Nieskończona ziemia
Lubię indyjskie przyprawy, indyjską kuchnię, zapachy, a i ogólnie indyjskie, wschodnie klimaty są mi miłe. Wierzenia buddyjskie i związana z nimi medytacja może nie do końca, ale temat wydaje mi się ciekawy (może do zgłębienia w przyszłości). Na razie mój wzrok przyciągnęły kadzidełka nieznanej marki w eleganckim opakowaniu i z ciekawym opisem. "Namo Amitabha Buddha" (w chińskim: "Namo Amituofo", w japońskim: "Namu Amida Butsu") to mantra do medytacji dla nieskończonego światła, nieskończonego życia i nieskończonej mądrości.
Song of India Moksha Bliss Masala Incense Namo Amitabha Buddha to zapach indyjskich przypraw, ziół i olejków do medytacji w celu odpędzenia złej karmy i skupieniu umysłu; u mnie w formie kadzidełek patyczkowych, wykonanych w Indiach, których w opakowaniu jest 15 gramów (u mnie 14 szt.). Wyprodukowane przez Hari Darshan Sevashram Pvt. Ltd. (HD).
Opis producenta
Jakościowe przyprawy, zioła, ekstrakty z kwiatów, egzotyczne olejki i inne naturalne składniki o pozytywnym wpływie.
Recenzja
Na sucho kadzidełka uderzały ziemistym zapachem, który kompleksowo wzbogacały o słodko-ostrawe przyprawy i słodycz suszonych kwiatów... a także i płatków nieco żywszych. Wydała mi się ciężka, ale jednocześnie subtelna i nieprzytłaczająca. Z ziemią mieszał się cynamon, ciepło-goryczkowate nuty np. kardamonu, kozieradki i coś kwiatowo-przyprawowego, ziołowego jak liście świeżej kolendry (?), ale niedoprecyzowanego. Doszukałam się w tym nuty henny (?), którą kojarzyłam z Imperial Maharani Incense Sticks Heena.
Z palonego kadzidełka rozeszła się wilgotna, czarna i lekko goryczkowata ziemia oraz świeże, słodko-ostre zioła. Chyba także kwiaty. Pomyślałam o białych (np. jaśminie?), otulających i subtelnych, ale mieszających się z charakterniejszymi. Oczami wyobraźni patrzyłam na świeżą, zieloną kolendrę, a potem coraz więcej ziół i roślin.
Także takich suszących się. Z czasem kompozycja nieco rozgrzewać, ocieplać lekką ostrością. Pojawiły się przyprawy korzenne, a więc cynamon, kardamon i kozieradka... Ale nie tylko one. Przejawiały goryczkę, idealnie mieszającą się i nakręcającą z ziemią. Musiała być zawilgocona, ale... jakby wręcz słodkawa? Tak korzennie-ostro... jakby wymieszać ją z goździkami? I odrobinkę zapleśniałym echem. Znów pomyślałam o hennie, znanej mi z innych kadzidełek. W kompozycji krył się pewien tajemniczy "brud".
Kadzidełka pachną intensywnie niepalone, na sucho. W trakcie palenia są średnio, choć zadowalająco intensywne, a dymu idzie duża ilość. Gdy rozejrzałam się po pokoju, był cały zadymiony.
Zapach utrzymuje się długo i wyraźnie czuć go także z pozostałego pyłku.
Całość bardzo mi się podobała ze względu na mocną ziemię nasyconą słodko-ostrymi korzennymi przyprawami. Wolałabym jednak, by była jeszcze mocarniejsza podczas palenia - to pasowałoby do nut.
Czy pozwalają skupić umysł? Czy pasują do nieskończonej mądrości, światła...? Powiedziałabym, że poniekąd tak, acz ta dosadna ziemistość raczej kojarzy się ze sprawami przyziemnymi, więc z wiedzą sprawdzalną, namacalną jak już (nie w rozumieniu jakiegoś oświecenia). Moc jednak... do medytacji na skupienie umysłu chyba adekwatna.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz