Ziejąc... wodą czy jadem?
Stosunkowo niedawno odkryłam, że nuta, którą ja tak lubię, a która według wielu ludzi jest odpychająca to paczula. Otóż według mnie rzeczywiście kojarzy się z ziemią, której to woń lubię. Kiedy z kolei poczuję ziemiste nuty w czekoladzie, jestem kupiona. O dziwo jednak tego kadzidełka nie kupiłam ze względu na paczulę, a... smoka. I wodę. Otóż uwielbiam motyw smoków, a woda - śmieję się zawsze, że jako zodiakalne Ryby jakoś tam z nią związana jestem. Obecnie nie przepadam, ale wielką część dzieciństwa spędziłam nad jeziorami. Wszystko to, wraz z nieco mrocznym opakowaniem, przełożyło się na iście mój miks. Oby też tak pachniał!
Elements Incense Water Dragon (Wodny Smok) Patchouli to kadzidełko o zapachu paczuli, z linii Anne Stokes "Age of Dragon" w ramach współpracy z firmą Elements; u mnie w formie kadzidełek stożkowych, których w opakowaniu jest 15.
Recenzja
Już na sucho kadzidełko pachniało mocną mieszanką wytrawnie-gorzkawą i jednocześnie dość słodko. Skojarzyło mi się to z rozgrzanym i tylko co zlanym ulewą, parującym chodnikiem oraz czarną, wilgotną ziemią. Ta miała niewątpliwie chłodny charakter, podkręcony jakby przez miętę i pewną kwiatowość.
Dym rozniósł po pokoju goryczkowatą, mokrą, czarną ziemię, której chłodu i wilgoci nadała jakby miętowa nuta. Z czasem nasilała się, przywołując do siebie... ostrzejszą lukrecję? Pomyślałam też o zawilgoconych i nieco przegniłych kwiatach. Także w nich kryła się lekka pikanteria.
Poczułam się jakbym znalazła się w lesie niewiarygodnie upalnego dnia, w którym nastąpiło załamanie pogodowe, efektem czego była burza. Oczami wyobraźni zobaczyłam starą, asfaltową drogę biegnącą przez ciemny las. Była mokra i parująca... Niewątpliwie właśnie zlała ją ulewa, na dobre spływając po okolicznej gęstej roślinności, rzucającej teraz cień. Trochę roślinnie-brudne tony zawarły rześkość, tworząc orzeźwiająco-lekką atmosferę, a jednak nie zapominając o swoim charakterze. Ostro-chłodząca lukrecja (?) podkreśliła harmonię tego.
Jeszcze długo po skończeniu dymienia czułam drapiąco-ostrawe wspomnienie upału, asfaltowość i bezkresny chłód, wilgoć... lasu, ziemi, ziół (mięty? lukrecji?).
Kadzidełko okazało się bardzo intensywne, potrafiło aż pod koniec zadrapać w nosie, ale na pewno nie było zbyt ciężkie. Wręcz przeciwnie! Mimo charakternego, mocnego zapachu dawało rześkie wytchnienie. Intensywność i wyważenie wszystkiego uważam za ogromny plus. Co więcej, nie dymiło się jak oszalałe, a pachniało dobrze.
Całość podobała mi się, jednak nie wiem, czy była taka czysto paczulowa. Ten jej chłód, jaki końcowo niosła, wydźwięk dość obrazowy i zaskakujący... Niby lubię wszystkie nuty tego kadzidełka, ale nie zrobiło na mnie jakiegoś szczególnie wielkiego wrażenia. Mimo to, jadem ziać tu na pewno nie będę, wypalę je do końca z przyjemnością. Z drugiej strony... jeśli ma oddawać wodnego smoka, to chyba zrobiło to doskonale.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz