wtorek, 4 maja 2021

kadzidełka Noor Oud Topaz

Niepłaska deska

Jestem wzrokowcem, jednak w przypadku kadzidełek opakowania muszą łączyć się z moim lub intrygującym zapachem. Złoty połączony z fioletem przemówiły do mnie, tak jak i cała estetyka kartonika, jednak akurat w tym przypadku o wiele bardziej zaciekawiłam się tytułem. Topaz? Jak on może pachnieć? I... "oud" - od razu sobie przypomniałam, jak to się władowałam w WoodWick Oudwood, bo przeczytałam "old wood". Perspektywa poznania "oud" spodobała mi się, a najpierw uznałam, że doczytam, co i jak. I jakież było moje zdziwienie, że oud wiąże się z... drewnem agarowym! A to przecież o wiele częściej spotykana nuta, a przynajmniej mniej tajemnicza. Chyba. Oud (po arabsku "oudh") to niezwykle rzadki i cenny olej występujący w żywicznej twardzieli drzewa agarowego, a konkretniej aquilaria z Azji Południowo-Wschodniej.

NOOR Oud Topaz Incense to zapach oud, czyli olejku z drzewa agarowego, oddający "topaz", z orientalnej linii Oud; u mnie w formie kadzidełek patyczkowych, wykonanych w Indiach, których w opakowaniu jest 15 gramów (u mnie 9 szt.). Wyprodukowane przez Hari Darshan Sevashram Pvt. Ltd. (HD).

Opis producenta
Nęcący, iskrzący i wyrafinowany.
Nuty zapachowe: oud z drewna agarowego, szafran, wetiwer, paczula, drewno sandałowe


Recenzja

Kadzidełka już na sucho pachniały bardzo intensywnie... kadzidłem mszlanym z gorzkością w tle. Liturgiczne, wonne i aż drapiąco-duszące nuty roztoczyły cały ogrom słodko-ostrych żywic, orientalnie ciepłych drzew i przypraw. Pomyślałam o gorzko-ostrych korzennych, poprzez ostrość, pod osłoną kościelnego dymu, podkradających się pod ziemię. W niej także rozgościła się goryczka. Wysoka słodycz sama w sobie wydawała się ostro-drapiąca, charakterna i daleka od przesłodzenia.

Palone kadzidełko roztoczyło przede wszystkim żywicznie-kadzidlany i pikantny splot. Nie brakowało w nim wciągającej gorzkości. Pomyślałam o aż nieco duszącym, ciężkim aromacie kadzideł kościelnych - takich niby ciepłych, a jednak z nieprzystępnym chłodem. Żywice kumulowały się i mieszały z przyprawami korzennymi (pomyślałam o goryczkowatych, jak np. kardamon). Choć mignęły mi też jakieś ostro-chłodzące (jak korzeń lukrecji?), zaraz zaczęła rosnąć ich zdecydowanie ciepła pikanteria. Pomyślałam o orientalnie wonnych, jasnych drzewach... czy raczej świeżym, ciętym drewnie. Zdawało mi się, że płynie z nich słodka, wonna żywica. W tle zaś pobrzmiewała goryczka, potwierdzająca ich poważny, szlachetny charakter.

Za drewnem i dymem doszukałam się również dość gorzkawej nuty skór... Jakby tak... kościelnym, żywicznym dymem przesiąkły drewniane meble ze skórzanymi obiciami? W pewnej chwili skórzana nuta pojawiła się niemal na pierwszym planie (nie była tam jednak osamotniona). Było to specyficznie gorzkawo-ciepłe... Przez którą to gorzkość z czasem wróciły drzewa - grube, masywne, cięte pnie, ale też... korzenie porastające ziemię. Pomyślałam o takiej czarnej, trochę wilgotnej... Drewniana gorzkość pod koniec zmieszała się ze szlachetną, korzennie-drzewną i wyraźnie żywiczną słodyczą.

Już na sucho kadzidełka czuć w całym pokoju, a co dopiero mówić podczas palenia! Co więcej, wcale tak mocno nie dymią - z tym trafiono w punkt. Aromat rozchodzi się szybko i trwa długo, nie przytłaczając, mimo ciężkiego charakteru.

Całość bardzo, bardzo mi się podoba z racji przodującej gorzkości. Słodycz wyszła drewniano-drzewnie, ostro i charakternie. Została zamknięta w mnóstwie poważnych nut drzewa / drewna, kadzideł i żywic oraz skór. Szlachetna goryczka ukoronowała to, łącząc chłód z ciepłem. W takiej drewnianej głębi chce się tonąć bez końca.

10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz