cię do świata Hrabiny Woskula z nutą świeżości i elegancji. Delikatna słodycz agawy i miodu otacza cię jak luksusowy welon, dodając zapachowi wyjątkowego uroku. W sercu kompozycji pojawiają się goździki i jaśmin, tworząc piękny i zmysłowy bukiet. To jak spotkanie się dwóch wielkich miłości - przyprawionej i kwiatowej, które razem tworzą harmonię. Na zakończenie, zapach przechodzi w nuty bazy, gdzie muskus, sandałowiec i wanilia dodają mu głębi i trwałości. To jakby zaproszenie do pałacowego ogrodu, gdzie każdy krok zostawia piękną i trwałą nutę.


Recenzja

Suchy wosk pachniał słodko-pudrowo i kwiatowo, acz pomyślałam o jakiś szamponach i ręcznikach przesiąkniętych kwiatowymi zapachem, np. perfum. Jaśmin przodował i jako "nuta kosmetyczna", i jako świeże, kwitnące kwiaty. Pomyślałam też o miodzie i wanilii... oraz piżmie? Było w tym coś miękkiego. A do tego świeżość, rześkość - znów pomyślałam o prysznicowych motywach, ale też i o świeżych roślinach. Agawie? Syropie z agawy? Wszystko zwieńczyło echo cytrusa, łącząc nuty łazienki z naturalnymi i świeżymi.

Z kominka najpierw  rozszedł się perfumeryjnie kwiatowy zapach. Kojarzył mi się z kwiatami, szamponami i kremami w wariantach kwiatowych. Pomyślałam o przytulnej, wilgotnej łazience, pełnej czystych ręczników. Do głowy przyszło mi też pranie. Wszystko to było ciepłe, przytulne, "tulaśne". Nieco piżmowe? Po chwili rosła słodycz, idąc nieco w waniliowym kierunku. Dołączyły do niej kwiaty, głównie jaśmin, niosący nuty wody, rześkość. Wyłapałam trochę miodu... acz też jasnego, rześkiego. Jakiś miód akacjowy (wyobrażenie, bo nigdy nie miałam z nim do czynienia)? Ogólnie przyszły mi do głowy akacja i zielenie.

Z czasem przemknęło cytrusowo-słodkie echo, a potem i ono zatonęło w kosmetycznej, szamponowej toni. Do tego pojawiło się ciepłe, orientalne drewno - sandałowiec? Jakby we wspomnianej łazience były drewniane szafki, meble, może coś wiklinowego - też nasiąknięte tym wszystkim. Pod wpływem drewnianego akcentu kwiaty z kwiatowych kosmetyków przeszły też w kwiaty po prostu. I konkretnie jasne, mięciutkie, świeże płatki kwiatów. Świeżości nadały im słodkie cytrusy, chyba soczyste pomarańcze.

Suchy wosk pachniał średnio mocno, a w kominku mocno. Rozchodził się powoli, jakby falami i nie tylko po pomieszczeniu z kominkiem. Utrzymywał się niezbyt długo.

Zapach mnie nie chwycił. Niby mocy mu nie brak, ale był jakiś taki... łagodny. Charakteru już zabrakło. Był kwiatowy w kosmetycznym kontekście, całościowo wyszedł bardzo łazienkowo. Szampony i kremy mieszały się z kwiatami, wilgocią, drewnem. Trochę cytrusów czy akacji, niosących świeżość też się w to wpisały. To ma być Hrabia Woskula? Wosk z linii na Halloween? Chyba bardzo złagodzony, rozleniwiony wampir, który zasiedział się pod prysznicem.

5/10

piątek, 24 listopada 2023

wosk Enoia Hrabia Dracula

Różowy wampir

Klikając w zdjęcie tego wosku na stronie Enoia.pl od razu miałam mieszane uczucia, ponieważ różowy kolor ni jak mi nie pasował mi do tytułu. Jak się okazało, do obiecywanych nut również. A jednak brzmiały przekonująco, więc postanowiłam zacisnąć kły na kolor, za którym nie przepadam, i kupić. I to całą tabliczkę, bo coś mi podpowiadało, że warto.

Enoia Hrabia Dracula to zapach oddający "whiskey & jazz" czy też "starą duszę" Hrabiego Draculi, z linii na Halloween, u mnie jako sojowy wosk "tabliczka czekolady" ok. 55g (czyli 10x5,5g; do kominka wrzucałam po dwie kostki, czyli11g). 

Opis producenta
Przed Wami hrabia Woskula ekhm Dracula, tyle lat plącze się po tym świecie, aż trafił do nas i uwieczniliśmy go na kolejne lata jako zapach whiskey&jazz bo co lepiej oddaje "stara duszę"?


Recenzja

Suchy wosk pachniał intensywnie, ale w jakby zgaszony sposób. Był słodki, trochę pudrowo-malinowy i ciepły, nieco... tulący? Jakby tak otulić się jakimś kaszmirowym, delikatnym sweterkiem... Czułam też jakby muskające skórę delikatne, świeże płatki kwiatów, które próbowały ugłaskać słodycz karmelowej whisky.

Z kominka najpierw nieśmiało wyłoniły się słodko-pudrowe maliny. Z czasem ich charakter zaczął zmieniać się na słodko-cięższy, przywodzący na myśl syrop malinowy. Syrop ten miał w sobie nieco paloną nutę. Palono-duszone czerwone owoce zahaczyły o jakby malinową whisky, wino...? Bardzo słodkie i trochę kwiatowe. Było to ciepłe, jakbym otuliła się przesiąkniętym tym sweterkiem...

...siedząc w jakimś lokalu z mnóstwem kwiatów, w tym słodko-delikatnych róż o żywym, różowym kolorze. Wyszło to nawet dość ciężko, trochę piżmowo ciepło. Słodycz wydała mi się stateczna i poważna, stonowana drewnem... Meblami drewnianymi? Palony wątek wzbogacił się o nutkę dymu, a mi do głowy przyszły jeszcze beczki, w których leżakuje wino. Także kwiatowe i słodkie, rozgrzewające. Przemknęły mi też skórzane obicia wspomnianych już mebli. Sweterek zaś przemienił się w zamsz. Zwieńczył przytulny charakter wosku.

Suchy wosk pachniał średnio mocno. W kominku początkowo raczej słabo, ale z czasem się nasilił i okazał się dość mocny. Rozchodził się umiarkowanie, niezbyt równo, acz nie tylko po pokoju z kominkiem. Utrzymywał się krótko. Brokatowo-perłowy efekt podczas topienia się wosku bardzo ładnie się prezentował.

Wosk jakoś nie chwycił - przede wszystkim wolałabym siekierę, a nie tak spokojny i w gruncie rzeczy delikatny zapach. Sama jednak kompozycja była ładna i ciekawa. Pudrowe, słodkie maliny i kwiaty, w tym róże, mieszały się z ciężkawo-ciepłym, przytulnym wątkiem. Myśl o beczkach z winem oraz drewno wieńczyły pewien nostalgiczny wydźwięk tego. Z Draculą jednak na pewno się to nie kojarzyło. Podobnie jak do obiecywanego klimatu "whiskey&jazz" nie pasowało. To wosk z halloweenowej linii, a jednak i z Halloween niezbyt się kojarzy. Acz całość była ładna... tylko że po prostu, zwyczajnie ładna i nic więcej.

7/10

poniedziałek, 20 listopada 2023

wosk Enoia Hokus Pokus

Czary mary, w czekoladowe zapachy trochę wiary!

Jako że czarostwo to spora część mojego życia, mam słabość do zapachów, które nawiązują do czarów i magii. Kiedy wybierałam woski ze strony Enoia.pl przed Halloween, okazało się, że jest możliwość wyboru niektórych jako nietoperze ważące 43g. Choć doświadczeniem nauczona, wiedziałam, że czekoladowe zapachy zazwyczaj wychodzą mdląco, opis tego wosku tak mnie... ekhem, oczarował, że uznałam, iż raz się żyje. Padło, że to właśnie Hokus Pokus zamówiłam jako nietoperza - fakt, byłoby kiepsko, gdyby okazał się mdlący, a ja skończyłabym z dość sporym woskiem, jednak chyba bardziej żałowałabym, gdyby okazał się piękny, a miałabym tylko porcję na raz. Zaryzykowałam.

Enoia Hokus Pokus to zapach "magicznym wywarem" i czarami, czyli wiśni, wanilii i czekolady, z linii na Halloween, u mnie jako sojowy wosk "nietoperz" o wadze 43g (czyli u mnie 4 "porcje" po około 10-11g).

Opis producenta
Hous pokus, czary mary oto zapach pięknej damy! Oto słodki magiczny wywar z wiśni i wanilii zamknięty w tabliczce czekolady by każdego oczarować! 


Recenzja

Suchy wosk pachniał niczym czekoladki z wiśniami w likierze: słodko i kwaskowato. Soczystość wiśni została jednak wkomponowana w wysoką i wszechobecną słodycz. Pomyślałam o wanilii, pudrowych cukierkach owocowych i syropie z wiśni wyraźnie przesłodzonym oraz równie bardzo słodkiej konfiturze z wiśni, malin i śliwek. Ta dopowiedziała nieco paloną nutkę, przypominającą ledwo uchwytne kakao.

Z kominka pierwsze rozeszły się słodkie, owocowe cukierki pudrowe, oddające śliwki. Po chwili pojawiły się maliny i wiśnie. Wszystkie niemal słodziuteńkie. Słodyczy dołożyła jeszcze wanilia i przesłodzona czekolada - powiedziałabym, że ciemna mleczna, bo choć z zaznaczonym kakao, to nie gorzka, ciemna, a łagodniejsza. Wyobraziłam sobie czekoladki ze śmietankowo-owocowymi nadzieniami w pudrowych kolorach. Przede wszystkim po głowie chodziły mi czekoladki wiśniowe, potem trochę śliwkowych. Choć bardzo słodkie, na szczęście zawarły w sobie też soczystość. W porywach nawet obietnicę kwasku? Ten jednak nie nadszedł.

Z czasem kakao zmieszało się z paloną nutą, acz nie gorzkością. Zapach zrobił się nieco cięższy, a wśród czekoladek pojawiły nieco charakterniejsze czekoladki "wiśnie w likierze". Potem wiśnie przegięły z cukrem - wyobraziłam sobie syrop owocowy i przecukrzone dżemy, konfitury z ciemnych i czerwonych owoców. To w nich rozgościła się palona, ciepła nuta. Nasiliła się też wanilia. Pudrowa słodycz kręciła się to tu, to tam, acz nie zajmowała już pierwszego planu jak w pierwszej chwili. Przeplotła ją soczystość i czekolada końcowo o bardziej kakaowym charakterze.

Na sucho wosk pachniał wyraziście i dość mocno, ale wydawał się mieć spokojny charakter. W kominku było podobnie. Charakter miał spokojny, ale czuć go bardzo dobrze i wyraźnie. Był mocny, acz nie siekierowy. Rozchodził się bardzo szybko i równomiernie, nie tylko po pokoju z kominkiem. Utrzymywał się średnio długo. Wizualny efekt brokatowy - cudo.

Zapach był ładny, choć ryzykownie słodki. Na szczęście pudrowe i przesłodzone, cukrowe nuty przemieszały się tu z charakterniejszymi - odrobiną czekolady, likierowo-kompotowym ciepłem. Wanilia i czekoladki, owocowo-śmietankowe nadzienia wyszły ciężko, ale jeszcze nie dusząco. Acz mało brakowało. Pudrowe wiśnie oraz śliwki i maliny były przesłodzone, acz wciąż lekko soczyste i nie tak czysto cukierkowe. Trochę bałam się tej czekolady, lecz wyszła na tyle nienachalnie i niesztucznie, że pasowała. Kompozycja całościowo okazała ciekawa. Choć nie w pełni w moim stylu, doceniam i z przyjemnością powrzucam do kominka, co kupiłam (nie żałuję też wybranej gramatury).

8/10

czwartek, 9 listopada 2023

wosk / świeca Chestnut Hill Autumn Days

Jesienna prostota

Uwielbiam jesienną aurę, więc bardzo ciekawią mnie wszelkie zapachy, które ją podkreślają. Jako że wyrobiłam sobie dobre zdanie o marce Chestnut Hill, a opis tego wosku brzmiał w moim stylu (czyi mimo nuty jabłek nie za bardzo owocowo-jedzeniowo), kupiłam. A pierwszy raz do kominka wrzuciłam w dniu, w którym miałam ochotę na prostego pewniaka. Czy przeczucie mnie nie myliło?

Chestnut Hill Autumn Days to jesienny zapach jabłek z przyprawami korzennymi, u mnie jako wosk - mieszanka sojowego z domieszką parafinowego; opakowanie to 85g, czyli 6 kostek.

Opis producenta
Wrzuć trochę drewna do kominka, weź jabłkowy cydr i pozwól ciepłym przyprawom wypełnić jesienne powietrze.


Recenzja

Suchy wosk pachnie intensywnie ostro-słodkimi przyprawami korzennymi z goździkiem i kardamonem na czele oraz suchymi, szeleszczącymi liśćmi o wysokiej goryczce. Czułam szlachetne, poważniejsze drewno i paloną nutę, właśnie też palone drewno. Do tego szczypta cynamonu, może pieprzu, który wymknął się z piernika i słodycz jabłek czerwonych lub nawet duszonej z cynamonem masy jabłkowej w tle. W pikanterii zaplątała się pewna soczystość, świeżość - może właśnie jako wiatr sprawiający, że opadłe  z drzew, złoto-czerwone liście aż wirują w powietrzu.

Z kominka pierwsza rozeszła się niejednoznaczna słodycz, przepleciona wilgotną nutą rozmokłych, zalegających na chodnikach i trawnikach liści. Zaraz jednak jakby ociepliło je jesienne słońce. Zaczęło nieco otoczenie - w zasadzie kompozycję - rozgrzewać. Poczułam palone drewno i jakby kruchy, maślany, nieco zbyt mocno przypieczony wierzch ciasta. Słodycz była jednak stonowana.

Niemal usłyszałam po chwili szelest suchych, drapiąco-goryczkowatych złotych liści. Przyszedł mi do głowy pieprz i korzenność, którą po chwili zalały słodkie, acz soczyste czerwone jabłka. Z wyraźnie zaakcentowaną charakterniejszą skórką. Zaplątał się w nich nieco winny, prawie kwaskawy akcent. Mieszały się częściowo z palono-pieczonym wątkiem i ciepłem, zmieniając się w szarlotkę. Słodycz wzrosła wraz z ciepłem, z którego wyłonił się słodko-ostrawy cynamon. Nie za słodka, znacząco soczysta i subtelnie korzenna szarlotka splotła się na równych prawach z szeleszczącymi, jesiennymi liśćmi. I może lekkim echem palonego drewna oraz wspomnieniem wilgotnej ziemi.

Suchy wosk pachniał w miarę intensywnie, a w kominku dość długo średnio mocno, a mocno dopiero po dłuższym czasie. Nawet wtedy jednak nie był siekierą. Rozchodzi się w porządku, równomiernie i nie tylko w pomieszczeniu z kominkiem, ale na pewno nie wydał mi się wszędobylski. Utrzymuje się średnio długo.

Wosk ten był dobrze wyczuwalny, ale bez dosadności. Liście, trochę wilgoci, a potem ciepło i liście suche, nieprzesłodzona szarlotka i lekka korzenność przyjemnie zgrały się ze słodkimi jabłkami i szarlotką. Zapach może nie porwał jakoś szczególnie, ale był ładny i właśnie taki... przyjemny, budujący przytulną atmosferę złotej jesieni. To prosty, porządny zapach.

8/10

poniedziałek, 6 listopada 2023

wosk / świeca Goose Creek Autumn Sunset

 Zmierzch marki?

Po ten wosk sięgnęłam prawie zupełnie pewna, że będzie zacny, bo kupiłam go rok temu, nim marka zaczęła wprowadzać zmiany w moim odczuciu na gorsze. Obiecywane nuty brzmiały zacnie, a etykieta przedstawiała zachód słońca taki, że z ochotą zobaczyłabym go na żywo. Gdy jednak zaczęłam się nad nią bardziej zastanawiać, już sprawdzając recenzję, pomyślałam sobie, że może zdjęcie przedstawia zbyt wyrównaną, uładzoną jak dla mnie scenerię... Co się jednak dziwić, że zaczęłam tak rozmyślać, skoro jesienna pora sprzyja refleksjom?

Goose Creek Autumn Sunset to zapach oddający jesienny zachód słońca, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Żywe kolory jesieni zarysowują niebo, a przytulną atmosferę wieczorem tworzy zachód słońca.
Nuty zapachowe: jodła, cytrusy, las, bursztyn i promienie słońca



Recenzja

Suchy wosk pachniał intensywnie drewnem. Od razu przeniosłam się na skraj lasu, gdzie leży dużo starych gałęzi i drzew powalonych, ale rosną też młodsze i wonne. To raczej las mieszany, ale z dominacją iglastych. Ich kwasek podkreśliła cytryna. Mimo rześkości, charakter wosku wydał mi się ciepły, zupełnie, jakby był to ciepły, jesienny dzień, kiedy to wracają wspomnienia lata, a drzewa ogrzewa słońce. Zaplątał się w tym wątek męskich perfum, a w cytrynie czuć też wyraźną goryczkę jej skórki.

Z kominka pierwsze rozeszło się drewno z palonym echem, które zaraz zmieniło się po prostu w suche drewno. Wyobraziłam sobie stare drzewa z nielicznymi pozostałymi na nich liśćmi, ogrzewane jesiennym słońcem. W jego promieniach czuć ciepło i lekką słodycz. Słodycz ta otworzyła drogę leśnym tonom, w tym liściom i gałązkom opadłym. Suchym, a wilgotniejącym? To las mieszany, w którym wzbierał się kwasek. Zupełnie, jakbym szła w las, poczynając od słonecznego skraju, przechodząc w kwaskawo-świeży iglasty. Wraz z kolejnymi krokami coraz więcej było bowiem drzew iglastych z drobnym kwaskiem.

Słodycz zrobiła się nieco poważniejsza i tak zmieszała się z drzewami, że pomyślałam o żywicy. Ta wplotła akcent słodkawo-goryczkowatych męskich perfum. Ciepło ze słonecznego zmieniło się częściowo w ciepło-słodkie przyprawy, acz nie dało mi się uchwycić, w jakie. Do kwasku drzew iglastych dołączyła kwaskawo-soczysta cytryna. Drzewa podkreśliły jej goryczkowatą skórkę.

Suchy wosk pachniał średnio intensywnie, w kominku nieco intensywniej, na pewno w pełni satysfakcjonująco. Nie pozostawił niedosytu. Utrzymywał się niezbyt długo.

Bardzo ładna, leśna kompozycja pełna drzew liściastych i iglastych, a także kwasku cytryny, z echem męskich perfum i ciepłem słońca. A jednak nic niezwykłego. Można powąchać z przyjemnością i dość szybko zapomnieć. Pomyślałam ze smutkiem, że to jeden z ostatnich wosków z kartonową etykietką, nie naklejką, a być może już też etap, gdy producentowi zaczęło brakować pomysłów na woski - wszak to jeden z ostatnich takich, jakie miałam.

8/10

środa, 1 listopada 2023

wosk Enoia Boo

Bu! Słodki straszak?

Ten wosk dostałam jako gratis do zamówienia, co uważam za bardzo miłe i jestem firmie Enoia bardzo wdzięczna. Otóż zapachy, które nawiązują do duchów, bardzo mi się podobają, ale po przeczytaniu opisu tego, uznałam, że dla mnie to będzie za słodkie i zamiast cudnych, upiornych duchów mogłabym liczyć co najwyżej na duszka Kacpra. A jednak biały, nawiązujący do duchów wosk ciekawił... stąd cieszę się, że dostałam właśnie ten! I to, że było to jedno serduszko (5g) pozwoliło sprawdzić, czy nie będzie przesadą wrzucenie dwóch serduszek na raz, czy woski mi się nie wyleją itp. (bo inne zapachy pokupowałam po dwie sztuki, jako że dotąd miała do czynienia z woskami o wadze ok. 10g... logika podpowiadała, że dwa serduszka wyjdą dobrze, ale skoro nie wiedziałam, jak się te woski "zachowują" - wolałam sprawdzić na jednym).

Enoia Boo to zapach inspirowany duchami, czyli miodu i cydru, z linii na Halloween, u mnie jako sojowy wosk serduszko ok. 5g.

Opis producenta
Czy duszki mają zapach? Mają swój biały kolor i  słowo przewodnie a teraz a teraz także zapach BOO oddający ich jestestwo! Cud miód i cydr, to naszym zdaniem idealnie pasuje do duszków.


Recenzja

Wosk na sucho uderzył zapachem słodkiego, naturalnego miodu wielokwiatowego, normalnie prosto z ula. Wręcz czułam jego kleistość, drapanie w nosie. W tle przemknął likierowy wątek... Miód pitny? I drobna soczystość owoców... Może jakiejś słodkiej masy jabłkowej słodzonej jasnym miodem?

Z kominka najpierw rozeszła się niedookreślona, ale jakby wręcz urocza, słodycz oraz soczystość. Pomyślałam o kandyzowanych cytrusach (pomarańczy? cytrynie?) oraz o... jabłkach? Kwaskowatej, ale też posłodzonej (miodem?) masie jabłkowej?

Zaraz wszystko zalał jasny, wielokwiatowy miód o drapiącym charakterze. Był słodziutki i wszechobecny, acz z tła soczystość, akcent kwasku nieco go przełamały... Pomyślałam o cydrze lub grzańcu jabłkowym, ale bez nuty alkoholu. Na pewno bardzo, chwilami cukierkowo-miodowo słodkim. Zaczęło się to zmieniać w... niealkoholowy miód pitny? Z czasem jednak soczystość i owoce zniknęły w toni jasnego, wiejskiego i "swojskiego" jasnego miodu.

Suchy wosk pachniał delikatnie. W kominku w zasadzie też, acz udało mu się "zapachnieć" nawet nie tylko w pomieszczeniu z kominkiem. Zapach rozchodzi się raczej powoli, ale konsekwentnie, pobrzmiewa jakby miejscami i falami, po czym słabnie, gdy świeczka wciąż się jeszcze pali. Utrzymywał się krótko. Zaskoczeniem było, że podczas topienia się, wosk okazał się brokatowy, perłowo-złoty - piękny!

Wosk był ładny, bo naturalnie miodowy, acz nie za słodki, nie dusił. Co prawda był delikatny, więc nie wiem, jak ta kompozycja sprawdziłaby się, gdyby była silniejsza (a ja wolę z zasady siekiery... tylko żeby nie dusiły słodyczą!). Dostałam "porcję na raz", czyli pojedyncze serduszko o wadze ok. 5g, a ja zawsze do kominka wrzucam kostki mające ok. 10g. Jasny, swojski "miodzik" z soczystością cytrusowo-jabłkową jakiś słodkich rzeczy z tych owoców to przyjemny duet, ale za nic nie kojarzy mi się z duchami... jakimikolwiek ani z Halloween. Podobnie nie przemawia do mnie taka delikatność - czuć... niedosyt. Ale i potencjał. Bo... nie taka straszna ta słodycz wyszła.

7/10