środa, 1 września 2021

wosk / świeca Goose Creek Ocean Breeze

Nieśmiała bryza

Może to dziwne, ale zawsze, gdy w dzieciństwie ojciec zabierał mnie nad morze, po góra drugim dniu dość miałam słonawego powietrza, wiejącego od morza. Wolałam jeziora (obecnie zaś w ogóle nie lubię wczasów nad wodą, unikam ich). A jednak niektóre kompozycje zapachowe, o ile są dostatecznie męskie, właśnie morskie potrafią mi się bardzo spodobać.

Goose Creek Ocean Breeze to zapach tropikalnego deszczu, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Poczuj świeże, chłodne powietrze, siedząc nad morzem i wdychając letnie kwiaty i orzeźwiającą, morską bryzę.
Nuty: świeże powietrze, morska bryza, jaśmin, plażowe kwiaty


Recenzja

Suchy wosk uderzył soczystymi owocami i rześkimi kwiatami. O ile pierwsze były dość niejednoznaczne, lekko po prostu kwaskawo cytrusowe, tak kwiaty ewidentnie były białe i dzikie. Przejawiały wilgoć, życie od nich aż biło. I mimo kwiatowej delikatności miękkich płatków... lekka surowość? Pomyślałam o rosnących w surowych, chłodnych warunkach. Chwilami wyłapywałam też odrobinkę soli jako słonej wody.

W paleniu wosk wyszedł bardziej kwiatowo, początkowo znacząco delikatniej. Rozchodził się jaśmin, poganiany dzikimi i bardziej surowymi kwiatami wystawionymi na chłodniejszy klimat.

Po kwiatach, w ich wilgoci, pojawiały się nieśmiałe cytrusy, wsparte delikatnymi, egzotycznymi i słodszymi owocami. Pomyślałam o pitai, wyjątkowo delikatnym mango... Słodyczy dodały im kwiaty. Na straży rześkości z kolei szybko stanął chłodniejszy i nieco słonawy powiew. Kojarzył się z morzem i skalistym klifem, a także porastającymi go, słodkimi kwiatami. Jedno z drugim się uzupełniało.

Kompozycja nabrała mocy po dłuższym czasie. Słonawość w interesujący sposób podkręcała się z cytrusami, a surowość i kwiaty, skały wplotły je w męskie, dobre... perfumy? Raczej męski, orzeźwiający żel pod prysznic (w pozytywnym sensie). Kwiatowy, ale z charakterem i powagą. Nawet nieco drzewną nutą? 

Intensywność suchy wosk zapowiedział w miarę wysoką; a w paleniu jakoś nie sprostał. Rozchodzi się leniwie, potem co prawda radzi sobie nieźle, ale siekierą - mimo pasującego do siekierowości klimatu - nie jest. Utrzymuje się przyjemnie długo, w zasadzie aż do kolejnego dnia. Niby wszystko w porządku, ale nie jest to pełnia zadowolenia.

Całość przypadła mi do gustu pod względem nut, ale... nie wyrazistości. Kwiatowa, ale w poważnym, męskim wydaniu. Sporo w niej rześkości niczym powiew od słonawego morza na jakimś surowym, skalistym klifie. Minimalnie owocowa, ale jednak. Słodka, ale charakternie. W pewnym stopniu łagodna kompozycja, dobra na lato, ale z pazurem. Sama jednak mam duże wątpliwości co do mocy zapachu. Mogłabym skakać z zachwytu, gdyby była bardziej siekierowa.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz