Perła wśród plażowych wosków?
Kolejny wosk, o którego kupienie nie posądziłabym samej siebie jeszcze jakieś kilka miesięcy temu. Odkryłam jednak, że cierpkawo-goryczkowate, słonawe męskie kompozycje bardziej plażowe potrafią mi się spodobać, czego przykładami są choćby Bridgewater Nantucket Coast, GC Mahogany Driftwood, GC Boardwalk Mahogany. Tu, do ładnej etykiety, doszły nuty sugerujące właśnie coś takiego, więc obstawiałam, że będzie to kolejna perełka do kolekcji.
Goose Creek Pure White Sands to zapach oddający czysty, biały piasek, u mnie jako wosk (59g).
Opis producenta
Zapach wyspiarskiego deszczu i czystej, białej plaży wypełniający powietrze.
Nuty górne: morska bryza, zielona herbata, bergamotka, grejpfrut
Nuty bazowe: tropikalne piaski, jaśmin, lawenda
Nuty dolne: wetiwer, bursztyn
Recenzja
Na sucho wosk pachniał rześko i średnio mocno. Poczułam odrobinkę soli, mieszającej się z wytrawniejszą "zieloną" nutą (ogórkiem?) i owocami: cytrusami, melonami. Wprowadziły wodnisto-słodki, egzotyczny aspekt, w swej świeżości zmieszany z kwiatami. Do głowy przyszedł mi damski, kwiatowy (jaśminowy etc.?) dezodorant. Dalej doszukałam się nawet pewnego ciepła.
Ciepło okazało się wyraźniejsze w kominku. Dołożyło się do klimatu delikatnego, kwiatowego damskiego dezodorantu. Pewna zwiewna kobiecość, kwiaty odsłaniały lekko soczyście owocowe akcenty. Może jakieś lekkie, nie za słodkie melony (np. zielone?), coś niby gruszkowego...
Soczystość zmieniła się w rześkość, która była jak słonawy wietrzyk od wody na plaży z jasnym piaskiem rozgrzanym słońcem. Nasiliło się ciepło, a wraz z nim słonawa woda. Choć... cały czas wydawała się nieśmiała. Wiązała się z wytrawnością, mieszającą się z wodą jak... algowata zielona herbata? Algi... wodorosty, wilgotne rośliny...? I kwiaty... znów słodsze.
Pojawiło się więcej kwiatów, przypominające o dezodorancie. Owoce zmieniły się w bardziej cierpkawe - grejpfruty? Odrobinkę limonki? Coś je jednak rozmyło, przykryło. Jakby obawiały się pokazać wyraźniej. Do głowy przyszły mi różne białe, wilgotne kwiaty. Otulające wszystko inne swymi delikatniusimi, płatkami.
Zapach na sucho był delikatny, a by się rozejść z kominka, potrzebował sporo czasu. Jak już to zrobił, też nie było za co go chwalić. Trzymał się bowiem calutki czas delikatnego poziomu. Wydawał się bardzo ulotny, niezbyt uchwytny.
Jak dla mnie całość wyszła za łagodnie. Może oddali klimat bieli, białych piasków, ale wypisane przez producenta nuty dosłownie niedomagały. Delikatne kwiaty, lekka plaża, odrobinka owoców, w tym cytrusów, podkreślających kobiecy, zwiewny wydźwięk. Liczyłam na bardziej siekierowo-męski charakter. Liczyłam się z orzeźwieniem i pewną delikatnością, ale jednak nie taką... aż zbyt delikatniusią. Już nawet na sucho wydawał się charakterniejszy (acz może nie mocniejszy).
Może jest to swego rodzaju "biel", na pewno jednak nie biel perły jako żadna tam perełka wśród wosków (plażowych czy jakichkolwiek). Dobry pomysł, ale wykonanie nie te.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz