poniedziałek, 20 września 2021

wosk / świeca Goose Creek Cool Harvest Morning

Kto rano wstaje... ten ma jabłko

Na ten wosk patrzyłam zeszłej jesieni i nie zdecydowałam się ze względu na jabłkową nutę. A jednak etykieta w pamięć zapadła... Potem wiele kompozycji pokazało mi, że także jabłka mogą mnie zachwycić, że nie zawsze wychodzą tak mocno spożywczo. Wreszcie kupiłam. Wciąż nie byłam pewna, jak się obiecywane nuty sprawdzą w moim przypadku, ale... gdybym tego nie zrobiła, pewnie i za rok bym dumała, jak to pachnie.

Goose Creek Cool Harvest Morning to zapach chłodnego poranka w czasie żniw, chryzantem, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Świeży powiew chłodnego powietrza okresu żniw wita cię podczas relaksującego spaceru w lesie jesienią.
Nuty górne: świeże jabłko, jesienna mgła
Nuty bazowe: skórka jabłka, bergamotka
Nuty dolne: drewno sandałowe


Recenzja

Na sucho jako pierwsze uderza soczysto-kwaśne jabłko czy nawet "jabłuszko" z nieco mydlano-łazienkowym, wilgotnym podszyciem. Od tego dopiero rozchodziła się rześkość i wilgoć... bardziej świeża, kojarząca się trochę z powietrzem. Niestety nie tak jednak w pełni. Odrobinę pomogła tu lekko drzewna nutka. Trochę drzew iglastych (sosen) i jakby młodych drzew, też przesiąkniętych wodą, deszczem. Jabłko otulało wszystko cały czas. 

Podczas ogrzewania wosk konsekwentnie roztaczał kwasek i słodycz, wyważone i soczyste, reprezentujące jabłko-jabłuszko. Pomyślałam o czerwonym i słodkim, aż nieco mydlano-cukierkowym oraz o kwaśnym, zielonym. Zupełnie, jakby zestawić je ze sobą. Z czasem wyklarowała się mocniejsza świeżość, prawie zupełnie rozganiając wszelkie skojarzenia z jabłkowymi mydłami i żelami pod prysznic.

Skojarzyła mi się z rześkim powietrzem i mgłą. Wilgotnymi, nasiąkniętymi nią... drzewami? Dosłownie czułam kłujące sosnowe igiełki i młode drzewa już tylko częściowo zielone. Częściowo przybierały jesienne kolory, dopasowując się do chłodu. Drzewa stanowiły tu wątek poważniejszy, ale i rześki. Oddawały mglistą jesień, ale równie dobrze mogłyby należeć do jakiejś zimowej kompozycji.

Rześkość powietrza, lasu iglastego i jabłek z czasem wzmocniła dosłownie odrobinka cytrusów. Jabłko za ich soczystością przybrało jednak na autentyczności, lecz... z czasem przekornie znów zrobiło się słodsze. Pomyślałam o jabłkowych wariantach czegoś... może mydeł, szamponów... jabłkowe cukierki to nie do końca to, ale i ich można się doszukać.

Suchy wosk jest bardzo intensywny. By się roznieść potrzebuje trochę czasu, ale wystarczy parę minut cierpliwości i nie można narzekać na moc. Jest dosadna i choć nie siekierowa, to wystarczająca. Z autentycznością wosk podczas palenia ma lepsze i gorsze fazy.

Całość poniekąd mi się podobała, ale nie w pełni. Zmieniłabym np. jabłuszkową słodycz, mydlaność. Jabłko jako kwaskawy owoc natomiast dobrze wpisuje się w mglistą aurę. Drzewa były przyjemne, a jednak czuję tu ich niedosyt.
Trochę skojarzył mi się z GC My First Autumn, ale w mniej owocowej, a bardziej powietrzno-rześkiej, mglistej tonacji.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz