czwartek, 3 grudnia 2020

świeczka / wosk Yankee Candle Spiced Orange

Niemechaniczna pomarańcza

Bardzo lubię pomarańcze, ale jem je bardzo, bardzo rzadko, bo... są dość problematyczne. Zawsze mam problem z trafieniem na dobrą (dojrzałą w punkt, niesuchą), a obieranie ich i jedzenie, jak tak sok leci i leci, po prostu mnie męczy. Więcej zachodu niż jedzenia. Uwielbiam jednak czyste ciemne czekolady z ich nutą. Po paru świeczkach / woskach doszłam też do wniosku, że pomarańcza to akurat taka "jedzeniowa" nuta, która potrafi mi się podobać. Stąd i decyzja o kupnie tej świeczki.

Yankee Candle Spiced Orange to świeczka o zapachu przyprawionej pomarańczy, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).

Opis producenta
Ta jasna, wesoła mieszanka słonecznych cytrusów i żywego imbiru jest doskonałym rozgrzaniem na zimowe dni.
Nuty górne: świeży imbir, soczyste cytrusy, ozon
Nuty środkowe: przyprawy korzenne
Nuty dolne: cukrzona wanilia

Recenzja

Na sucho od razu uderzyła mnie intensywna, goryczkowata gałka muszkatołowa i imbir (zarówno przyprawa, jak i taki "świeższo" soczysty) splecione goździkami i innymi przyprawami korzennymi. Poprzez gorzkawą nutę podkradła się pod to skórka pomarańczy, a wreszcie sam soczysty owoc - delikatny jednak. W jego pobliżu wyłapałam też słodycz... niemal słodziuteńką, sugerującą jakieś galaretki / żelki imbirowe (i pomarańczowe?).

Wraz z woskiem, zaczął ogrzewać mnie intensywny aromat przypraw korzennych z imbirem, gałką muszkatołową i goździkami na czele. Pomarańcza wycisnęła się leniwie... Spod gorzkawej skórki, spomiędzy gorzkawych białych włókien popłynął soczyście słodko-kwaskawy sok owocu. Wzmocniony był ostrą soczystością korzenia imbiru. 

Z czasem mieszało się to z lekką słodyczą, może i wanilią? Chwilami myślałam o jakimś korzennym naparze pomarańczowym. Rozgrzewającym, słodkawym, a jednocześnie ostrym od przypraw. Zdarzyło się, że i jakieś cukrowo-goryczkowate galaretki mi mignęły. Dominowały przyprawy korzenne, jednak także pomarańcza miała się nieźle. Słodko-kwaskawa, z wyraźną i charakterną, goryczkowatą skórką.

Z czasem robiło się nieco bardziej słodko, że imbir wydał mi się leciutko mydlany, ale z pomocą przyszły mu przyprawy korzenne - ostre i aż przenikliwe.
Po dłuższym czasie na szczęście imbir i soczyście-goryczkowata pomarańcza (owoc i skórka) trochę złagodniały.

Zapach był mocny już na sucho, rozchodził się błyskawicznie i utrzymywał się długo, chwilami aż jakby się wgryzając. Nie męczył tym jednak - pasowała moc pasowała do prezentowanej woni.

Mnie zarówno wyrazisty, złożony imbir, jak i cała reszta korzenności bardzo tu odpowiadała. Pomarańcza dopiero za przyprawami, a jednak słodko-soczysta, nieco kwaskawa i skórkowa również, acz zaskoczyła mnie, że nie pchała się na pierwszy plan. Tylko te bardziej słodko-cukrowe wybiegi mi nie pasowały, ale nie były zbyt irytujące (po prostu zbędne); można nawet nie zwrócić na nie uwagi. To zapach nie dla każdego z racji siekierowości - na szczęście ja takie lubię najbardziej.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz