Pierwsze jabłko
Wosk ten trafił do mnie zupełnie przypadkiem, bo dostałam trochę świecy jako gratis. Ucieszyłam się, bo raz, że lubię używać świeczek jako woski, a dwa: Woodbridge sama z siebie nie odważyłabym się kupić, bo słoiki duże i z dwoma knotami, a w ich kwestii nie mam doświadczenia i po prostu bałabym się (o tym, że mają woski jakoś nie pomyślałam). Mało tego, ten zapach wielu osobom może wydać się kuszący, dla mnie jednak... wątpliwy. Otóż lubię nuty korzenne, jednak nie jestem w pełni przekonana do owocowych zapachów. Nie mam z nimi doświadczenia - stąd ostrożność. Świecy tej na pewno nie wybrałabym na pierwsze spotkanie z firmą, także dlatego, że nie przemawia do mnie... grafika. Klimat zimowych świąt lubię ten popkulturowy, bo jestem ateistką, więc po prostu nie mam żadnych "rodzinnie świątecznych" skojarzeń. Nie ukrywam jednak, że w pełni czerpię ze smaków i innych dobrodziejstw tej pory.
Woodbridge Night Before Christmas to wosk / świeca o zapachu przypraw korzennych i soczystych owoców "na Święta Bożego Narodzenia i nie tylko", u mnie jako wosk-próbka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).
Opis producenta:
Nuty górne: pomarańcza, ananas, jabłko, zielone liście
Nuty środkowe: goździk, truskawka
Nuty dolne: cynamon, ziele angielskie, balsam, tonka, wanilia
Recenzja
Wosk nawet zawinięty w zamykaną torebkę na żywność i kilka foliówek na sucho pachniał bardzo mocno soczystymi, słodko-kwaśnymi owocami: czerwonymi, chrupiącymi jabłkami i egzotycznym splotem (cytrusów, w tym wyraźnie pomarańczy i ananasa). Ewidentnie były to owoce w korzennym wydaniu - mnie jednoznacznie kojarzyły się z bezalkoholowymi grzańcami owocowo herbacianymi. Osłodzone... wanilią i ciepłymi przyprawami, na pewno cynamonem.
Po rozgrzaniu wosk konsekwentnie roztaczał soczyste jabłka i pomarańcze. Dosłownie widziałam chrupkie, kwaśno-słodkie, czerwone jabłka, a także słodko-soczyste dojrzałe pomarańcze o goryczkowatych skórkach, wsparte innymi owocami i przyprawami. Tu myślę o bukiecie cytrusów wtłoczonych w ramki herbat owocowych - bez wątpienia korzennych, "grzańcowych".
Wszystko, od początku ciepłe, rozgrzewało bowiem coraz mocniej. Słodko-ostre, wręcz przenikliwe goździki otworzyły drogę słodszemu cynamonowi i innym. Wydaje mi się, że przy cytrusach pojawił się imbir, ale wszystko to... było słodko korzenne.
Coraz słodsze. Z czasem, chwilami aż słodziuteńkie. Słodkie owoce (czyżby mignęła mi nawet jakaś truskawka?) mieszały się ze słodką wanilią. Ta zaś mieszała się ze słodkimi przyprawami korzennymi.
W całym tym korzennym, soczystym bukiecie nie zabrakło lekkiej goryczki - czy to własnie też korzennej, czy bardziej... drzewnej? Niczym korzenno-słodkie drzewa i bardziej aż oleista, naturalna wanilia dodały kompozycji powagi, charakteru.
Zapach odznacza się nienachalną intensywnością. Rozchodzi się dosłownie w sekundę, uderza, a potem ewoluuje, pokazuje głębię, swoje różne strony. Wciąga tym samym, że ma się ochotę poddać tej mocy. Trwa długo, a przy tym nie męczy. Świetne wyważenie i przełamanie poszczególnych wątków.
Ogrom owoców, głównie jabłek i pomarańczy, trafił na charakterne, słodko-ostre przyprawy korzenne, co wyszło jak definicja zimowych smaków. Słodycz, której nie brakowało była w pełni przyjemna, dzięki temu, jak umiejętnie przełamały ją charakterne nutki czy drzew, czy herbaciano-grzańcowe. Sprawiły, że nie zrobiło się za słodko, czy zbyt owocowo. Zapach bardzo mi się podobał. Mało tego, przekonał mnie do jabłek w woskach!
Szukanie pierwszej gwiazdki na niebie to już jakoś tam zapisana w pamięci tradycja, ale znalezienie "pierwszego zapachowego jabłka", które aż tak mi przypasowało... aż mnie zaskoczyło. I pomyśleć, że zapachem nigdy bym się nie zainteresowała, gdybym go nie dostała. Kocham takie gratisy! Takie... wzbogacające o nowe perspektywy.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz