czwartek, 9 września 2021

wosk / świeca Goose Creek White Pine Lake

Im dalej w las...

Jeziora wśród górskich szczytów zachwycają mnie. Takie widoki przeważnie zdają się łączyć wszystkie cztery żywioły: woda (wiadomo), góry (ziemia), powietrze (wiatr; oby tylko nie halny), ogień (gdy np. słońce odbija się w spokojnej tafli). Ogólnie bliskość natury, piękne, osamotnione miejsca są tym, co uwielbiam. Ostatnimi czasy niestety nie zdarza mi się za wiele wyruszać. Miałam więc nadzieję, że wosk ten da chociaż namiastkę tego.

Goose Creek White Pine Lake to zapach białych sosen nad jeziorem, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Chłodna bryza wieje nad krystalicznie czystymi wodami tuż pod sosnami, niosąc wiosenną świeżość.
Nuty górne: żywy cytron, chłodna woda
Nuty bazowe: sosna, balsamiczna jodła
Nuty dolne: biały cedr, wiosenna bryza, wieniec z bluszczu


Recenzja 

Suchy wosk uderzał soczystym, surowym i słodkim jabłkiem, podrasowanym kwaskiem cytrusów oraz drzew iglastych. Za nimi w tle stał cały las, wraz ze specyficzną rześkością i... wilgocią? Oprócz delikatnego drewna i drewna zawilgoconego, specyficznie soczystego z racji owoców, czułam motyw wody. Jakby chłodnego strumienia, mżawki... Mieszających się z kwaskiem owoców... jeszcze innych. Z czasem coraz wyraźniej cytryn i kwaskawych jabłek, ale w egzotycznym otoczeniu.

W paleniu wosk przystał na soczystość słodko-kwaskawą. Jabłka początkowo dominowały, choć cytrusy, w tym cytryna, były za nimi tuż-tuż. Mieszały się z kwaskiem zielonych, żywych igiełek drzew iglastych.

Sosny wyraźnie się zaznaczyły, przywołując do siebie cały las iglasty. Drzewa i niekończące się pokłady zieloności niosły świeże powietrze. Wyobraziłam sobie podnóża porośniętych gęstym lasem iglastym gór, gdzie płynie potok z niewiarygodnie czystą wodą. To lekki chłód, rześkość od wody, ale też świadomość ciepła, tlącego się w oddali. Jakby tak ciepłego, letniego dnia uciec w chłód lasu.

Owoce także rześkość rozwijały, acz po swojemu. Do kwasku przybyło sporo słodyczy. Splot robił się coraz bardziej egzotyczny. Po cytrusach przyszłą kolej na słodko-rześką pitaję, może też dojrzałe brzoskwinie... Czy raczej nektarynki, w dodatku zmieszane z jabłkami? Chowające się wśród kwaskawych sosen. Po dłuższym czasie zdecydowanie to drzewa iglaste dominowały. Wydawały się też... mokre? Skropione deszczem / rosnące nad potokiem?

Zapach już na sucho był intensywny; w paleniu także. Rozchodzi się szybko i utrzymuje bardzo długo.

Kompozycja na sucho wydała mi się wątpliwa, jednak w kominku okazała się interesująca. Tak sobie oddawała etykietkę / nuty sugerowane przez producenta, ale wyszła ładnie. Połączyła jabłkowo-cytrusowe, iglaste elementy zapachów zimowych z naturą i jednak... latem. Jakby parnego dnia zapuścić się w las sosnowy. A jednak była i woda, i owoce... Niejednoznaczna, głęboka kompozycja. Im dalej w las, tym zachwyt nutami, jakie się nasilały rósł.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz