Banan w Gangsta's Paradise
Bardzo lubię banany, przez co swego czasu ciągnęło mnie do np. czekolad o ich smaku i różnych zapachów. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że niestety - banany prawie nigdy nie wychodzą w czymś tak prawdziwie i zachwycająco, jak bym sobie tego życzyła. Z korzennym bananem jednak postanowiłam zaryzykować - za bardzo to nietypowe zestawienie, bym miała je przegapić. Potencjalnie, rzeczywiście mogło być iście rajskie!
Yankee Candle Paradise Spice to świeczka o zapachu bananów z przyprawami korzennymi, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).
Skarb egzotycznej wyspy... Doskonale dojrzałe banany i kremowa wanilia niecodziennie doprawione szlachetnym cynamonem i goździkami.
Nuty zapachowe: banany, wanilia, cynamon, goździki
Recenzja
Na sucho wosk pachniał delikatnie i słodko, powiedziałabym, że wanilią i kokosem, osadzonymi w mlecznej tonacji... może mleczka kokosowego? Z lekko słodko-soczystą nutą banana lub puddingu / koktajlu mleczno-bananowego? Wszystko to miało lekko... kąpielowo-balsamowo-kremowy ("łazienkowy") wydźwięk. Soczystość zaś wydała mi się kryć jeszcze jakieś inne owoce.
Po ogrzaniu banan wciąż był bardzo łagodny: zmiksowany z mlekiem albo jako suszony... niemal wyprany ze swej bananowości. Puścił przodem wysoce słodką wanilię. Pomyślałam też o kokosie - i to również na słodko... w wydaniu kosmetycznym? Soczystość... jakaś się plątała, aczkolwiek nie była tylko bananowa... resztę jednak trudno nazwać. Z czasem w dodatku wydało mi się to wyraźniej budyniowe i jak krem / balsam; kąpielowo-kosmetyczne.
W tle pojawiła się słodko-cieplejsza nuta. Przypraw korzennych? Tak daleko, w tle... Czegoś słodko-ciepło rześkiego? Może to nie soczystość, a np. zwietrzały anyż? Coś się w tej kwestii zruszyło i zdecydowało na ocieplenie (jednak). Pomyślałam o pieczonym bananie, ale znów... jakby wypieczonym z bananowości.
Po dłuższym czasie wrócił shake na bazie mleka z bananem, tym razem ze szczyptą cynamonu. Niby z podkreśloną soczystością, namiastką charakteru, ale... bardzo skrytymi od początku do końca.
Moc zapachu uważam za zbyt niską. Jakby chciał, a nie mógł. Autentyczność też wątpliwa.
Całość może i miała potencjał, ale go nie wykorzystała. Przyjemne nuty jakby nie mogły się rozkręcić. Za delikatny banan, za delikatny kokos i tylko odrobinka przypraw wydawały się onieśmielone kosmetyczno-budyniowym klimatem, który... no, tu akurat na szczęście, też siekierą nie był. A i tak dał radę trochę pomęczyć - gangster jeden! Zdecydowanie poniżej średniej, ale smrodem nazwać go nie mogę.
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz