Bogaty ogród jak ze snu
Po tym, jak odkryłam, że kadzidełka Tribal Soul robi HD, i trafiłam, że także ta marka do nich należy, od razu w ciemno kupiłam cztery warianty z linii indyjskiej. Wąchanie zaś zaczęłam od potencjalnie najdelikatniejszego, czyli snu, który - jak obiecywał producent - pełen będzie egzotycznych kwiatów. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym dokładnie nie sprawdziła tytułu. Otóż "maharani" znaczy "królowa, cesarzowa lub żona maharadży", czyli... królewski sen? O, zapowiadało się dobrze! Oby nie była to jakaś królowa, którą męczą koszmary.
I skoro madagaskarski sen w wydaniu YC Madagascan Orchid nie sprostał oczekiwaniom, liczyłam, że indyjski to zrobi.
Karmaroma Tales of India Incense Maharani Dream / Sen Cesarzowej to zapach tropikalnych kwiatów, tuberozy i jaśminu, z linii inspirowanej Indiami; u mnie w formie kadzidełek patyczkowych, wykonanych ręcznie w Indiach (Bangalore), których w opakowaniu jest 15 gramów (u mnie 12 szt.). Wyprodukowane przez Hari Darshan Sevashram Pvt. Ltd. (HD).
Opis producenta
Sen cesarzowej, czyli bogata mieszanka tropikalnych kwiatów zdominowana przez subtelną tuberozę z delikatnym jaśminem.
Recenzja
Już na sucho kadzidełka pachną bardzo mocno słodko-rześkimi, a jednocześnie ciężkimi kwiatami. Wśród kwiatów zdecydowanie dominował jaśmin. Obok kwiatów swoją obecność zaznaczyły niemal cukierkowo słodkie owoce jagódkowato-porzeczkowate, może bliżej nieokreślone, ale na pewno o uroczym charakterze. Nie zaburzyły wyobrażenia tropikalnego ogrodu z kwiatami o wielkim główkach, masywnych płatkach. Były wilgotne, rześkie. Czułam róże wonne, świeże i również masywne w przekazie, acz... wplatające też coś łagodniejszego.
Palone kadzidełka zaczęły od zakreślenia delikatnego tła jaśminem, którego intensywność i pewna wilgotna rześkość rozkręcała się, nabierała głębi. Dopiero po chwili nałożyła się na niego rosnąca rześkość tropikalnego ogrodu. Wilgotne, może pokryte rosą lub kroplami mżawki, kwiaty o ciężkich główkach, grubych płatkach przejawiały lekką soczystość. Mimo to, miały w sobie pewien ciężar, dosadność. Odpowiadały za to róże w jasnych barwach. Mieszały się z jaśminem w słodkim splocie.
Mimo słodyczy, kompozycji nie brak powagi. Ogród pokazał drzewno-drewniany pazurek, drobną goryczkę. Chwilami uchylała się przed wręcz cukierkowo-landrynkową nutką owoców. Ta niby pojawiała się epizodycznie, ale jednak. Słodziuteńka, iluzorycznie kwaskawa mgiełka cytryny i owoców drobnych... leśnych? Jagódkowo-porzeczkowych? Kryły się w krzaczkach i ukwieconych krzewach. Jaśmin i im nie darował, przykrywając je swymi białymi, żywymi i aksamitnymi płatkami.
Moc zapachu jest bardzo wysoka już na sucho, a co dopiero w paleniu. Aromat rozchodzi się błyskawicznie i choć dymu idzie sporo, nie jest to ilość przesadzona. Utrzymuje się dość długo i to jako wyraźne nuty kompozycji.
Całość uwiodła mnie i zachwyciła. Nic dodać, nic ująć. Mocny, kwiatowy i niezwykle bogaty, złożony zapach. Jaśmin, róża... ciężkie, a jednak rześko-wilgotne i wyważone zarówno poważniejszym akcentem, jak i bardziej soczyście-owocowym. Słodkie, kwiatowe tropiki jak ze snu. Nie obraziłabym się jednak, gdyby soczystość poszła w bardziej surowo-świeżo owocowy niż cukierkowy klimat.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz