wtorek, 18 kwietnia 2023

wosk / świeca Candleberry Purple Peony

Peany na cześć peonii? 

Uwielbiam, gdy kwitną różne kwiaty. Na moim osiedlu i na ulicach, gdzie czasem chadzam z przystanku w jakieś miejsce, akurat rośnie ich sporo. W jednym ogrodzie, często mijanym na mojej trasie przystanek-mieszkanie, przez krótki okres w roku królują peonie. Szybko jakoś jednak przekwitają, kwiaty opadają i czuję niedosyt. Stąd na myśl o wosku, który mógłby mi taki zapach zapewnić na zawołanie, bardzo się cieszyłam.

Candleberry Candle Purple Peony tzapach fioletowych piwonii / peonii; u mnie jako wosk kostka ok. 14 g (w opakowaniu 110 g, czyli 8 kostek).

Opis producenta
Rubinowy granat, różowa piwonia i północny jaśmin otoczone są czystym białym drewnem ze szczyptą różowego pieprzu.


Recenzja

Suchy wosk pachniał bardzo słodko, trochę cukierkowo-ciasteczkowo. Czułam na szczęście też w miarę autentyczne owoce leśne (o wydźwięku dosłownie "jagódek"), ale również coś słodkiego w soczystszy sposób. Był w tym wyraźny motyw kwiatów - białych, różowych, jasnofioletowych i w pewien sposób wilgotnych.

Z kominka najpierw rozeszła się słodycz owoców leśnych o cukierkowym wydźwięku. W głowie ciągle miałam słowo "jagódki", po czym dołączył do nich akcent owocowych szamponów, mydeł itd. Także owocowych. Pojawił się kwasek, reprezentujący jakby nieco musujące cytryny... Może lemoniadę? I odrobina drewna.

Drewno zaprosiło naturalniejsze nuty, w tym kwiaty. Także były słodkie... nieco soczyste wręcz? Wilgotne na pewno. Pomyślałam o peonii / piwonii, ale nie tylko. Jakiś cały, biało-jasnofioletowy bukiet piwoniom towarzyszył. Jagódki i maliny (?) starały się przygłuszyć kwiaty. Chyba odnotowałam soczystego granata, jakiś malinowo-granatowy splot (jakby coś w tym wariancie "o smaku" czy "o zapachu"). Zrobiło się ciężko słodko, a do owoców leśnych dołączyły bardzo słodkie gruszki i... nektarynki? Wszystkie miały w sobie pewną cukierkowość i mydlaność, czym aż przytłaczały. Słodycz jednocześnie kojarzyła się z bardzo ciepłymi dniami; późną wiosną czy latem - kiedy to można raczyć się bardzo słodkimi owocami, wiele kwiatów ogrzewa silne słońce. Może to po części ciepło jakiś przypraw? Nikły jednak w przesłodzonych owocach i ciężkich kwiatach, przywodzących na myśl cukierkowo-kwiatowe perfumy.

Zapach na sucho jest średnio-mocnawy, natomiast w kominku bardzo mocny. Rozchodzi się szybko i wyraźnie, konsekwentnie i na sporą część mieszkania, a nie tylko w pokoju z kominkiem. Utrzymuje się długo i to trochę wgryzająco się, dusząco.

Wosk nie przekonał mnie do siebie. Zbyt cukierkowo-perfumowo-mydlany, przesłodzony. W dodatku o wiele więcej w nim owoców, niż kwiatów. Owoce leśne, granat, gruszka, nektarynki i cytrusy przygłuszyły kwiaty i nawet odrobina drewna nie pomogła. Na cześć tej Fioletowej Peonii peanów brak.

5/10

sobota, 15 kwietnia 2023

wosk Delight Candles Pieśń Ognia

Pieśń kominka

Uwielbiam Grę o Tron - zarówno serial jak i książki - jednak akurat tego zapachu nie kupiłam. Dostałam w gratisie próbkę, jako dodatek do zamówionych świec. Jakże się zdziwiłam i ucieszyłam! Lepiej trafić nie mogło, bo ogólnie też kocham motyw smoków, a ciepłe zapachy są mi jak najbardziej miłe.

Delight Candles Pieśń Ognia to sojowy wosk o zapachu bursztynu, szafranu, drewna i dymu, inspirowany rodem Targaryenów z "Pieśni Ognia i Lodu"; u mnie jako wosk (kostka).

Opis producenta
Pieśń Ognia to mocny, zmysłowy i orientalny zapach. Znajdziesz w nim słodki bursztyn, szafran, tajemniczy aromat drzewa sandałowego oraz odrobinę cytrusów. Dymne nuty podbijają całość, nadając kompozycji smoczego pazura.
Zapach: bursztyn, szafran, drzewo sandałowe, cytrusy, nuty dymne


Recenzja

Suchy wosk pachniał zaskakująco świeżo - drewnem. Drewnem, które zaprosiło drewno konkretnie już spalone i trochę cieplejszych nut. Właśnie słodkawo-ciepłego drewna, przypraw, ale wciąż z wyraźnie wyczuwalną rześkością, powietrzem. Nawet drobnym kwaskiem?

Z kominka najpierw rozeszło się jakby "jesienne ciepło", a więc kobiecy, delikatny szal czy chusta nasiąknięte subtelnymi perfumami, złote liście skąpane w słońcu i kominkowa nuta.

Nuta kominkowa i liście szybko zaobfitowały w drewno. Było to drewno jasne, wonne i niemal korzenne, ale też lekko palone, budujące skojarzenie z kominkiem. Korzenne drewno także zawierało ciepło i podkręcało się wzajemnie z wizją pachnących szali. To było wręcz mięciutkie... i słodkie na pewno. Słodkie w ciepło-korzenny, ale nie ostry, sposób. Z czasem zawinęła się tam i pewna rześkość jesiennego dnia - chyba delikatny cytrus. Daleko w tle kwasek przywiódł na myśl wietrzyk niosący aromat liści i drewna już leżących na ziemi (z grzybowym wątkiem?). To jednak jedynie szczególik przy coraz słodszych, szlachetnych przyprawach korzennych. Pomyślałam o cynamonie, pieprzu... niedoprecyzowanych, ale głębokich. Dominowały w duecie z wizją spokojnie trzaskającego ognia w kominku, który powoli przerabiał sporą ilość drewna.

Zapach rozchodzi się bardzo szybko i równomiernie. Jest autentyczny i obrazowy. Wyrazisty, ale nie jakoś szczególnie siekierowo mocny; nie narzuca się i nie wgryza.

Kompozycja podobała mi się i w przypadku wosku także jakość zacna - nie czuć samej sojowości ani nic. W dodatku bukiet jest adekwatnie ciepły, ognisty. Ma w sobie coś kobiecego, co przywodzi na myśl nie tylko smoki z Gry o Tron, ale też ich Matkę, Daenerys. Trochę perfum, miękkie szale, liście i drewno, a wreszcie ogrom słodkiej, ciepłej korzenności i drewna płonącego w kominku. Bardzo zacna sprawa. Mimo wszystko nie jakoś szczególnie wyszukana, bym miała się zakochać, ale zacna.

9/10

środa, 5 kwietnia 2023

wosk EBM Creations Moonlight Path

 Kąpiel w poświacie księżyca?

Czasem późne powroty z uczelni umila mi blask księżyca. Kocham iść w jego świetle (ok, odbijanym przez niego), tak i ogólnie księżyc wielbię. Wszystko więc co nim inspirowane, zawsze mnie ciekawi. Ten wosk oczywiście też. Nie widziała mi się wprawdzie różowa etykietka - ten kolor raczej oddaje według mnie zachody słońca, ale cóż. Postanowiłam sprawdzić. Szkoda, że nie zagłębiłam się przed zakupem w opis. Dopiero sprawdzając recenzję wygooglałam, czym są zapachy BBW*.

EBM Creations Moonlight Path to sojowy wosk o zapachu oddającym księżycową ścieżkę, czyli kwiatów, wanilii, piżma i pudru; u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Bergamotka i słodki fiołek przechodzą w delikatny bursztyn z akcentami ylang ylang i goździków. Słodka wanilia, białe drewno i piżmo zapewniają pudrowe wykończenie. Inspirowane zapachami BBW.


Recenzja

Suchy wosk pachniał niczym kwiatowe mydło, acz w sumie w pozytywnym sensie. Czułam fiołki, goździki-kwiatki i ciepło przywodzące na myśl jasne drewno i kobiece perfumy. Do tego trochę wanilii i sporo świeżości, jakby jasnych tkanin... Prania? Bawełny? Jej kwiatów konkretniej.

Z kominka najszybciej rozeszła się subtelna słodycz kwiatów i jakby bawełnianego mydła. Zaraz potem nadciągnęło więcej kwiatów: fiołków, goździków, a ogólna słodycz wzrosła. Spory udział miała w niej wanilia, ale i pewne ciepło. Wyobraziłam sobie ciepłą łazienkę, z mięciutkimi białymi ręcznikami i pachnącymi mydełkami. I kwiatowymi, i bawełnianymi. O samej bawełnie, praniu i tkaninach też pomyślałam. Wszystkie one jednak były za kwiatami.

Z czasem zapach wydał mi się pudrowy... Jak puder dla niemowlaków, jakiś krem kosmetyczny... Wciąż i to przykrywały w dużej mierze kwiaty. Kompozycja jawiła się jako lekko ciepła... czy raczej cieplutka i czysta. Jak już mydlaność i kwiatowość rozgościły się na dobre, wanilia niemal zupełnie straciła znaczenie i się schowała.

Suchy wosk obiecywał intensywność, jednak w kominku tak sobie poradził. Był średni. Rozchodził się w tempie średnim i nie utrzymywał za długo.

Całość niezbyt mi pasowała. Nastawiłam się na kwiatowe uderzenie, a dostałam mydło, łazienkę i raczej "zapachy kwiatowe", które w niej mogą się unosić. Może nawet nie w specjalnie negatywnym sensie, ale pozytywnym też nie. Moc średnia, a tytuł i etykietka według mnie nie adekwatne. Cóż... tak to może wyszła jakaś kąpie w poświacie księżyca. Coś pachnącego niezbyt w moim typie.

*Szkoda też, że polskie sklepy nie przepisują opisu dokładnie, bo znalazłam dopiero na stronie producenta, bym są zapachy BBW. Rozwinięcie skrótu to "Bath & Body Works", czyli... nie powinna mnie chyba dziwić łazienkowość.

5/10