środa, 4 listopada 2020

świeca Goose Creek Witch's Cauldron

W klasie Severusa Snape'a

Uwielbiam motyw czarownictwa, sama czuję się "dzisiejszą czarownicą", a na Harrym Potterze się wychowałam. Zawsze marzyłam, by móc uczyć się eliksirów. W cudownej klasie Snape'a na pewno nigdy bym się nie nudziła. Odkąd pamiętam, uwielbiam zapachy mocne, przez wielu określano jako "śmierdzące". W mrocznym klimacie i ciemnościach czuję się najlepiej. Kocham mgły i... mogłabym tak w nieskończoność! Wszystko to sprowadza się tylko do jednego: tę świecę po prostu musiałam mieć. Miała mi posłużyć za zapach, którym równie dobrze mogłabym się zaciągać nad swoim kociołkiem, we wspomnianej klasie, gdybym w niej mogła się znaleźć, a co!

Goose Creek Witch's Cauldron to świeca o zapachu paczuli i mgły, oddająca wiedźmi eliksir, u mnie jako świeca w słoju 680 g.

Opis producenta
Puf! Ostrożnie, tu warzy się coś naprawdę trującego.
Nuty górne: napar czarownicy, mgła
Nuty środkowe: liście paczuli, cmentarna mgła
Nuty dolne: nawiedzony las, delikatny anyż

Recenzja

Aż nie mogę się napatrzeć na brokatowo czarny wosk! Świeca jest przepiękna.

Gdy tylko uniosłam nakrywkę poczułam wilgotne runo leśne, ściółkę, mchy i mnóstwo zalegających na nich igiełek drzew iglastych. Czuć wyrazisty, lekko goryczkowaty zapach ziemi i lasu, osnuty nieco kwiatowymi męskimi perfumami, ciężką mgłą i... rześkością? Ta była chłodna i niemal pikantna. Pomyślałam o gryzącym, ostro-chłodnym anyżu, ale też lekkiej słodyczy mięty... Lesistość kojarzyła się z kwaskawymi drzewami iglastymi, jak również nagimi drzewami, pod którymi zalegają mokre, przegniłe liście. Wszystko to osnuwała jakby mieszanka dymu i mgły.

Po zapaleniu świeca roztoczyła po pokoju lekko chłodny zapach lasu i wilgotnych liści. Wydał mi się nieco słodszy w miętowo-kwiatowym aspekcie. Pojawiły się nieco ciężko-kwiatowe męskie perfumy, a wraz z nimi ostro-gryząca, niemal pikantna, acz także chłodna nuta przypraw korzennych: anyżu, może goździków. Mignęła mi nuta charakternych ciastek, ale zaraz pomyślałam też o czarnej ziemi i korzeniach ją porastających. Wszystko, co czuć już na sucho, nabrało mocy. Cała ta dymna mgła, męskie perfumy i kwiaty wyszły ciężko, dosadnie. Biła od nich mroczna wilgoć. Przewijała się w niej także słodycz łącząca kwiaty (jakieś chwastowate?) i miętę.

Oczami wyobraźni widziałam drzewa z kłębiącą się wokół mgłą, którą można by nożem ciąć. Była chłodna i rześka jak drzewa iglaste i las po deszczu, a jednocześnie... tak gęsta, że jakby ciężka. Może nawet jak dym? Czułam w tym ogrom wilgoci, zbutwiałe drewno i aż kwasek... Mieszający się z ziemią i jej pikanterią. Ten zdecydowanie podkreślił dymny aspekt.

Zapach na sucho jest mocny, co podtrzymuje podczas palenia. Potrzebuje jednak trochę czasu, by porządnie się rozejść. Dynamiczny i głęboki, dojmujący wręcz. Utrzymuje się długo, pokazując się z różnych stron. Nigdy się dzięki temu nie nudzi.

Mogę powiedzieć, że zakochałam się w tej świecy tak całościowo. Mroczny, chłodny i męski, ziemiście-wilgotny zapach mgły i drzew może nie kojarzył mi się aż tak z eliksierm, a jakimś nawiedzonym lasem (Zakazanym Lasem?), ale i tak mnie zachwycił. A może akurat jakaś wiedźma warzy coś w środku lasu? Co więcej zaskoczył mnie słodyczą i kwiatowością, ale... zostały tak wkomponowane, że to miła niespodzianka.
Piękny, iście halloweenowy, złożony zapach.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz