Green witch w wosku zaklęta
Uwielbiam ziemiste nuty, stąd w końcu na poważnie zainteresowałam się paczulą. Gdy na kadzidło kupiłam jej siekane suszone liście, trochę rozczarowała mnie, że nie była aż tak ziemista, jak się o niej mówi. Pomyślałam, że z ochotą powącham, jak pachnie w wykonaniu GC. Może ją podrasowali?
Goose Creek Patchouli Leaves to zapach liści paczuli, u mnie jako wosk (59g).
Opis producenta
Dzika paczula kusi egzotycznymi, ziemistymi nutami dżungli. To prawdziwy duch natury.
Nuty górne: drzewna paczula
Nuty bazowe: dzikie, zielone liście
Nuty dolne: drewno sandałowe, biały kaszmir
Recenzja
Po otwarciu poczułam intensywny, lekko ostrawy zapach ziemi, leśnej ściółki i podszytu w nieco perfumeryjnym (trochę kobiecym?) wydaniu. Przeplotła to słodycz drewna i pewna liściasta delikatność, świeżość. Rośliny i drzewo, drewienka opadłe już, stara kora... wszystko to wydawało się wciąż żywe, wilgotne. Otulone zielonym mchem. Pomyślałam o słodkim cynamonie w chłodniejszych, nieco wręcz gnilnych klimatach, wciąż właśnie jednak wracających do pewnego ciepła.
W kominku wosk dał się poznać jako słodko-drewniany. Wyobraziłam sobie suche, stare drewniane chaty, skrzypiące drewniane podłogi i okna... Zza których wkrada się pewien chłód. Mimo tego, trzymały się uparcie słodyczy, która zaczęła robić się coraz cieplejsza.
Chaty te musiały stać w lesie. Ciemnym, wilgotnym... Czuć rośliny / zieloność, niosące... łagodność i ukojenie. Pomyślałam o miękkim mchu, liściach, od których bije życie. Z czasem wzbogaciły się o pikanterię ziemi. Nie była jednak zbyt imperatywna. Podkreśliła drewno, zwróciła uwagę na niższe partie lasu, gdzie leżały opadłe liście, igiełki, kora... Wszystko to lekko zawilgocone i w porywach pikantnawe, a w porywach... drewniano-ciepłe. Aż korzenne. Poczułam cynamon, drewno sandałowe i coś... aż otulająco-sweterkowego. Jakby tak ktoś nie mógł się zdecydować, czy wtulić się w sweter, czy w mięciutki mech. A może... to właśnie jak położenie się na mchu, mając na sobie cieplutki sweterek, chroniący od wilgotnego chłodu lasu raczej liściasto-mieszanego? Zielonego lasu, w którym niczym wietrzyk, przemykała lekka perfumeryjność. Trochę... oddaje charakter tzw. "green witch".
Intensywność zapachu uważam za trafioną. Wszystko czuć wyraźnie i mocno. Z kominka rozchodzi się błyskawicznie, utrzymuje się odpowiednio długo.
Wilgotny, zielony las zestawiony z ciepłym, suchym drewnem był pikantnawy, charakterny, a jednocześnie niemal kobieco perfumeryjny. Mimo mocy, wyszedł w pewien sposób subtelnie. Podobał mi się, jednak wolałabym, by poszedł w bardziej męską strefę. Jednak... z drugiej strony właśnie ten fakt czyni go nietuzinkowym.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz