Letnia pełnia rozkoszy
Uwielbiam nocne niebo, blask odbijający się od księżyca. Choć nie jestem typem wychodzącym nocą, to zapach letnich nocy wręcz kocham. Zapach, klimat - ach! Połączenie tego w wosku z piękną etykietką po prostu nie mogło do mnie nie zawitać.
Goose Creek Summer Moon to zapach letniej nocy, u mnie jako wosk (59g).
Opis producenta
Recenzja
Na sucho zapach wydał mi się mocny i przede wszystkim męski, aż nieco gryzący i ziemiście wilgotny... gliniasty. Oczami wyobraźni widziałam miękką, lepką glebą, w którą można by się zapadać; bagniście-mokrą drogę biegnącą przez las, ziemię, w którą powlepiane jest mnóstwo igliwia, szyszek. To też kora opadła i ta trzymająca się drewna, wsparta nutą żywiczną i rześkością powietrza. Przyszła mi do głowy rześkość nocy... z gorzkawą lawendą, mchem... zdecydowanie zataczających krąg do męskich perfum czy nawet żelu o chłodnym wydźwięku.
W kominku wosk podtrzymał męski klimat, od razu łącząc perfumy i żel pod prysznic - miało to bowiem rześko-wilgotny wydźwięk. W ten wpisała się rześkość powietrza i wilgoć ziemi. Ona jakby nadała ciężkości i powagi... niemal brudnej, zapleśniałej pikanterii i goryczki? Wyobraziłam sobie glebę, wilgotny i podmokły teren na obrzeżach lasu. Czułam wyraźnie drzewa o grubych pniach - stare, masywne i poważne, doświadczone przez czas. Porastał je mech... zdecydowanie wilgotny. W całej rześkości i perfumach pojawiał się kwasek. Trochę cytrusowy (powiedziałabym, że pomarańcza i pomelo z lekką goryczką?), trochę ocierający się o drzewa iglaste.
Lekki kwasek i goryczka wchodziły też w ziołową strefę. I do niej przeniknęły męskie perfumy, wydobywając z lasu trochę słodyczy i lawendy. Poczułam rześkość w pewien sposób... ciężkawą? Kojarzącą się z letnią nocą na pewno. Jeszcze pamiętającą ciepły dzień.
Zapach już na sucho był bardzo intensywny, a co dopiero w paleniu. Rozchodzić się po pokoju zaczynał właśnie jeszcze zanim podgrzewacz na dobre się rozpalił, a potem umacniał się idąc w pozytywną siekierę. Wydawał się być wszędzie i utrzymywał się długo.
Skojarzył mi się z "YC MidSummer's Night z naprawionymi wadami", czyli bez drażniącego elementu w perfumach i z limonką zamienioną w mniej kwaśne pomarańcze / pomelo. Wilgotnie-roślinny, drzewny i ziemisty las z nutą goryczkowatych cytrusów, lawendy w męskiej tonacji - coś pięknego! Ciepła, acz rześka letnia noc - kompozycja naprawdę doskonale to oddaje! Pełnia rozkoszy - a nie tylko księżyca na etykietce.
10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz