Cukierek słońcem ogrzany
Kocham kwiaty, więc i zapachy kwiatowe. Jako że nie cierpię kwiatów do wazonu, bo to odbieranie im życia - po co je ścinać, gdy mogą zachwycać na krzewach? - wolę takie kompozycje. Nie jednak zbyt kobiece, a po prostu: naturalne i proste, autentyczne. Kupując ten wosk napaliłam się na róże, ale potem czekało mnie mnóstwo rozczarowań Yankee Candle i na wrzucenie do kominka sporo musiał poczekać. W dodatku nie wiedziałam, czego oczekiwać po dopisku: "rose succulent".
Yankee Candle Sun-Drenched Apricot Rose to zapach skąpanych w słońcu morelowych róż; u mnie jako wosk 22 g.
Przyprawiający o zawrót głowy bujny zapach morelowej róży, zachwycającej pięknym kwiatem o nadzwyczajnie miękkich płatkach.
Nuty górne: skąpana w słońcu morela, kwiat nektarynki
Nuty środkowe: morelowe róże, płatki gardenii
Nuty dolne: piżmo, miękki puder
Recenzja
Wosk na sucho pachniał różami i soczystymi owocami (pomyślałam o letnich żółtych), a także... po prostu bukietem żywych kwiatów o delikatnych, jakby wilgotnych płatkach. Kompozycja wydała mi się intensywna, ciężkawa, ale nie przytłaczająca.
Ogrzewający się wosk rzeczywiście ciężko zawalał zapachem kwiatów, wilgotnej, acz przytulnej i słonecznej kwiaciarni, gdzie królowały róże. Nieopodal musiał być stragan z owocami sezonowymi: bardzo słodkimi i soczystymi brzoskwiniami, morelami i nektarynkami. Takimi dojrzałymi w promieniach słońca. Może którąś z nich właśnie zajadała kwiaciarka? Owocowe nuty chwilami jednak zahaczały o cukierkowość.
Czułam jednak też jakby zapach słońca, jak również to, że w kwiaciarni panuje przyjazny chłodek. Owoce trafiły na ogrom słodyczy, ale na szczęście nie brak kompozycji orzeźwienia. Takiego... wilgotnie kwiatowego i słodkiego. Kwiaty zrobiły się nieokreślone, chwilami zdarzyło mi się myśleć o jakiś jasnych i egzotycznych. Raz czy drugi pomyślałam o damskim żelu pod prysznic owocowo-kwiatowym. Może damskie, nienachalne, acz nieco cukierkowe perfumy?
Zapach na sucho jest intensywny, w kominku najpierw ma problemy z rozejściem się, jak trzeba, ale z czasem daje się i tam poznać jako intensywny. Utrzymuje się aż do dnia kolejnego, mimo np. otwarcia okna. Wręcz ciężkawy, choć na szczęście w dużej mierze autentyczny.
Nie jestem pewna tytułu i tego, jak pachną morelowe róże, ale... kompozycja rzeczywiście była bardzo, owocowa, a jednocześnie na tyle kwiatowa, że nie zbyt "jedzeniowa", co bardzo mi do gustu przypadło. Wolałabym jednak, by cukierkowość nie pojawiała się nawet tylko chwilami.
To zapach łączący soczystość i ciężkość, co nawet mi się podobało, taka... przyjemna harmonia, wyrównanie. Nawet cukierkowość aż tak bardzo we znaki się nie dawała.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz