niedziela, 25 lipca 2021

wosk Candle Warmers Mahogany Teak

Drzewne taekwondo

Lubię zapach drewna, więc wydaje mi się ono w miarę dobrym wariantem na poznanie danej marki. Amerykańskie Candle Warmers w sumie wyglądało ciekawie. Łatwo mi osądzić, czy dany producent umie zrobić zapach, jak lubię. W momencie bowiem, gdy na pierwszy raz mam od razu kupić całość, nie na kostki, niespecjalnie mam ochotę na ryzykowne czy zbyt udziwniane warianty. Nawet, gdyby miały okazać się ładne, bo... no cóż, zawsze zostaje pewna niewiadoma. A ładnych zapachów drzewnych nigdy za wiele.

Candle Warmers Mahogany Teak to wosk o zapachu mahoniu i drewna tekowego, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 70,9 gramów (6 kostek).

Opis producenta
Bogaty mahoń i drewno tekowe, zmiękczone nutami lawendy i róż.


Recenzja

Na sucho wosk pachniał odważnymi, dobrymi jakościowo męskimi perfumami, lawendą o słodko-goryczkowatym, suszonym charakterze i drewnem. Czułam lekką goryczkę starego parku, porośniętego krzewami... lawendy? Zapach miał lekko chłodny wydźwięk. Wydał mi się nostalgiczny.

Z kominka ta męska, trochę kolońska i chłodna nuta rozchodziła się wraz z nostalgicznym klimatem opuszczonego parku. Czułam goryczkę, nawet lekką cierpkość drzew.

Drzew suchych, starych i drewna. Pomyślałam o starym, szarawym... Które po chwili zaczęła otaczać coraz to wyższa słodycz lawendy. Najpierw suszona jak... jak ze starej, drewnianej szafy? Lawenda kumulowała się, częściowo porzucając męską nutę, a idąc w bardziej kwiatowymi kierunku. Poczułam suszone... Róże? Wzrosła słodycz. Z racji chłodu pomyślałam o żywych, nieco zawilgoconych (od rosy?) krzewach róż i lawendy... pojedynczych, ale jednak. 

Ogólna słodycz zrównała się z drewnem, które z kolei podtrzymywało powagę. Oczami wyobraźni patrzyłam na masywne, grube pnie. Skojarzenie z nimi wywołała gorzkość, nasilająca się analogicznie do słodyczy.

Gorzkawość drzew i krzewy, suche kwiaty związane były z motywem męskich perfum. Z czasem ten wątek okazał się dowódcą, prezentującym wszystkie pojedyncze, wymienione już nuty.

Intensywny już na sucho zapach z kominka rozszedł się błyskawicznie. Choć początkowo rozgrzany był subtelny, zaraz potwierdził swoją siekierową moc. Długo się utrzymuje, nie przytłacza.

Kompozycja bardzo mi się podobała. Piękna, dosadna (jak mocny kopniak ze sztuki walki taekwondo!) i męska. Wyraziste drzewa, drewna, suchość parku i szafy, podkreślone kwiatami lawendy i róży. Prosty, nie jakiś wyszukany i bardzo w tym udany; przejrzysty. Nie wiem, czy bardzo adekwatny do nazwy / etykietki, ale i tak ma moje uznanie.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz