czwartek, 12 sierpnia 2021

wosk / świeca Woodbridge Magical Unicorn

Róg obfitości

Nawet lubię motyw jednorożców, jednak daleko mi do osoby otaczającej się słodkimi, modnymi posiadaczami rogów. Zdecydowanie wolę wersję mroczniejszą, osnutą magią i tajemnicą. Też jednak nie jest to moje ulubione stworzenie fantasy, ale jeszcze tam jakoś ujdzie. Zapachy tego typu omijam... raczej. Tu jednak wreszcie spojrzałam na nuty i... doszłam do wniosku, że może jednak to coś dla mnie.

Woodbridge Magical Unicorn to wosk / świeca o zapachu oddającym mitycznego jednorożca, u mnie jako wosk-kostka; opakowanie zawiera 68 gramów (8 kostek).

Opis producenta
Zapach nieuchwytny jak mityczny jednorożec: mocne nuty kadzidłowe, kardamon i skóra zmieszane z jaśminem, orchideą i paczulą.
Nuty górne: czarny kardamon, imbir, różowy pieprz
Nuty środkowe: jaśmin, orchidea, lilia wodna, róża
Nuty dolne: skóra, drzewo sandałowe, kadzidło Kyara, bursztyn, paczula


Recenzja

Na sucho wosk pachnie ciepło i trochę w tym sensie ciężkawo. To słodko-ciepły, subtelny soczysty imbir, kwiaty i trochę słodko-soczystego ananasa. Zaskoczył mnie też wyraźny kokos (wiórki kokosowe), zarysowany na kwiatowo-drzewnym tle. Ta roślinna powaga, stateczność mieszały się z przyprawami korzennymi - raczej ciepłymi, niż pikantnymi. Pomyślałam o słodko-goryczkowatych przyprawach, dodających wyrazistym drzewom powagi. Wszystko to wyszło otulająco, ale z pazurkiem. Soczystość i ostrość wydały mi się tajemnicze.

W kominku wosk rozpoczął od rozniesienia ciepła, a zarazem odrobiny rześkości i słodyczy. Pomyślałam o wilgotnych, delikatnych kwiatach oraz soczystych i słodkich owocach egzotycznych. Dodały kwiatom trochę życia, jednak z czasem kompozycja i tak robiła się coraz cięższa. Pomyślałam o jaśminie i różach, acz raczej delikatnych. 

Od kwiatów odchodziła... perfumeria? Korzenność! Ciepła i stonowana. Wszedł imbir, może pieprz. Zakręciły nieco w nosie, a mnie do głowy przyszła babcina szafa. Taka... trochę duszna, drewniana. Przyprawy podniosły gorzkość, rozgrzały i tak ciepłą kompozycję. Korzenne nuty zaprosiły do gry drzewa. Także i one wydawały się cieple, orientalne. W porywach trochę... rześkie? Pomyślałam o żywicy i ciętym drewnie. Pomyślałam o drewnianym, nieco zakurzonym gabinecie. Na pewno trochę tajemniczym, może odymionym słodkimi kadzidełkami?

Egzotyka dopowiedziała drewnu kokosa. Myślę tu raczej o wiórkach... Za tym wciąż trwały słodkie kwiaty i znów przyprawy - cynamon? imbir? Pomyślałam o kokosowo-imbirowych, kruchych ciastkach, sowicie wypieczonych. Także dość ciężkich i babcinych.

Moc była całkiem przednia na sucho, ale w paleniu wydawała mi się niewystarczająca. Niby czuć zapach dobrze, ale wciąż czegoś brakowało, a niedookreślonej ciężkości było za wiele. Wydawało mi się, że ciągle jakieś nuty się gubią i uciekają.

Całość wyszła nieźle, ciepło, słodkawe, ale w żadnym wypadku nie ulepkowato, a poważniej. Klimat trochę tajemniczy, trochę babciny, ale w przytulnym sensie. Średnio to do mnie przemówiło, acz... może i jakiegoś podstarzałego, białego jednorożca z miękka, połyskliwą grzywą to oddaje. Takiego... rzeczywiście nieuchwytnego. Szkoda, bo woski palę po to, by ich zapach poczuć.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz