sobota, 20 maja 2023

wosk / świeca Kringle Candle Herbal Tea

Aż chce się pić

Bardzo lubię herbaty i zioła, a ich nuty w czymś wprost uwielbiam. Zawsze więc żałuję, że tak rzadko się je spotyka. Myślę tu zwłaszcza o herbatach. Jako nuty w czekoladach czy kompozycjach zapachowych powinny występować o wiele, wiele częściej! Stąd ten wosk po prostu musiał być mój.

Kringle Candle Herbal Tea to zapach ziołowej herbaty z cytryną; u mnie jako wosk kostka ok. 10,7 g (w opakowaniu 6 kostek, łącznie 64 g).

Opis producenta
Zrelaksuj zmysły rozgrzewającymi nutami świeżo parzonych liści ziołowej herbaty wymieszanych z rześkim akcentem białej cytryny.
Nuty górne: herbata, cytryna
Nuty środkowe: jaśmin, werbena
Nuty dolne: piżmo, szławia


Recenzja

Suchy wosk pachniał wyraźnie herbatą, ziołami i cytryną. Zaleciał mi lekko orzeźwiającym żelem pod prysznic czy dezodorantem (?). Kwaśny sok cytryny mieszał się z goryczkowatą skórką, co zgrało się z szałwią, która wyraźnie wychynęła ze splotu roślin. W tym znalazł się też znacznie słodszy, kwiatowy wątek. Pomyślałam o lekkim jaśminie. Herbata z kolei oddawała właśnie ziołowe napary, ale czułam też nutę zwykłej, czarnej. 

Z komika szybko rozszedł  się zapach mocno cytrynowej herbaty. Dosłownie widziałam gruby plaster tego owocu z pokaźną skórą, z którego to do naparu wyciska się kwaśny sok. Herbaciana baza na pewno była czarna, czuć jej subtelną, szlachetną goryczkę. Chwilami też trochę jakbym zaciągała się samymi fusami. Mieszały się z motywem skórki cytryny. Z czasem dołączyły do nich inne zioła. Rześko-kwaskawa szałwia? 

Mimo pewnego ciepła, podkreślającego myśl o parzącej się herbacie, czułam soczystość i rześkość. Z niej właśnie płynęła słodycz kwiatów. Kwiatów delikatnych, białych, a słodkich w intensywny i świeży sposób. To jaśmin. W pewnym momencie uderzył, wsparty jakimiś innymi kwiatami i słodkimi, lekko ostrawymi ziołami. Wszystko to jednak podporządkowało się niezwykle jednoznacznej czarnej herbacie z cytryną. Ta z czasem jeszcze się umocniła.

Wosk pachniał intensywnie na sucho, jak i po ogrzaniu. To prawdziwa siekiera o zachwycająco autentycznym charakterze. Rozchodzi się błyskawicznie i równo, nie tylko w pokoju z kominkiem. Utrzymuje się średnio długo.

W zapachu zakochałam się od pierwszej sekundy. Tak autentyczny, tak mocny i wyrazisty, że aż nadziwić się nie mogę. Mocna czarna herbata z cytryną, osłodzona jaśminem - coś wspaniałego.

10/10

czwartek, 18 maja 2023

kadzidełka Stamford Dragon's Fire / Smoczy Ogień

Pani Goździkow...y smok

Te kadzidełka kupiłam dawno, ale zostawiłam w szafce na odpowiedni moment. Niestety zapomniałam o nich. Pamięć o smoczych zapachach odświeżył mi jednak wosk EBM Creations Dragon's Blood.

Stamford Dragon's Fire (Smoczy Ogień) to zapach to "oddający smoczy ogień", czyli ciepłej mieszanki czerwonej róży i pikantnej wanilii, z linii "Mythical Hex" (Mityczne Klątwy); u mnie w formie kadzidełek stożkowych, których w opakowaniu jest 12 (ponoć intencyjnych).

Opis producenta
Przenieś się w tajemniczą i spokojną krainę dzięki tej wyjątkowej, gorącej mieszance czerwonej róży i ostrej wanilii.


Recenzja

Suche kadzidełka pachniały kwiatami o stonowanej słodyczy, a dość znaczącej ostrości, zmieszanymi z goryczkowatym drewnem i przyprawami korzennymi. Do głowy przyszły mi płatki róż rozsypane na starym, suchym, acz aromatycznym drewnie. Ze szczyptą chili i kardamonu?

Dym rozniósł najpierw głównie słodko kwiatowy zapach, który dopiero przybierał na ostrości. I tak jednak była ona w zupełności podporządkowana... różom. Bo to właśnie ich suszone płatki ujrzałam w wyobraźni. Miały goryczkowate echo, którym łączyły się z motywem drewna. Starego, suchego, szarego, ale jakże wonnego! Z goryczką... kardamonu? Z czasem przyprawy korzenne wyłoniły się ze słodyczy odważniej. Przyniosły też ostrość, a po nich do splotu dołączyła szlachetna wanilia. Płatki kwiatów... pojawiły się też nieco świeższe, nie tylko suszone. Ostro-soczyste ciepło przywiodło na myśl chili i goździki - intrygującą mieszankę przyprawy i kwiatów. Goździkom towarzyszyły róże. Z czasem goździkowy duet zaczął się dominować, podkreślony korzennością i drewnem. Goździki kwiaty z korzenno-piżmowym "ciepełkiem" w tle podsumowały kompozycję, bo im dłużej wąchałam, tym bardziej ważne się wydawały.

Kadzidełka pachną mocno, zarówno na sucho, jak i podczas palenia. Zapach rozchodzi się szybko, z łatwością i cechuje go zachwycająca autentyczność.

Nie wiem, czy tak pachnie smoczy ogień, ale wiem, że to na pewno piękna, faktycznie ciepła kompozycja. To musiałby być ogień jakiegoś opiekuńczego smoka. Ogrom kwiatów, najpierw róż, a potem goździków, z goździkowym-"przyprawowym", drewnianym tłem kupił mnie. Spośród przypraw raz po raz idzie wychwycić jakąś bardziej jednoznaczną, ale tak... zlewały się przyjemnie harmonijnie. Zapach słodki, ale ze - smoczym? - pazurem.

9/10

poniedziałek, 1 maja 2023

wosk Greenleaf Indigo Suede

Zamszowy budyń

Po EBM Creations Suede & Lace pomyślałam, że z chęcią przekonam się, jak inny producent "czuje" zamsz. Co prawda, dwa z dwóch testowanych wosków Greenleaf nie zrobiły na mnie wrażenia, ale uznałam, że po paru miesiącach w sumie mogę szansę - chyba nowości - dać.

Green Leaf Indigo Suede to zapach zamszu, oddający "zamsz indygo" z linii "drzewnych", u mnie jako wosk (kostka); opakowanie to 73g, czyli 6 kostek.

Opis producenta
Opis zapachu: Nuty mandarynki i porzeczek łączą się z elegancką i wyrafinowaną mieszanką cedru atlaskiego, róży, drzewa sandałowego i skóry, tworząc zapach ciepły i gładki jak zamsz.


Recenzja

Suchy wosk pachniał słodko żywymi i suszonymi kwiatami, waniliowym... budyniem? i delikatnym drewnem i dosłownie delikatniusią skórką-ubraniem, ale też owocami. Słodkie mandarynki mieszały się z pudrowo-cukierkowymi porzeczkami. Pomyślałam o ciepłym szalu przesiąkniętym dobrymi, ciężkimi kobiecymi perfumami. Kompozycja była ciepła, wyrazista i nieciężka.

Z kominka jako pierwsze rozeszło się delikatne, zawilgocone drewno. Wydawało się nasączone cytrusową nutką. Pomyślałam o słodkich, średnio soczystych mandarynkach, a potem też niemal soczystych kwiatach. Były wilgotne, ale ciężkie. Z czasem drewniana nuta nasiliła się, dodając do nich jeszcze kwiaty suszone. Słodycz wzrosła za sprawą wanilii. Zrobiło się ciężko, jakbym wąchała jakiś budyń waniliowy.

Drewno nieco to tonowało. Trzymało się go echo ciężkich i ciepłych, kwiatowych kobiecych perfum. W pewnej chwili wydały mi się nieco słodko-chłodne jak mięta i inne zioła. Z goryczką? Toż to goryczka drewna i cytrusów, ale już bardziej duet pomarańczy i cytryny niż mandarynki. Poczułam też czarne porzeczki, jednak tak słodkie, że raczej jako muląco słodkie perfumy lub cukierki. Pudrowe? Soczystość, podkręcona cytryną (choć raczej jej skórka) niby była, ale tonęła w słodyczy. Odrobina wanilii zmieszała się ze śmietanką, przez co budyń utrzymywał się i... pomyślałam o budyniu, do którego dodano owoce. W drewnianej misce podanym!

Zapach zarówno na sucho, jak i w kominku był bardzo intensywny. Rozchodzi się szybko i utrzymuje bardzo długo, aż do poranka dnia kolejnego.

Nuty kompozycji nie pasowały do siebie. Owoce nie przełamały ciężkiego, dusznego wydźwięku. Słodycz waniliowego budyniu wyszła nieciekawie, a odrobina drewna czy cytrusów wraz z kwiatami czy perfumami nie dość, że nie miały charakteru, "tego czegoś", to jeszcze po prostu się kłóciła z budyniem, który niemal przewodził.

6/10