Rozmyty potencjał
Woodbridge zaskoczyło mnie kompozycjami, które zachwyciły mnie, mimo że wcześniej nigdy bym nie powiedziała, że właśnie takie mogą do mnie trafić (Night Before Christmas i Over the Rainbow). Ich woski w dodatku kojarzyły mi się z siekierową mocą, jaką lubię, więc jak latem 2021 wciągnęłam się też w morskie kompozycje, wybrałam jakąś taką właśnie od Woodbridge.
Woodbridge Crystal Waters to wosk / świeca o zapachu wody i mahoniu, oddające tropikalną przygodę, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).
Delikatne nuty wodne zmieszane z intensywnym zapachem mahoniu przywołujące na myśl tropikalną przygodę.
Nuty górne: granat, japońskie jabłko, woda
Nuty środkowe: kwiat lotosu, orchidea, fiołek
Nuty dolne: mahoń, bursztyn
Recenzja
Na sucho uderzyła rześkość żywych, wilgotnych kwiatów, podbita soczystymi owocami. Pomyślałam o jakiś wodnych: liliach, lotosie... Ale i drobnych, delikatnych (fiołki, stokrotki, rumianek?). Słodkawych i świeżych. Za nimi plątało się soczyste i słodkie jabłko... a także coś egzotyczniejszego. Z czerwonych owoców? A wszystko to zarysowało się na ciepłym, nieco drzewnym tle. To było dość perfumeryjne, kobiece. I może trochę łazienkowe? Jak żele pod prysznic w wariantach o wymienionych już nutach?
W kominku wosk rozpoczął od roztoczenia delikatnych, ciepłych kwiatów. Były żywe, z ochotą pijące życiodajną wodę, ale skąpane w ciepłym, letnim słońcu. Dosłownie czułam na twarzy promienie słońca, muskające skórę jak... delikatne, mięciutkie materiały nasiąknięte kobiecymi perfumami? Ciepła nuta zahaczyła o delikatne drewno, mieszające się z kwiatami.
Pomyślałam o kwitnących drzewach, ale nie tylko. Subtelnych kwiatów zaczęło pojawiać się coraz więcej. Chwilami przywodziły na myśl... kwiatowe dezodoranty. Trochę wodnych, trochę ciężko-wilgotnych i wielkich, którym lekkości dodały... Owoce? Coś jabłkowo-egzotycznego? I może nawet lekko cytrusowego? Kwiaty drobniejsze? Przewijały się tam drobniutkie kwiatki białe. Delikatne i żywe, pokryte rosą. Zdecydowanie czuć wodę, która nieco... rozmyła poszczególne nuty?
Kwiaty raz po raz przeszył motyw poważniejszy, ale też łagodny. Soczystość, perfumy... coś związanego z wodą, może odrobinką soli? Pomyślałam drewnie nasiąkniętym solą, o jakieś kolorowej soli do kąpieli. W kwiatowym wariancie?
Wosk na sucho jest intensywny, ale w kominku zaskakuje delikatnością. Czuć go dobrze, ale raczej jako "coś tam w tle". Nie był specjalnie rześko, ani jakiś dosadny. Rozchodzi się leniwie, by wykazał się, trzeba poczekać, trwa średnio długo. Bez polotu, przeciętny.
Całość miała niby ładne nuty, ale na tyle rozmyte, delikatne, że zostawiały niedosyt i tyle. Kwiaty, trochę owoców w dezodorantowo-perfumowym klimacie, z wyczuwalną wodą, ciepłem jakoś nie porwały. Żałuję, że drewno nie okazało się intensywniejszym wątkiem. Nuty miały potencjał, ale wyszły nudno. To nie tyle krystalicznie czysta woda, co... nuty do czysta wyprane z charakteru.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz