sobota, 3 lipca 2021

świeczka / wosk Kringle Candle Midnight

Księżyc w pełni zwiastunem pełni zachwytu?

Północ, czy moment, kiedy księżyc świeci najjaśniej, od wieków ludzie łączą z mistycyzmem. Ja odczuwam silny związek z księżycem, przez co jego motywy zawsze przyciągają mój wzrok. Jakież mam szczęście, że w odniesieniu do świec i wosków, zazwyczaj pokrywa się to z nutami, jakie lubię.

Kringle Candle Midnight Daylight to świeczka oddająca zapach środka nocy w lesie od Kringle Candle Company; u mnie jako Daylight (42 g); także potraktowany jako wosk - w kominku.

Opis producenta
Połączenie skóry, lasu, bursztynu i mchu jako klasyczny, męski zapach.
Nuty górne: niebieska lawenda, skóra
Nuty bazowe: drzewo sandałowe
Nuty dolne: wetiwer, ciepły bursztyn

Recenzja

Na sucho poczułam świeżo-wilgotny, a jednocześnie ciepły zapach wilgotnego mchu, przywodzący na myśl ciepłą, letnią noc w lesie. Wyraźna słodycz miała roślinny, drzewny charakter, który podkreślały orientalne, korzenne przyprawy. Na pewno ciepłe, lekko ostrawe, a jednak właśnie roślinnie świeże. Drewno sandałowca stało na czele drzew. Wśród nich jakby przechadzał się mężczyzna nie oszczędzający na perfumach... ziołowo-lawendowych?

Właśnie lawendowe, męskie perfumy zaczęły rozchodzić się po rozgrzaniu wosku jako pierwsze. Do tej słodkiej ziołowości błyskawicznie dołączył wilgotny mech, przy którym nie sposób nie myśleć o tym, jak cudownie byłoby położyć się i zapaść w nim. To było takie... przytulne, a jednocześnie świeżo roślinne. Zbierało się coraz więcej nienachalnej słodyczy. Jak ciepła noc w lesie w środku lata. Wspomnienia ciepłego słońca były żywe, a jednak otoczenie otulało rześkością. Męskie perfumy łączyły się z goryczką i pikanterią.

Wśród nich z czasem wyraźnie na przód wyszły drzewa, w tym sandałowiec. Podkreśliły go korzenno-orientalne, ciepłe przyprawy. Nie brakowało słodyczy, chwilami zawracającej do lawendy i podkreślającej leśne rośliny. Wyobraziłam sobie masywne drzewa porastane przez wilgotny mech. Może to jakaś - otoczona nimi - mięciutka od mchu, ukwiecona polanka? Którą otacza chłodny mrok, a więc jednak z pewnym pazurkiem. Raz czy drugi pomyślałam o anyżu, a potem o skórze, skórzanych meblach... Przesiąkniętych ostrawo-rześkimi perfumami.

Moc zapachu uważam za trafioną. Rozchodzi się szybko i wyraźnie. Może nie jest to siekiera, jakie lubię, ale wszystko świetnie czuć. W zasadzie moc dopasowała się do klimatu.

Wydźwięk jakoś... do mnie przemówił. Ciepła noc w lesie, męska kompozycja opierająca się na mchu, cieple i rześkości z lekką ostrością i goryczką. Drzewa i słodycz rewelacyjnie się przełamywały. Subtelność zachowana, a jednak i pazura nie brak. No cóż... do pełni zachwytu zabrakło chyba tylko "tego czegoś", może właśnie siekierowości, ale to i tak kompozycja warta uwagi i polecenia.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz