Wełna nie taka drapiąca...
Aż trudno wyrazić, jak się cieszyłam na myśl, że to ostatni potencjalnie plastikowo czekoladowy posiadany zapach. A jednocześnie wciąż kręciłam z niedowierzaniem głową, że władowałam się w zasadzie hurtowo w aż TYLE tego typu zapachów, które szybko okazały się nie w moim typie. Faktem jest, że zbierałam je miesiącami do porównywania, a jakoś za palenie ich nie mogłam się wziąć. Jednak mimo wszystko... aż tyle? Chyba żaden nawiązujący do czekolady nie wyszedł w końcu tak przyjemnie jak sama czekolada do jedzenia.
Kringle Candle Cashmere & Cocoa Wax Melt to wosk o zapachu kaszmiru i kakao od Kringle Candle Company; u mnie jako wosk (35 g).
Opis producenta
Otulenie się wełnianą miękkością i wyobrażenie o najbardziej kremowym i śmietankowym kakao na świecie.
Nuty górne: kakao w proszku, pianki marshmallow / Fluff (krem z pianek)
Nuty bazowe: piżmo, drewno
Nuty dolne: paczula
Recenzja
Na sucho wosk pachniał słodko, ale nie muląco, a wręcz nieco ostro. Do głowy przyszła mi śmietanka i coś słodko-lukrowego (miękkie pianki?), ale przełamała je korzenność (goździki?) i motyw drewna... Jakby wilgotnego? Coś wędzono-soczystego? Całość miała ciepły i miękki wydźwięk. Jak sweter nasiąknięty przyprawami i słodyczą.
Najpierw z kominka rozeszła się śmietankowo-waniliowa słodycz ze znaczącym motywem ciepła, zapalonej świeczki, wosku, co mnie trochę zaskoczyło. Zupełnie jakbym wąchała płomień świecy... siedząc w miękkim, tylko co wypranym, a jednak i tak pachnącym przyprawami swetrze.
Ciepło prędko wyklarowało się jako korzenność. Delikatna, wmieszana w waniliowo-śmietankową toń, może coś biało- i/lub mlecznieczekoladowego. Wyłapałam goździki i lekko drewnianą nutę. Pomyślałam o drewnie jakiś owocowych drzew, bo i soczystość się w tym zawinęła. Drewno wiśniowe... Mignęła czekolada; kakao o soczystej nucie wiśni, po czym i te akcenty osiadły w słodyczy wanilii. Zadbały jednak o to, by znalazła się też w niej paloność, ciepło. Rzeczywiście łatwo o myśl o gorącej czekoladzie / kakao ze śmietanką i przyprawami. Wanilia chwilami była przyjemnie waniliowa, a chwilami niestety bardziej jak z aromatu, cukrowa / cukrowo-wanilinowa.
Nie wiem, czy takie istnieją, ale tak mogłyby pachnieć jakieś pianki, mleczka korzenne. Słodkości te musiały leżeć na drewnianym, czystym stole, może na drewnianym talerzyku. Dodawał trochę powagi i charakteru, dbając, by zapach nie zrobił się ulepkiem w 100%, a jedynie ulepkowato zajeżdżał.
Wosk na sucho wydaje się intensywny, ale nie nachalny. W miarę naturalny, acz taki, co to może pójść w obu kierunkach (słodko-ulepkowatym złym i dobrym, wyważonym). W paleniu okazał się średnio-mocno wyrazisty, ciężki, ale nie czysto słodki i za ciężki w ulepkowatym w sensie. Jego drewniana, korzenna ciężkość, nutka kakao nadały charakteru słodko-ulepkowatej stronie.
Całość w zasadzie uważam za niezłą. Ciekawe zestawienie nut śmietankowo-waniliowo-cukrowych z korzennym drewnem, paleniem. Czekolada była nutą marginalną, ale wyczuwalną. Pewnie dzięki temu nie wyszła napastliwie sztucznie. Po dłuższym czasie jednak kumulacja mulących, słodkich nut przeszkadza, mimo pobrzmiewających lepszych. A jednak... Jest adekwatne do tytułu / etykiety. Tylko że obiecywane przez producenta nuty, w moim odczuciu, sugerują coś jeszcze charakterniejszego, poważniejszego, a nie takiego milusio-ulepkowatego.
Ten zapach był jak tkanina, może... nie tak drapiąca słodyczą jak drapać potrafi wełna (w końcu kaszmir, nie?), ale... no jednak słodko-drażniący swetrowo (tu się zgodzę).
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz