Kwitnący substytut
Zapach kwitnących wiśni jest piękny i choć wiśnie wolę jeść (to jedne z moich naj-naj owoców), to gdy już sezon na nie minie albo gdy jeszcze nie nastał z chęcią zastępuję je sobie takimi kwiatowymi substytutami. Choćby dlatego, że rzeczy wiśniowe (np. czekolady, jogurty, wiśnie suszone) nie oddają tak dobrze surowych świeżych, jak by się chciało, a kwiaty to jednak zawsze coś nieco innego. Bo z kolei zaplątana nutka owocu wśród kwiatów w kompozycjach zapachowych wydaje mi się idealna. Poza tym... od razu przychodzi mi na myśl Japonia, a kraj ten uwielbiam.
Yankee Candle Cherry Blossom to świeczka o zapachu kwitnącej wiśni, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).
Opis producenta
Uroczy i wyrafinowany zapach kwitnącej wiśni.
Nuty górne: bergamotka, wiśnia
Nuty środkowe: róża, kwiat wiśni, jaśmin
Nuty dolne: pudrowe piżmo, drzewo sandałowe
Recenzja
Na sucho zapach wydał mi się wyraziście kwiatowy w sposób rześki i zwiewny. Oczami wyobraźni widziałam bogato ukwiecone drzewa i krzewy, ale czy wiśnie? Koloru jasnego, może różowego, białego owszem... Na pewno wśród kwiatów poczułam słodziutki motyw jogurtu czy nawet serka wiśniowego. Wydało mi się to niemal urocze. Wszystko w promieniach wczesnego lata.
Po rozgrzaniu wosk roztoczył słodką, leciuteńko kwaskawą woń wiśniowego czegoś, np. serka, otulając go kwiatami. Były to kwiaty jasne: białe lub różowe. Wilgotne i coraz intensywniejsze, ale cały czas nie ciężkie. Pomyślałam o różach i jaśminie, które zawarły w sobie rześkość. Z czasem motyw "czegoś wiśniowego" zaczął przechodzić wyraźniej w kisiel czy inne słodycze tego typu.
Trafiły na leciutkie ciepło, nieśmiałe promienie letniego poranka. W wyobraźni przeniosłam się wśród kwitnące krzewy i drzewa, do początków czerwca... Cały czas jednak zaburzał to motyw "czegoś wiśniowego". Chwilami aż pudrowo-cukierkowy, zbyt słodki w niekoniecznie naturalny sposób (choć sztucznością nie walił). Albo trochę kojarzący się z... ubraniami wypranymi w kwiatowo-owocowym płynie? Po dłuższym czasie zrobiło się o wiele za słodko-słodziaśnie.
Moc zapachu wydaje mi się bardzo słaba. To ledwo ciągnęło, a jednocześnie miało taki wydźwięk, że wcale nie chciałabym, by walnęło mocniej. Rozchodzi się jednak szybko i... jest wyczuwalne, ale to tyle.
Całość okazała się dużym rozczarowaniem. Zapach ledwie dogorywa, gdy chodzi o natężenie, a nuty... choć teoretycznie ładne, to jednak podszyte irytującym echem. Liczyłam na ciężko kwiatowy, owocowy splot, a dostałam... zwiewny, ulotny splot niby kwiatów i niby owoców osadzonych w "słodziaśnych", cukierkowych realiach. Marny to substytut wiśni czy ich kwiecia.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz