Poczułam miętę?
Odkąd pamiętam bardzo lubię połączenie mięty i czekolady, jak i po prostu samą miętę. Czekoladę kocham, więc... łatwo dodać dwa do dwóch by wywnioskować, że ta świeczka bez problemu mnie skusiła. Pomyślałam też, że przecież jedna paskudnie sztuczna czekoladowa świeczka (w dodatku innego producenta! - Kringle Hot Chocolate, po której boję się czekoladowych świeczek) nic nie znaczy - dlaczego miałabym odwracać się od wszystkich?
Yankee Candle Merry Miint Chocolate to świeczka o zapachu miętowej czekolady z linii "Home Inspiration" ("Domowe inspiracje"), u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).
Piękne zderzenie czekolady i liści mięty - odkryj klimat waniliowych lodów, świeżej mięty i topiącej się czekolady.
Nuty górne: waniliowe lody, ekstrakt ze świeżej mięty
Nuty środkowe: mięta, topiące się kawałki czekolady ("chocolate chips")
Nuty dolne: dosadna wanilia, kryształki cukru
Recenzja
Świeczka na sucho pachniała delikatnie słodziutką miętą i mleczną czekoladą. Zaciągając się, miętę odebrałam jako nieco chłodząco-pieprzową, przy czym subtelnie zaznaczyło się kakao, ale także w dużej mierze oddającą krem miętowy o wysokiej słodyczy wanilii.
Po rozgrzaniu, wosk roztoczył delikatny zapach słodkawej, rześko-chłodnej mięty. Nie wyzbyła się nieco ostrzejszego, ziołowego zabarwienia mięty pieprzowej. Dzięki niej, zwróciłam uwagę na odrobinkę kakao. Dosłownie odrobinkę, bo mieszało się ze słodyczą, której w kompozycji szybko zbierało się coraz więcej. Gdybym miała wskazać czekoladę, powiedziałabym, że to "dość mleczna", bo zapach ogólnie pobrzmiewał jedynie "abstrakcyjną czekoladą" (nieokreśloną, nawet trochę "orzechową").
Zbierająca się i rosnąca słodycz miała w sobie wiele z wanilii. Ta, mieszając się z miętą, jednoznacznie wskazała całkiem smakowity krem: niemal lukrowo zasładzający, ale nie ciężki dzięki chłodnemu odświeżeniu, jakie fundowała mięta. Splot ten zahaczył o lekką cukrowość, ale wkomponowało się to w taką... mleczną kremowość, obok której chwilami przemykała nieśmiała czekolada (o orzechowym charakterze?).
Zapach jest delikatny, ale wyczuwalny i... nawet daje lekki chłodek. Rozchodzi się w miarę szybko, utrzymuje się... niezbyt długo.
Całość może nie zachwyciła mnie jakoś szczególnie, ale była w miarę przyjemna. Przy tak słodkim, kremowo-cukrowo-waniliowym zapachu dobrze, że to nie siekiera. Mięta w łagodnym wydaniu jeszcze jakoś sobie z tym poradziła - gorzej czekolada, ale... na myśl raz po raz przychodziła, a lepsze to, niż miałaby być sztucznie-plastikowa. Trochę zmarnowany potencjał, trochę spełnienie obietnic z wypisanych nut, ot... Pewnie jeszcze wrzucę do kominka... kiedyś tam.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz