wtorek, 29 czerwca 2021

wosk Greenleaf Amber Warmth

 Sklepy cynamonowe to nie są

Jakoś wyjątkowo lubię kolorystyczne połączenie brązu i granatu. Nie wiem, co w nim jest, że zawsze przyciąga mój wzrok. Nie inaczej stało się w przypadku wosków marki dotąd mi nieznanej (z  wąchania, bo w internecie widywałam). Jakież to szczęście, że wygląd szedł w parze z nutami, które także wydały się w moim guście. Zamówiłam go razem z Haven.

Green Leaf Amber Warmth to zapach ciepłych drzew, oddający ciepło bursztynu z linii "ciepłych i drzewnych", u mnie jako wosk (kostka); opakowanie to 73g, czyli 6 kostek.

Opis producenta
Równowaga pomiędzy jedwabiem i przyprawami. Bursztynowe ciepło łagodzi intensywność cynamonu i gałki muszkatołowej z aksamitnym kaszmirem i orzeźwiającym grejpfrutem.


Recenzja

Na sucho w pierwszej chwili poczułam słodki cynamon z colowym echem (pomyślałam o odgazowanym napoju). Do tego dołączyło drewno, ocieplające się i zasnuwające korzennością. Choć przewijała się też leciuteńka goryczka, to słodycz rządziła. Miała dość... kobieco-perfumeryjny wydźwięk.

Z kominka powoli rozchodził się ciepły, delikatny aromat kojarzący się z promieniami jesiennego słońca, ogrzewającego przytulne wnętrze. Poczułam słodki cynamon z delikatnie zarysowaną pikanterią.

Była to słodka pikanteria poważna, temperamentna i kobieca. Powiedziałabym, że taka, jaką może być przesiąknięty salon należący do kobiety sukcesu, gustującej w słodko-wyrazistych perfumach. Wyobraziłam sobie wnętrze z drewnianymi, wyczyszczonymi na błysk meblami z nutką specyfików do ich czyszczenia. Drewno mieszało się z goryczkowatymi przyprawami (gałką muszkatołową?) oraz... nieco soczystszą goryczką? Raz po raz mignął mi grejpfrut, również słodki w pewnym stopniu. Z czasem jednak i on tonął w ciepłej i perfumeryjnej słodyczy jesienno-cynamonowej. Potem zaczęły się jednak z tego wyłamywać gorsze nuty kojarzące się z ciepłą, odgazowaną colą; jej sztucznie-słodkim i irytująco gryzącym charakterem. Może jakby jeszcze zmieszała się z wanilią? Waniliowa cola? Po zgaszeniu podgrzewacza właśnie coś takiego siedziało mi w głowie.

Zapach wosku jest średnio mocny. Potrzebuje sporo czasu, by się rozejść i zrobić się w miarę dobrze wyczuwalnym. Wówczas pobrzmiewa jednak tandetą. Szybko się ulatnia, znika bez echa.

Całość rozczarowała. Zarówno gdy chodzi o samą kompozycję, jakość, moc, jak i i po prostu poszczególne nuty. Cynamon... mógł być zacny, ale niestety okazał się colą, brr. Nic, za co mogłabym pochwalić; chyba tylko opakowanie wciąż mi się podoba. A tak? Mocno średni wosk, niewarty uwagi, jak i chyba cała firma. Zniechęciłam się na dobre.

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz