piątek, 29 grudnia 2023

wosk Goose Creek White Woods & Apple

Słodziutki króliczek

W pierwszej chwili nie wiedziałam, co myśleć, gdy zobaczyłam nową linię Goose Creek z etykietami jakby malowanymi, bardzo ładnymi, przypominającymi akwarele, ale jednak... tak odbiegającymi od tego, co normalnie oferuje marka. Trochę niepewna wybrałam na początek jeden, do spróbowania czy z obrazkami nie zmieniła się jakość. A tu... już pomogłam sobie i opisami nut, i obrazkiem, bo zając / królik po prostu do mnie przemówił. Zając zimowy, jak wszystko na to wskazywało, bo na szczęście producentowi nic się nie pomyliło i żadne pisanki się tu nie zaplątały. Bo ta nowa linia to przecież nie jaja, prawda? Niestety nim wosk wrzuciłam do kominka, zrodziło się mnóstwo obaw, bo zmiany zaszły też w pakowaniu - etykiety zamiast kartoników obecnie są jako naklejki. Ta zmiana szła w parze ze spadkiem jakości samego wosku. Bałam się, że i ten jest "z tych gorszych".

Goose Creek White Woods & Apple to zapach białego drewna i jabłek, u mnie jako wosk (w opakowaniu 59g, czyli 6 kostek po ok. 10g).

Opis producenta
Zapach ośnieżonych jabłek wypełnia zimowy, biały las.
Nuty zapachowe: drewno mahoniowe, chrupiące jabłko, igły jodły i bergamotka


Recenzja

Suchy wosk uderzył wonią słodkich, kaszowatych jabłek i niemal waniliowo słodką, może lekko cynamonową masą jabłkową (przecierem?). Przeplotła to słodko-chłodną mięta. Wprowadziła lekką, ziołową goryczkę, za której sprawą wemknęło się drewno. Ono mieszało się z drzewami iglastymi i cytrusem. Zapewniły lekki kwasek o chłodnym i rześkim wydźwięku.

Z kominka pierwsze wymknęło się dosłownie słodziutkie jabłuszko. Pomyślałam o soczystym, acz nieco już kaszowatym, zmiękłym oraz o jabłku duszonym z cynamonem. Poganiała je jodła... czy wręcz urocza jodełka i sosenka. Drzewa iglaste połączyły świeżość, lekki kwasek, ale też słodycz drzewno-leśną z jabłkami. Jabłka tym samym zwróciły uwagę na swoje czerwone, nieco charakterniejsze skórki. Cynamon nakręcał się nawzajem z drewnem. Wyobraziłam sobie też jasno drewniane meble i półmiski - być może na jakaś słodką masę z jabłek.

Słodycz jabłek rosła znacząco. Dołączyła do nich wanilia i może nawet odrobinka miodu. Słodycz miała w sobie pewną głębię; szlachetności dodał jej akcent żywicy. Ta przypominała o drzewach iglastych, które z czasem dodatkowo podkreśliły cytrusy. Z lekką goryczką skórki? W tle zamajaczyło też rześkie zioło o chłodnym charakterze... Słodka mięta? Wyobraziłam sobie jabłkowy mus ze świeżo ciętą miętą. Sugerowało to pewien rześki chłód, jednak cynamon narzucił całości ciepły charakter. Z czasem jego ciepło zasugerowało nawet kominek i płonące drewno. Przy którym to się siedzi, zaciąga zapachem choinki i je waniliowo słodką masę z jabłek (z miętą?). Po pewnym czasie jednak masa zmieniła się w maślane i duszno-ciężko słodkie ciasto z jabłkami z cynamonem. Z kruszonką i z przesadzoną ilością wanilii, co zaczęło aż męczyć.

Wosk pachniał intensywnie na sucho, a w kominku intensywnie, aż siekierowo. Byłoby to plusem, gdyby nie to, że z czasem poszedł w przesłodzonym, aż duszącym kierunku. Rozchodzi się błyskawicznie, równomiernie i nie tylko po pomieszczeniu z kominkiem. Utrzymuje się dość długo - leciutko pobrzmiewa nawet następnego ranka.

Kompozycja złożona z jabłek z cynamonem i wanilią oraz drzew iglastych z nutami drewna, mięty i cytrusów była bardzo ładna, obiecująca, lecz niestety z czasem zrobiła się przesłodzona i nadto ciastowa. Gdyby nie ta ciężko-słodka końcówka, wosk mógłby być zachwycający.

7/10

piątek, 22 grudnia 2023

wosk Enoia Świąt Nie Będzie

Grinch się pomylił

Kiedy tłum z obłędem w oczach dostaje przedświątecznej gorączki, na wszelkie wyjścia w miejsca publiczne (sklepy, tramwaje), krzywię się jak Grinch. Nie lubię tego okresu w roku. Spokojnie obchodzę sobie Yule, ubierając drzewko, przygotowując kłodę i spędzając je w domowym zaciszu. Lubię niektóre elementy Gwiazdki, jednak nie te tradycyjne czy wpisane w zachowanie obecnego społeczeństwa. Stąd jak zobaczyłam tytuł wosku, pomyślałam, że to coś dla mnie. Nuty... wydały mi się ciekawe i ryzykowne, ale czułam, że wyjdą dobrze.

Enoia Świąt Nie Będzie to zapach jabłek i mandarynek, miodu, wanilii i sosen, z linii na Gwiazdkę, u mnie jako sojowy wosk "tabliczka czekolady" ok. 55g (czyli 10x5,5g; do kominka wrzucałam po dwie kostki, czyli 11g).

Opis producenta
Świąt nie będzie to zapach, który wypełnia powietrze ciepłem i radością, przywołując magię i ducha wspólnego świętowania. 
Na samym początku, w nutach górnych, odkrywasz aromat czarnego jabłka i mandarynek. To jak pierwszy gryz w soczyste owoce podczas rodzinnych spotkań w gronie najbliższych. Dodatkowo, delikatne nuty eukaliptusa nadają zapachowi orzeźwiający akcent, jakbyś wchodził do pachnącego lasu.
W sercu tej kompozycji znajdują się złociste nektary miodu, kwiatu pomarańczy i sosny. To jakby delikatne kwiaty i słodki miód przywoływały wspomnienia o świątecznym stole pełnym pyszności.
Na zakończenie zapach przechodzi w głębokie tony drewniane, zgniecione szyszki i aksamitną nutę kaszmiru i czarnej wanilii. To jakby wieczór przy ognisku, gdzie drewno trzeszczy w ogniu, a nuta wanilii otula ciepłem i przytulnością.
To zapach który przywołuje wspomnienia i kreuje nowe chwile, pełne magii i radości. To jak podróż przez czas, która pozwala cieszyć się każdą chwilą świątecznego okresu. Pozwól sobie na to magiczne doświadczenie i zanurz się w zapachu Świąt Nie Będzie, który przywraca ducha wspólnego świętowania i miłości.


Recenzja

Wosk na sucho pachniał słodko, mieszając jabłka i pomarańcze z niedookreślonym ciastem. Pomyślałam o cieście z jabłkami z wanilią na teoretycznie kruchym, acz zawilgoconym maślanym spodzie, ale też ciastkach maślanych i miodzie. Przemknęła nawet myśl o surowej masie na ciasto. Jasny miód mieszał się z soczystymi owocami i kwiatami. W tle przewinęło się drewno i świeżo-kwaskawe sosny, jednak wydały mi się podporządkowane wszechobecnej słodyczy. Oprócz słodkich pomarańczy czułam jeszcze coś... Mandarynki? Za cytrusami przemknęło mi jeszcze coś czerwonego - maliny? Syrop malinowo-miodowy?

Z kominka pierwszy rozszedł się nieoczywisty splot ciasta i drzewa iglastego. Pomyślałam o surowej masie na ciasto, cookie dough, a zaraz potem o słodkim cieście z jabłek z wanilią na maślanym, jasnym spodzie. Bardzo, bardzo słodka szarlotka zmieszała się z maślanymi ciastkami z miodem. Miód to musiał być złocisty, jasny i kwiatowy. Kwiaty także dołożyły słodyczy, acz obudziły też pewną lekkość. Pomyślałam o białych, różnych kwiatach, wśród których znalazł się jaśmin.

Rześkawe, acz bardzo słodkie kwiaty, splotły się z rześkością drzew iglastych. Była to rześkość okiełznana. Do głowy przyszła mi choinka, wyraziście pachnąca w pomieszczeniu, w którym unoszą się ciastowe aromaty, gdzie dobiega nuta pieczonego ciasta. Nagle kompozycję przecięły mandarynki - zupełnie, jakby ktoś je obok obierał. Podkreśliły czerwone jabłka i ich leciuteńki kwasek. Wydaje mi się, że wyłapałam jeszcze nutę czerwonych owoców... acz przygłuszoną miodem. Może jakiś syrop malinowy lub malinowy grzaniec? Z czasem kwaskawe owoce, przy wsparciu drzew iglastych - sosen? - wyłoniły się naprawdę wyraźnie, a do mandarynek doszły słodkie pomarańcze. Może też jakiś wypiek ze skórką pomarańczy? Bo jednak nie rozproszyły ciepła przytulnego wnętrza i wątku ciepłego ciasta.

Wosk zarówno na sucho, jak i w kominku (ja zawsze wrzucam dwie kostki tabliczek Enoia), pachnie mocno, acz nie siekierowo. Rozchodził się średnio długo, ale za to równomiernie i porządnie. Utrzymywał z kolei średnio długo, ale raczej krótko niż długo. Brokatowy efekt bardzo miły dla oka.

Kompozycja wydała mi się ciekawa. Mimo wielu słodkich, ciastowo-ciastkowych nut, miodu i wanilii nie wyszła zbyt jedzeniowo i właśnie ciężko-ciastowo, a tak... zimowo, świątecznie. Trochę iglastych drzew, mandarynki i pomarańcze to wyrównały. Kwiaty z kolei, mimo że też były słodkie, tchnęły rześkość. Zapach ryzykowny, ale podobał mi się (mimo że jednak nie był w pełni "mój"). To Gwiazdka w pigułce - tak wyrazista, że Grinch by pewnie się wystraszył. I na pewno się pomylił, bo myślę, że z takim woskiem, bardzo łatwo o świąteczny nastrój.

8/10

niedziela, 17 grudnia 2023

wosk Enoia Eliksiry

Sosnowy eliksir

Zawsze, gdy czytałam czy oglądałam Harry'ego Pottera, myślałam, że Eliksiry to byłby przedmiot dla mnie. Gdy pomyślałam o klasie w lochach i kociołkach z bulgoczącą zawartością, uśmiech pojawiał się na twarzy. Jednocześnie nie umiem powiedzieć, w jakim kierunku poszłabym, gdybym miała wymyślić kompozycję zapachową oddającą eliksiry. Jakiekolwiek, czy to po prostu jako magiczne substancje, czy przedmiot w Hogwarcie. Na pewno nie wyobrażam sobie tego zapachu tak, jak zaproponował producent Enoia. A jednak mimo to, wydał mi się obiecujący, mimo że nie eliksirowy.

Enoia Eliksiry to zapach inspirowany eliksirami, czyli drzew iglastych, goździków i cynamonu, u mnie jako sojowy wosk "serduszko" ok. 5g (a właściwie dwa serduszka, czyli 10g). 

Opis producenta
To zapach, który przenosi Cię w magiczny las pełen sekretów i czarów, gdzie aromaty natury splatają się z nutami przypraw, tworząc wyjątkową kompozycję. To prawdziwa podróż przez przyrodę, przyprawy i ciepłe, zmysłowe nuty, które oczarowują zmysły na każdym etapie. Już na samym początku rozpoznajesz świeżość zgniecionych igieł syberyjskiej jodły, które przywołują obraz wspaniałego, zimowego lasu. To jak wdech świeżego powietrza podczas spaceru po leśnych ścieżkach. W sercu Eliksirów ukryte są nuty przypraw, takie jak goździk i liść cynamonu, które rozpalają zmysły delikatną pikantnością. To jak wizyta na jarmarku, gdzie w powietrzu unosi się aromat korzennych przysmaków. Baza tego zapachu jest głęboka i zmysłowa. Nuty cedru dodają mu stabilności i ziemi, podczas gdy kakao i wanilia nadają mu słodyczy i przyjemnej lekkości. Na koniec, zapach unosi się na nutach indyjskiego sandałowca, które nadają mu elegancji i trwałości.


Recenzja

Suchy wosk uraczył mnie delikatnym, leśnym zapachem zielonych liści, mchu porastającego zbutwiałe drewno i przypraw. Korzenna mieszanka zawierała goździki i cynamon, acz bez wysokiej ostrości. Wpisały się raczej w słodycz, zmieszaną z wanilią. Wyobraziłam sobie gorące kakao, mieszające się z drewnianym wątkiem. 

Z kominka pierwsze wymknęły się ostro-słodkie, wręcz przenikliwe goździki i drzewa iglaste. Te mieszały się z drewnem ogółem, drzewami też zielonymi. Przodowały jednak jodły, sosny i dosłownie cały las iglasty zimową porą. Czułam też bowiem wręcz przenikliwy mróz. Wydawał się szczypać, w czym pomogły ostre goździki. 

Pojawiło się więcej korzennych przypraw, z racji czego ostrość nieco złagodniała. Cynamon wprowadził drewno o słodszym charakterze. Pomyślałam o sandałowcu, którego słodycz podkręciła jeszcze wanilia. Może słodkie, waniliowe gorące kakao? Las iglasty zrobił innym nutom trochę miejsca, acz cały czas stanowił istotny element. Do nuty ogólnie drzewnej i drewna sandałowego dołączyło jeszcze jakby zbutwiałe, zawilgocone drewno - wyobraziłam sobie szare, stare... Może jakiś pomost nad zamarzniętym jeziorem w lesie, w którym dominują sosny i jodły? Do głowy przyszedł mi też przymrożony mech - podczas pierwszych przymrozków? Mimo mroźnego motywu, przyprawy korzenne z goździkami na czele i tak pokazały, co potrafią swoją ciepłą pikanterią. W zasadzie podsycała się na zasadzie kontrastu z mrozem.

Suchy wosk pachniał delikatnie, w kominku przy wrzuceniu dwóch serduszek po prostu wyraźnie, średnio mocno. Rozchodził się średnio szybko, a w pomieszczeniu z kominkiem i trochę poza nim pobrzmiewał w jednym miejscu mocniej, w drugim słabiej. Utrzymywał się krótko. Brokatowy efekt wizualny na plus.

Zapach był ładny, ale słaby. Goździki i inne przyprawy korzenne, dużo drzew iglastych i trochę drewna sandałowego, drewna ogólnie ułożyły się w mroźno-ciepłą kompozycję. Nie była taka oczywista, ale jakaś wyjątkowa, zapadająca w pamięć też nie. Z eliksirami, ani tymi jako przedmiot w Hogwarcie, ani eliksirami-miksturami, nie kojarzyło się to wcale. Okazał się wyrazistszy niż na sucho, ale i miałam wrażenie, że w kominku parę obiecujących nut z kolei uciekło.

7/10

niedziela, 10 grudnia 2023

wosk / świeca Chestnut Hill Ugly Sweater Party

Niebrzydka brzydkość?

Nie mogę powiedzieć, bym uważała mój "świąteczny" baphometowo-kociakowy sweter za brzydki, ale nie chciało mi się przekopywać szaf w poszukiwaniu reniferowego swetra. Stąd uznałam, że ten wystarczy do zdjęcia. Btw nie rozumiem tego motywu "brzydkich świątecznych swetrów" w internecie i filmach... Albo się jakiś sweter lubi i nosi, albo nie - i co za problem? W końcu... choć tytuł nawiązuje do brzydkich swetrów, miałam nadzieję, że brzydkość do kompozycji zapachowej za nic nie będzie pasowała. Liczyłam, ze ta będzie ładna.

Chestnut Hill Ugly Sweater Party to zapach oddający "przyjęcie z brzydkimi, gwiazdkowymi swetrami", czyli pikantnego drzewa laurowego z górskim lasem, u mnie jako wosk - mieszanka sojowego z domieszką parafinowego; opakowanie to 85g, czyli 6 kostek.

Opis producenta
Pikantnie przyprawione owoce drzewa laurowego mieszają się z chrupiącym, górskim laurem.


Recenzja

Suchy wosk pachniał niczym gwiazdkowa choinka przyniesiona z lasu. Czuć rześkość i lekki kwasek zielonych igieł, drobny chłodek i mnóstwo drewna. Wyobraziłam sobie świeżo ścięte drzewko z akcentem żywicy i lekką goryczką w tle. Ta mieszała się z ostrymi przyprawami - odrobiną goździków w mieszance gałki muszkatołowej i kardamonu o nieco gorzkawym charakterze.

Z kominka pierwszy rozszedł się zapach młodego lasku iglastego, w którym rosną małe sosny... sosenki dosłownie. Ktoś nagle musiał w nim zacząć jedno z drzewek ścinać. Oto poczułam świeżo cięte drzewko, z którego cienkiego pnia płynie żywica. Żywiczny aromat niósł specyficzną, ciężką rześkość, niby słodycz, ale i goryczkę.

Drewno wydało mi się nieco pikantne. Podkreśliły je przyprawy, z goździkami na czele. Przewinęła się jeszcze gałka muszkatołowa i kardamon o goryczkowato-chłodnym wydźwięku. Chłód skojarzył mi się z wiatrem, wiejącym przez kosodrzewinę i drzewa iglaste gdzieś w górach, gdzie zalega trochę śniegu. Ze śnieżnej scenerii z czasem choinka przeniosła się do pomieszczenia. W nim przedstawiła się kontrastowo do pewnego... kominkowego?... ciepła jako bardzo świeża. To taki... "zielony" aromat, jednoznacznie choinkowy. Żywica odegrała w tym ogromną rolę, chwilami wychodząc na pierwszy plan. Przyprawy podkreślały jej charakter.

Suchy wosk pachniał średnio-mocno, a w kominku mocno. Rozchodzi się bardzo szybko i równomiernie. Zapach bardzo autentyczny, chwilowo siekierowy. Nie utrzymywał się jednak zbyt długo, acz jakiś czas po zagaszeniu kominka jeszcze sobie delikatnie miejscowo pobrzmiewał.

Zapach bardzo, bardzo mi się podobał. Autentyczna choinka z istotną nutą żywicy, zimowa świeżość, wiatr w górach, przenoszący się do pomieszczenia z kominkiem, przyprawami i zielonym drzewkiem - genialna kompozycja.
Jedyna jego wada to to, że nie był siekierą od początku do końca i tak szybko znikał.

9/10

wtorek, 5 grudnia 2023

wosk Enoia Klątwa Czarownic

Grzańcowy eliksir
 
Gdy poczytałam o obiecywanych nutach tego wosku, zobaczyłam tytuł, od razu przypomniała mi się zacna świeca Goose Creek Beautiful Creatures. Pomyślałam, że może to być coś "w podobie", więc od razu zdecydowałam się na duży wosk, w postaci tabliczki. Jakoś byłam pewna, że mnie zachwyci. Normalnie, jakbym wypiła jakiś eliksir zauroczenia. Czy miało się to długo utrzymać?

Enoia Klątwa Czarownic to "tajemniczy" zapach grzanego wina, czerwonych owoców i przypraw: goździków i cynamonu, z linii na Halloween, u mnie jako sojowy wosk "tabliczka czekolady" ok. 55g (czyli 10x5,5g; do kominka wrzucałam po dwie kostki, czyli 11g). 

Opis producenta
Zapach, który przywołuje magiczną aurę tajemniczych nocy i wieczornych obrzędów, wprowadzając nas w mistyczną atmosferę. Ten niezwykle urokliwy aromat przenosi nas do świata grzanego wina, gdzie nuty głębokiej czerwieni, przypraw i owoców skomponowane są w zapierający dech w piersiach sposób. Głównym akcentem Klątwy Czarownic jest intensywny zapach grzanego wina. To jakby niespieszna wędrówka przez kolorowe straganu na jarmarku, gdzie aromatyczne przyprawy i soczyste owoce mieszały się w kociołku, tworząc niezapomniany eliksir. W sercu znajdują się nuty czerwonych owoców, które dodają mu słodyczy i głębi. To jakby soczyste wiśnie, maliny i śliwki, które rozkwitają w nocy i nadają kompozycji soczystego charakteru. Dodatkowo, w Klątwie Czarownic wyczuwalne są przyprawy, takie jak cynamon i goździk, które nadają zapachowi delikatnej pikantności i podkreślają jego zmysłową naturę. To zapach, który otacza Cię ciepłem i tajemniczością, jakbyś uczestniczył w starożytnym rytuale przy blasku świec i pod gołym niebem. Klątwa Czarownic to zaproszenie do magicznego świata, gdzie czas płynie wolniej, a każdy oddech smakuje jak ciepłe, aromatyczne wino podczas chłodnej, wieczornej nocy.


Recenzja

Suchy wosk pachniał przede wszystkim mnóstwem owoców leśnych: jagodami, truskawkami i malinami, jeżynami, ale też kwaśniejszymi wiśniami i śliwkami, które wplotły nutę grzanego wina. Sporo w tym, obok soczystości, ciepła ostrych przypraw korzennych, w tym cynamonu i niemal przenikliwych goździków. Zapach był więc i pikantny, i rześki.

Z kominka pierwsze rozeszły się jagody o podwyższonej słodyczy, która skierowała je w galaretkowo-cukierkowym kierunku. Pomyślałam o ciastkach typu Delicje z galaretką jagodową, do której po chwili dołączyły truskawki i maliny w podobnym klimacie. Soczyste, słodkie owoce z czasem zmieszały się z pewnym ciepłem... sugerującym owocowe, rozgrzewające herbaty i... może nawet grzaniec? Herbaciany grzaniec w wariancie śliwkowym i wiśniowym? Poczułam trochę przypraw korzennych - głównie goździków i cynamonu. Choć ostrawe i ciepłe, miały w sobie pewną rześkość.

Słodycz zrobiła się cięższa, pochłaniając obietnicę kwasku. Pozostawiła trochę soczystości, acz owoce zrobiły się już bardzo cukierkowo-galaretkowate. Królowały jagody i śliwki. Może przewinęły się jeszcze jeżyny? Zostawiły czerwone owoce nieco z tyłu, acz i one długo pobrzmiewały. Przyprawy i słodycz po połączeniu raz po raz ocierały się o ciastkowo-delicjowy wątek. Nie było ich specjalnie dużo, jednak ich pikanteria podkręciła głębię kompozycji, że mimo wszystko nie wyszło zbyt słodziaśnie-ulepkowo. Nie było też ostro... raczej ostrawo i ciepło. Owoce leśne choć stanowiły wątek główny, nie starały się tych przypraw zagłuszyć czy speszyć. Myśli o grzańcu - już zwyklejszym (nie herbacianym), ale wciąż owocowym - raz po raz powracały.

Suchy wosk pachniał bardzo intensywnie, w kominku średnio intensywnie, ale zadowalająco (przy wrzuceniu dwóch kostek na raz). Rozchodzi się szybko, czuć go wyraźnie w pomieszczeniu z kominkiem i nie tylko. Zapach utrzymuje się krótko. Brokatowy efekt wizualny oczywiście dla oka bardzo przyjemny.

Wosk aspirował do ciekawego, ale niestety poszedł w zbyt cukierkowym kierunku. Kojarzył mi się z ciastkami typu Delicje - to akurat ani na plus, ani na minus. Owoce leśne, jagody, śliwki i herbaciane grzańce, nutka zwyklejszego grzańca z cynamonem i goździkami były ładne, ale niestety przesłodzone. Zauroczenie niestety, po konfrontacji z realnym zapachem, opadło. Uznałam, że jest jedynie w porządku i trochę żałowałam, że porwałam się na duży wariant, zamiast np. serduszek.

7/10