piątek, 31 marca 2023

wosk / świeca Goose Creek Apple Gathering

Jabłko jabłku nierówne
 
Gdy zaczynałam przygodę z woskami, wiedząc, że nie lubię jedzeniowych ani nadto owocowych zapachów, nigdy bym nie powiedziała, że polubię warianty jabłkowe. Oczywiście nie wszystkie. Wciąż chyba jestem co do nich trochę wybredna, ale jednak. Cenię sobie nieoczywiste kompozycje z jabłkami. Ostatnio w dodatku pomyślałam, że lubię zapach "zielonych jabłuszek", a akurat ten rzadko się trafia. Zobaczywszy ten, właśnie takie przyszło mi do głowy, jednak opis producenta sugerował coś zgoła innego. I to innego też od klasycznego jabłka. Zachciałam to powąchać, koniecznie.

Goose Creek Apple Gathering to zapach jabłek ("jabłkowego spotkania"?), u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Zbierz się z przyjaciółmi! Chrupiące jabłka są obierane i przygotowywane na wieczorne pieczenie.
Nuty zapachowe: chrupiące jabłka, imbir, gałka muszkatołowa, las


Recenzja

Suchy wosk pachniał wyraźnie zielonymi, kwaskawymi jabłkami, ale w towarzystwie jabłek słodszych, czerwonych i obieranych. Na pewno czułam też drewno, na które być może te skórki opadały, a także ciepłą soczystość świeżego korzenia imbiru i innych przypraw.

Z kominka pierwsza rozeszła się słodycz jabłek. Znowu do głowy przyszło mi jabłko obierane, ale też... może lekko duszono-konfiturowe? Dosłodzone? Jego skórkę jednak też wyraźnie poczułam, acz jakby obok - z drewnianym wątkiem. Kryło się w tym pewne ciepło.

Po pewnym czasie, raz po raz przemknął mi lekki kwasek. Należał do chrupiących i soczystych zielonych jabłek, acz ogólnie był niski. Poprzez jego soczystość wkroczył imbir. Ostro-soczysty właśnie, jakby nieco kwiatowy - oczami wyobraźni patrzyłam na świeży korzeń, tylko co starty. Ciepło wzrosło. Goryczka drewna zmieszała się z gałką muszkatołową oraz innymi przyprawami. Pomyślałam o grzanym cydrze... z nasilającą się, ciężkawą słodyczą. Była głównie jabłkowa, choć i w przyprawach się znalazła. W jabłku po dłuższym czasie wychwyciłam jednak niestety też sztucznawą nutkę, przywodzącą na myśl mydło czy coś w wariancie "jabłuszka". 

Zapach zarówno suchy, jak i rozgrzewany, był bardzo intensywny. Rozchodził się w sekundę i utrzymywał bardzo długo, do kolejnego wieczora. Ogół, mimo pewne ciężkości, nie męczył, nie dusił.

Zapach podobał mi się, choć nie było to moje wymarzone jabłko. Na szczęście typowe jabłko też nie. Wydało mi się interesujące, bo drewniane i z przyprawami tak zaserwowane, że... bardzo ciekawe. Imbir, cydr, ciepło oraz słodycz przepleciona kwaskiem - wciągające, acz nie, bym miała wracać (chyba że... kieeedyś tam?).

8/10

sobota, 25 marca 2023

wosk Cheerful Candle Lilacs in Bloom

Lilak w bukiecie

Od początków wiosny i od dostrzeżenia pierwszych kwitnących kwiatów i krzewów, intensywnie czekam na bez lilak. Uwielbiam jego zapach i zawsze żałuję, że ta roślina kwitnie tak krótko. Marzy mi się więc wosk, który oddał by tę woń 1:1. Wspominając Goose Creek Lilac Garden, pomyślałam, że Cheerful poprzeczkę miało zawieszoną bardzo wysoko.

Cheerful Candle / Cheerful Giver Lilacs in Bloom to zapach bzu lilak i kwiatów; u mnie jako wosk (w opakowaniu 68g, czyli 6 kostek po ok. 11g).

Opis producenta
Nuty: kwitnący bez lilak, fiołkowe liście, konwalia, irys, drzewo sandałowe i heliotrop.


Recenzja

Suchy wosk pachniał wyraziście bzem lilak i konwalią, stokrotkami - całym bukietem kwiatów - trochę zalatującymi łazienkowym klimatem (papieru? odświeżacza-sprayu?). Był słodkawy i choć dosadny, ciężki, to też z rześkością wody. Zaleciała mi też nutka drzew, krzewów - coś poważniejszego.

Z kominka od razu rozeszła się słodycz wilgotnego, kwitnącego bzu lilak, wzmocnionego innymi kwiatami. Też zawierały swoistą żywą wilgoć. Pomyślałam o konwalii, dzwonkach i innych, nieznanych mi. Odrobinka powagi podkradła się do nich poprzez drzewną nutkę.

Drzewa też to były raczej słodkie, jakby ciepłe... Oczami wyobraźni widziałam kwitnący w wiosennym słońcu bez lilak. Czułam, jak jego zapach unosi się na świeżym powietrzu. Był dosadny, słodko-ciężki i... jedynie z lekkim "łazienkowym" echem. W kwiatowości doszukałam się akcentu zapachów kwiatowych, nie zaś żywych i naturalnych kwiatów. Te na szczęście dominowały, ale nie były to tylko one. Mimo to, ich bukiet, w którym z czasem wyłapałam jeszcze stokrotki, w końcu przygłuszył wszystko inne. I znów - nie był to odosobniony bez, a właśnie w towarzystwie wielu innych kwiatów (zbliżonych do niego kolorem i wydźwiękiem).

Suchy i ogrzewany wosk pachnie bardzo intensywnie. Rozchodzi się błyskawicznie i utrzymuje zadowalająco długo. Jego wydźwięk i natężenie nie męczą, ale doszukałam się mniej naturalnych nut.

Zapach całościowo mi się bardzo podobał. Mimo iż słodki, to nieprzesłodzony, a jego ciężkość nie męczyła. Rzeczywiście wyraźnie czuć bez lilak, acz nie tylko. Do tego doszły łazienkowe naleciałości. Nie była to więc kompozycja tak boska jak jednoznaczny zapach Goose Creek Lilac Garden, ale miły kwiatowy zapach.

8/10

sobota, 18 marca 2023

wosk EBM Creations Green Beer Limited Edition

Gazowana zieleń

Gdy tylko zobaczyłam ten wosk, moje brwi wystrzeliły w górę ze zdziwienia. Wiedziałam o zielonym Dniu Patryka w Irlandii, wiedziałam o irlandzkim piwie, ale nie pomyślałam, że ono jest tak... zielone. To raz. I w życiu nie wpadłabym na to, że ktoś zrobi wosk o takim zapachu! Nie piję piwa, ale tego bym spróbowała. A po świecy Delight Candles Kremowe Piwo uznałam, że wosk należy kupić! Potem wrzuciłam do reszty wosków, pozwalając mu czekać na dogodną chwilę. Przypomniałam sobie o nim dopiero... 17 marca, kiedy to mój wzrok padł na to, czyje są imieniny w kalendarzu. Patryka! Skojarzyłam, że pewnie i dzień świętego Patryka. To musiał być ten dzień.

EBM Creations Green Beer Limited Edition to sojowy wosk o zapachu irlandzkiego zielonego piwa; edycja limitowana z okazji Dnia Świętego Patryka, u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Lekko owocowe i kwiatowe nuty wieńczą tę alkoholową mieszankę wysychającą na delikatnie jęczmiennym tle. Podstawowy napój do świętowania Dnia Świętego Patryka teraz w formie wosku zapachowego!

Recenzja

Suchy wosk pachniał intensywnie kwaśnymi, zielonymi jabłkami, limonkami i cytrynami. Wydały mi się nieco oranżadkowe, sugerujące napój gazowany lub gumę balonową, ewentualnie jakiś żel pod prysznic. Było to orzeźwiające, z lekką goryczką. Z piwem niezbyt się kojarzyło.

Z kominka najszybciej rozeszła się słodycz zielonych jabłek, a właściwie jabłuszek. Po części należała do słodko-kwaśnych jabłek, a po części - większej! - do cukierków, landrynek czy gumy w wariancie "zielone jabłko". Nie było to jednak bardzo kwaśne, mimo że odnotowałam przebłyski cytryny. Nuty te przeplotły bowiem kwiaty, pewna słodko-miękka rześkość. 

Do zielonych jabłek i cytryny dołączyły limonki, a "słodkościowe" elementy rozkładały wachlarz. Myśli krążyły wokół jakiś oranżadek, gazowanych napojów... i piwa? Słodziutkiego, niemal landrynkowego, ale chyba faktycznie piwa. Jabłkowo-cytrynowego i trochę, chwilami orzeźwiającego. Motyw gazowanego napoju był wyraźny. Z czasem przybrał na ciężkości. Goryczka piwa, słodu... może trochę drewniana? Zawitała i obniżyła słodziutki wydźwięk. Do końca było słodko, ale już słodko-ciężej. Myśl o owocowym piwie ustabilizowała się.

Wosk pachniał intensywnie i na sucho, i w kominku. Rozchodził się błyskawicznie i równo, nie tylko w pokoju, w którym był kominek. Utrzymywał się średnio długo, co jest plusem, gdy wziąć pod uwagę słodycz i ciężki wydźwięk, jaki z czasem przyjął.

Zapach podobał mi się. Nie walił piwem (nie lubię piwa), ale ciekawie budował skojarzenie z piwem (zielonym!). Zielone jabłuszko, cytryna i motyw czegoś gazowanego świetnie oddały to, jak według mnie mogłoby piwo na Dzień Patryka pachnieć. Miał pewne wady, a więc cukierkowość, a potem ciężkość, ale wybaczam je. To bowiem interesująca kompozycja i ciekawy pomysł, a inspiracja niecodzienna. Z piwnym zapachów o wiele lepszy od świecy Delight Candles Kremowe Piwo.

9/10

sobota, 11 marca 2023

wosk EBM Creations Stormy Night

 Nieburzowa nienoc

Kocham klimat burzy, jej energię, jednak z racji tego, jak mieszkam, zawsze trochę się jej boję i mam problem z wyłączaniem sprzętów, m.in. komputera. Przerwy w dostawie prądu niezależne ode mnie to kolejny minus. A jednak burza jako motyw, jej powietrze, a także czas po niej... Coś wspaniałego, więc jak zobaczyłam wosk inspirowany nią, wiedziałam, że musi być mój.

EBM Creations Stormy Night to sojowy wosk o zapachu "burzowej nocy", u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Czysto, świeżo i spokojnie. Nuty subtelnych kwiatów i pikantne podszepty przypominają burzową noc.


Recenzja

Suchy wosk pachniał orzeźwiająco morskim powietrzem. Zapach był chłodnawy, niczym wiatr niosący fale w pochmurny dzień. Zaplątała się też słodycz kwiatów i wanilii, a jednak... woda ewidentnie była słona. I otulona nieco perfumeryjno-mydlaną mgiełką?

Z kominka najpierw rozeszła się subtelna słodycz nienachalnych perfum. Wyobraziłam sobie charakterniejsze męskie o akcencie drewna, przeplecione bardziej jakby "tulącymi" kobiecymi. Zaraz ozdobiło je sporo kwiatów. Dzikich, jasnych... porastających jakąś dziką plażę? Takich, w których kryje się lekka ostrość i pewna surowość.

Z czasem obok słodyczy pojawiła się nutka soli. Należała do rześkiej wody, jakby wiatru od morza. Wyobraziłam sobie samotny ręcznik / koc rozłożony na pustej plaży, w pochmurny dzień. A jednak było to miejsce... przyjazne. Jakby tak ktoś - para od perfum? - zaraz miał się wspomnianym ręcznikiem / kocem otulić. W nucie perfum odnotowałam trochę mydła lub kremu (np. do opalania, Nivea czy coś). Kwiaty połączyły rześkość z zapowiedzią ciężkości, co przywodziło na myśl czas przed letnią burzą. Oczywiście na plaży, gdzie cały czas czuć i słoną wodę, i... trochę ostrawego zawilgoconego drewna wyrzuconego na brzeg?

Suchy wosk był bardzo intensywny, a w kominku średni, ale zadowalający. Rozchodził się również w tempie średnim, a utrzymywał średnio-krótko.

Zapach podobał mi się, ale wolałabym, by był mocniejszy, siekierowy i ani trochę nie kojarzył się z mydłem. Mięciutki ręcznik na pustej plaży, powietrze przed burzą, słona woda i dziki brzeg, nuty perfum - to mi się właśnie podobało. A także chyba tych perfum i słodyczy nieco za wiele. Nazwa i etykietka jednak średnio adekwatne. Ani to takie mocno burzowe, ani to nocy nie oddaje.

8/10

poniedziałek, 6 marca 2023

wosk / świeca Candleberry Amber Leaves

 Jabłkowe liście

Na liściaste aromaty często mam ochotę, niezależnie od pory roku. Poza tym... od dawna już nie było tak klarownie podzielonych pór roku jak w czasach mojego dzieciństwa. Niezimowe zimy, jesień czy wiosna zimą, a potem nagle lekki śnieżek... Dziwny ten klimat i może dziwne niektórym mogą się wydać moje niektóe zachcianki woskowe wiosną. Ten wosk, mimo miłości do liści, przeleżał u mnie dość długo aż do pewnego marcowego dnia, który zbyt wiosenny nie był.

Candleberry Candle Amber Leaves tzapach liści i bursztynu; u mnie jako wosk kostka ok. 14 g (w opakowaniu 110 g, czyli 8 kostek).

Opis producenta
Prawie słychać chrzęst opadłych liści, gdy ten zapach wypełnia pomieszczenie. Jabłkowy cydr miesza się z lekkimi cytrusami i pąkami goździków, aby ożywić zmysły tak wyraźnie i rześko, jak sama pora roku.



Recenzja

Suchy wosk zapachniał bardzo słodko splotem słodkich, czerwonych jabłek i drobnych kwiatów. Pomyślałam o jakimś jabłku starkowanym, przecierze z wanilią, a o kwiatach... jasnych, różowych, np. goździkach. Zawinął się tam też słodki, bliżej nieokreślony cytrus (jakaś słodka masa cytrynowa?) oraz szeleszczące i wonne, złote liście ogrzewane ciepłym, acz jesiennym słońcem.

Z kominka pierwsza rozeszła się słodycz kwiatów i wanilii. Słodki przecier, mus jabłkowy dołączał po chwili. On także musiał być posłodzony wanilią. Kwiatów w tym czasie zbierało się coraz więcej. Na pewno były jasne: białe, różowe. Gdy rozwijały się, słodkie jabłka zajęły pierwszy plan. Zaraz kwiaty nasiliły się, pchając się obok jabłek. Udało się to za sprawą goździków. Wydawały się niemal namacalnie mięciutkie, wilgotne. Podkreśliła je cytryna i/lub mandarynka jako jakiś... dżem lub masa owocowa (np. z ciasta). Tutaj i jabłka rozwinęły się w nieco ciastowym charakterze. Jak ciasto lub... ciastka z jabłkami? Było to jednak wciąż soczyste i względnie lekkie.

Zapach z czasem, oprócz tego wszystkiego, zrobił się ciepły. Niemal czułam na twarzy promienie słońca. Wanilia także zawarła lekkie ciepło, zapraszając też inne, może nieco korzenne przyprawy w słodkiej tonacji. Przełożyły się na myśl o szeleszczących, złotych liściach. Takich, które wirują na wietrze w słońcu, do których dobiega słodka, ciężkawo-świeża woń jesiennych kwiatów. To... jakby tak iść wśród tych liści i raz po raz chrupnąć bardzo słodkie, czerwone jabłko. Albo wręcz "jabłuszko".

Suchy wosk pachnie średnio intensywnie, ale wyraźnie. W kominku jednak mocą aż zszokował. Bardzo, bardzo mocny, że aż w pewnym momencie trochę dusił (na co złożyła się i intensywność, ale i połączenie nut). Rozchodzi się błyskawicznie i utrzymuje bardzo długo.

Kompozycja ładna i choć zdecydowanie jesienna, czuć słodkie ciepło, liście, to jednak wszystko obracało się wokół jabłek, a nie liści, co mnie trochę rozczarowało. Kwiaty miło to co prawda rozegrały, ale i tak miałam tu przesyt słodyczy jabłek z wanilią.

7/10

piątek, 3 marca 2023

wosk Bridgewater Candle Driftwood Tides

 Porozlewane nuty

Bardzo żałuję, że Bridgewater ma tak skąpą ofertę, przynajmniej z tego, co jest dostępna dla mnie, a więc wosków na kostki. Nantucket Coast kupiłam jednak całe opakowanie - uwielbiam go. Stąd gdy tylko zobaczyłam dziś opisywany, wiedziałam, że muszę go mieć.

Bridgewater Candle Driftwood Tides to zapach przypływu i drewna wyrzuconego na brzeg; z linii Świeżej; u mnie jako wosk kostka ok. 12 g (w opakowaniu 73 g).
Opis producenta:
Zatrać się w świecie zmysłowej rozkoszy dzięki Driftwood Tides. Metaliczne drewno łączy się z bergamotką, wanilią i skórą, tworząc ciepły, znajomy i niezwykle przytulny zapach.


Recenzja

Suchy wosk pachniał słodką wanilią ze słonym echem wody morskiej, jakby lekkiego wiatru od morza. Był rześki, nieco cytrusowy, a jednocześnie z czymś ciężkim... Pomyślałam o drewnianych meblach ze skórzanymi obiciami i drewnie zawilgoconym. A także... mokrych kamieniach i skałach? W tle czaił się akcent słodkawo-goryczkowatych męskich perfum.

Z kominka od razu popłynęła fala szlachetnych męskich perfum, łączących słodycz i goryczkę oraz wanilia. Przewinęły się tam też zioła i skóra. Wyobraziłam sobie odzież i obicia skórzane, zamsz, coś miękkiego... Acz podkreślone goryczką.

Z tej z czasem wyłoniło się drewno. Pomyślałam o nieco zbutwiałym, wyrzuconym na brzeg przez słoną wodę, ale... z czasem słona woda i specyficzny chłodny powiew z nią związany nieco się rozmyły. W wyobraźni zobaczyłam pomost, może nad jeziorem... Z lekkim kwaskiem? Roślin, owoców cytrusowych... osłodzonych wanilią, męskimi perfumami i kwiatami. Cechowała je świeżość i wilgoć, podkręcająca myśli o wodzie. Wodzie, na której dnie widać jakieś kamienie; wodzie rozbijającej się o skalisty brzeg. Odnotowałam lekki, jakby słodkawy chłód, kojarzący się trochę z lukrecją. Powagę i dziki klimat tego podkreśliła goryczka starego, szarego drewna. Jakby... uziemiał, nadawał pozytywnej ciężkości względnie świeżemu zapachowi.

Suchy wosk był bardzo intensywny, a po ogrzaniu trochę zawiódł. Wprawdzie był wyraźny, lecz nie popisał się tak, jak ta kompozycja mogłaby sobie pozwolić. Rozchodził się średnio szybko i również średnio długo się utrzymywał.

Zapach był ładny i oryginalny, jednak wolałabym, by uderzał odważniej i kładł nacisk na drewno, składy, słoną wodę. A on był jakby trochę niezdecydowany, w którym kierunku pójść. Trochę tego, trochę tamtego i... I w końcu czegoś zabrakło. Nuty kompozycji wydawały się takie porozlewane to tu, to tam. Szkoda, bo potencjał jest.

8/10