wtorek, 3 listopada 2020

wosk Yankee Candle Witches' Brew

(Nie)przyziemny zapach

Wszystkie woski na Halloween od YC, z jakimi miałam do czynienia, wydały mi się za słodkie, w żadnym nie trafiłam na satysfakcjonująco mroczny charakter. Ten był ostatnią nadzieję - jego czarny kolor przywołał mnie do siebie. Oby sprowadził woski YC na ziemię! Dosłownie po prozę!

Yankee Candle Witches' Brew to zapach paczuli, mający oddawać miksturę wiedźm; u mnie jako wosk 22 g.

Opis producenta
Pikantnie słodki zapach egzotycznej paczuli rzuca urzekające zaklęcie!

Recenzja

Na sucho wosk pachniał słodko, ale charakternie: splotem ciemnych jagód i jeżyn (może aż dżemowych?), zacukrzonych i odważnie doprawionych szczyptą pieprzu. Zostały zestawione z odrobinką kwiatowo-ziołowych, męskich perfum. Był w tym leciutki charakterek chłodu, zimnej i wilgotnej, nieco brudno-ostrej ziemi.

Po rozgrzaniu wosk wciąż roztaczał słodycz owoców. Przodowały jeżyny i jagody, ale zaraz częściowo zaczęły zmieniać się w trudną do nazwania drobnicę. Wciąż ciemną, słodką i soczystą, acz jednocześnie cierpką i skrytą wśród ciemnej roślinności, ziemi.

Było to jakby aż lepkie, zasłodzone, jak ciemny dżem czy mus z owoców. Raz po raz owoce zahaczyły o landrynkowość. Niby słodkie, a jednak z czasem przejawiały odrobinę kwasku, cierpkości i... nawet ostrości (jakby dżemy doprawiono). Do głowy przyszedł mi pieprz i ogólna, nieoczywista pikanteria. Częściowo wiązała się z ziemistością. Kwasek... niby też, ale łączył ziemię z owocami poprzez narastający wątek "rześko drzewny" (iglastych?). To zaprosiło męskie perfumy, świetnie zgrywające się z pikantniejszą nutką. Z pieprznej, stała się bardziej ziołowa. Doszukałam się w niej, tak za słodyczą, nawet dość wyraźnych epizodycznie kwiatów, ale ponownie aż cukierkowości.

Wydały mi się nieco chłodne - niczym rosnące wśród gęstej roślinności, zarośli. Oczami wyobraźni zobaczyłam konkretne, grube, zielone liście, rzucające cień na drobniejsze roślinki, słodkie owoce i ziemię. Bił od tego rześki chłód, nieco kontrastowo uwypuklony lekką ostrością, co przełożyło się na tajemniczy klimat.

Moc była średnio intensywna, ale przynajmniej zapach szybko się rozchodził i trwał swoje... po czym po prostu się rozmywał bez echa.

Całość w sumie nawet mi się podobała, ale pozostawiła niedosyt. Wolałabym, by ziemistość była mocniejsza, bo ta odrobinka ukryła się za owocami i słodyczą. Te były scalone, ale nie wynikające jedno z drugiej. Szkoda. Przeszkadzała mi sugestia landrynek. Nie całkiem przyziemny wosk, a właśnie wciąż nieco ziemisty. Zaskoczyła mnie nuta pieprzu - w zasadzie wyszła intrygująco, choć wszystko mogło by się inaczej związać...
Gdyby podkręcić charakterność, byłoby cudnie, a tak... to raczej dość nieśmiałe Halloween. Ocenę... trochę podciągam za... Ciekawość?

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz