Dualistyczny ideał?
Przez moją miłość do czekolady mam wrażenie, że czekoladowe zapachy mnie nie satysfakcjonują. Nie oddają w pełni tego, jak cudowna jest czekolada. I... zdecydowanie lepiej czekoladę wąchać i jeść w naturze. Chyba też robię tego za dużo, by jeszcze wariować na punkcie takich świec. Ale! Zawsze są wyjątki. Uwielbiam różane zapachy i smaki, a czekolady różane zawsze mnie kuszą, tylko że... jest ich strasznie mało. Czy duet ten miał wywołać podwójny zachwyt?
Village Candle Dark Chocolate Rose to świeczka o zapachu ciemnej czekolady i róż, u mnie jako świeca w słoju 92 g.
Opis producenta
Róże i ciemna czekolada, romantyczne gesty celebrujące miłość i związki. Dwie nieoczekiwane bratnie dusze, które łączą się w jedno. Bogata ciemna czekolada, dojrzałe truskawki i pachnące czerwone róże. Same wywołują uśmiech i szczęście, ale razem tworzą doskonały, wyjątkowy prezent.
Nuty zapachowe: dojrzała truskawka, woda różana, ciemna czekolada
Recenzja
Świeca na sucho zaskoczyła mnie swoim soczystym zapachem. Zupełnie, jakbym nachylała się nad słodko-soczystym nadzieniem malinowym leniwie wyciskającym się z ciemnej czekolady. Wyobraziłam sobie też gęste, esencjonalne czerwonoowocowe, słodziutkie kremy z różanym motywem, przyozdobione płatkami róż. Oprócz intensywnych i ciężkawych róż poczułam także charakterek, pewną powagę jakby... czekolady ciemnej o wytrawnych nutach wina / wiśni. Idealnie komponowała się z kwaskiem i słodyczą czerwonych i leśnych owoców, wtłoczonych w marmolady, dżemy. Jakbym zaciągała się różanymi przetworami z malin, truskawek jeżyn i innych.
W paleniu świeca rozpoczęła roztaczanie zapachu słodziutkich malin i truskawek. Odebrałam je jako aż lekko pudrowe albo w wydaniu kremów typu ganache - mazistych, rzadkawych... Malinowo-czekoladowych? Czekolada powoli i delikatnie zaznaczyła się w tle jako wytrawniejsza cierpkość i słodycz. Pomyślałam o wiśniach, winie... Dołożyło pewnej ciężkości.
Tę kontynuowały róże. Ciężkie, dosadne. Pomyślałam o ogromie suszonych płatków i konfiturach różanych, właśnie jakiś z dużą ilością farfoclowych płatków róż. Zrobionych na bazie czerwonych owoców, może też leśnych. Maliny, dojrzałe truskawki były wszędzie, choć nie dominowały. Znalazły się i tu, sugerując mi nieco przesłodzony dżem, marmoladę, krem. Taki prosto z czekolady lub czekoladowego ciasta. Przyozdobionego jeszcze większą ilością nieco cierpkawych płatków suszonych róż. Czekoladowość przejawiała stonowany, łagodny, ale nie za słodki charakter. Pobrzmiewała nieśmiało. Róże z czasem na pierwszy plan przywróciły czerwone, właśnie bardziej pudrowe, owoce (tym razem raczej truskawki; maliny były tuż za nimi).
Jakościowo świeca wydaje się dobra. Autentyczna, pali się równomiernie, nie migocze, knot porządny.
Zapach na sucho jest intensywny, ale średnio oddający etykietkę i nazwę, bo czuć głównie słodko-soczyste owoce czerwone (maliny i inne), róże. W paleniu odznacza się średnią mocą, wciąż dominują owoce, potem kwiaty, a czekoladowość jedynie pobrzmiewa. Niemniej, jest autentyczny, a to plus. Nic przełomowego jednak.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz