Z drwalami mam dziwne skojarzenia. Od razu przypomina mi się musical Czarnoksiężnik z Krainy Oz z 1978 r. i Blaszany Drwal oraz gra komputerowa The Path (alternatywna wersja Czerwonego Kapturka, w której pojawia się metaforyczny wilk-drwal). To miłe skojarzenia, które razem z zamiłowaniem do drzewnych nut oraz etykietką tej świeczki przełożyły się na to, że uznałam ją za kuszącą. Co takiego spodobało mi się w etykietce? Otóż bohater jednego z moich ulubionych książkowych cykli Remigiusza Mroza, Wiktor Forst, hasał sobie w koszulach w czarno-czerwoną kratę.
Kringle Candle Lumberjack Daylight to świeczka o zapachu drewna od Kringle Candle Company; u mnie jako Daylight (42 g); potraktowany jako wosk - w kominku.
Opis producenta
Drzewo cedrowe, paczula i ciepłe piżmo to śmiałe i wytworne połączenie, które przyniesie ciepło i relaks. Zapragniesz otulić się tym przyjemnym, słodkim zapachem.
Nuty zapachowe: liście tytoniu, drewno cedrowe, wetiwer, paczula, gałka muszkatołowa
Recenzja
Na sucho świeczka wyraźnie pachniała drewnem o nieco korzennej, goryczkowatej pikanterii, cieple. Pomyślałam też o wanilii, suchym, szeleszczącym słodkim... sianie i liściach tytoniu? Oczami wyobraźni widziałam jasne drewno i suche liście leżące na goryczkowatej ziemi.
W kominku wosk roztoczył słodycz. Prowadziła wanilia, podszyta aromatem suchych liści. Poprzez liście dołączyło korzenne ciepło, kojarzące się ze złotymi liśćmi rozgrzanymi słońcem. Słodka korzenność rozgrzewała i robiła się coraz pikantniejsza, goryczkowata, ale nie siekierowa. Przybrała raczej dostojny, spokojny charakter.
Pomyślałam o drewnie. Wonnym, jasnym. To nie tylko drzewa o zdrowych pniach, ale też drewniane meble. Za słodycz podkradła się lekka goryczka - gałka muszkatołowa? Przyprawy i liście okalające drewno wydały mi się nieco perfumeryjne, co podkreśliła wanilia. Mieszając się z charakternymi przyprawami, wyszła dość męsko.
Lekkie, męskie perfumy i mnóstwo drewna wprowadziły do kompozycji odrobinkę ziemi, co znów skierowało myśli ku drewnu, drzewom. To jak... przytulna drewniana chatka w lesie. Lesie albo właściwie lasku jesiennym, ciepłym, ale już i z charakterniejszym chłodkiem - jakby zmierzchało? Taak, i jakby tak stało się wśród tego z myślą, że jest gdzie (i z kim! z eleganckim, nowoczesnym drwalem!) się zaraz beztrosko zagnieździć w drewnianym cieple.
Zapach wprawdzie mocą może się pochwalić, ale nie jest to moc głęboka, ambitna. Po prostu jest.
Całość w zasadzie mi się podobała; nie ma elementu, do którego miałabym zarzuty, ale... zapach był niby drzewny, trochę męski, ale jednak tak zawoalowany "delikatnościami", że nie była to drzewno-męska siekiera, jakiej bym sobie życzyła. Szkoda. Wydał mi się przeciętny, bez chwytliwego "tego czegoś".
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz