Niedaleko od ideału
Etykieta do mnie zupełnie nie przemawia, aczkolwiek tytuł i nuty już tak. Wszystko razem sugeruje męskie nuty, a jednak facet w białym odzieniu, jakieś pole i mały samolot? O nie, z daleka ode mnie poproszę. Wolę ucieczki w samotności i samej sobie wosk zgarnąć. Bez towarzystwa i odlotów.
Kringle Candle Far, Far Away Daylight to świeczka oddająca zapach promieni słońca i świeżego powietrza od Kringle Candle Company; u mnie jako Daylight (42 g); także potraktowany jako wosk - w kominku.
Opis producenta
Daleko, daleko stąd... już dziś możesz uciec myślami gdzieś daleko przy tym kojącym zmysły zapachu. Pozwól sobie na chwilę wytchnienia, wycisz myśli i ciesz się aromatem, który skrywa w sobie czyste promienie słońca, świeże powietrze, lekkie cytrusowe aromaty i piękne tajemnicze nuty egzotycznego drewna.
Nuty górne: pomarańcza, petitgrain (olejek destylowany z liści drzewa pomarańczowego)
Nuty bazowe: rozmaryn, szałwia
Nuty dolne: mech dębowy, drzewo różane, wetyweria
Recenzja
Na sucho czułam sporo rześkości / soczystości. Była nieco ziołowa, w dużej mierze owocowa, ale niedookreślona. Mieniły się w tym pomarańcze, ale nie tylko... może też słodkie jabłka i dzika róża? Coś... czereśniowego? Owoce łączyły się z kwiatami, drzewami, a wszystko to miało pazurki męskich perfum.
Po rozgrzaniu wosk roztoczył słodką woń kwitnących, ukwieconych drzew / drzewek owocowych. Kwiaty mieszały się z esencjonalnie słodkimi letnimi owocami. W splocie tym odnotowałam też rześkawo-słodką, nieco goryczkowatą nutę ziół nasączonych... soczystą pomarańczą? Ta połączyła w sobie i słodycz, i goryczkę swej skórki, i drobniusieńki kwasek. Pomyślałam o prawie nieuchwytnym kwasku szałwii, ale i owoców... raczej innych niż cytrusowe.
Znów wyobraziłam sobie krzewy dzikiej róży - i z owocami, i kwiatami. Kwiatów zbierało się coraz więcej. Na pewno czereśnie - jakby kwitnące i wydające owoce w przyspieszonym tempie, tak że mogłam poczuć jedno po drugim. Czyżbym doszukała się bardzo słodkich jabłek? Łączyła je lekka owocowość i słodko-soczysta rześkość. Jakby tak wiatr je muskał... A one obrastały drzewa i aż przygłuszały je. To także mniejsze drzewka pomarańczy, krzewy owocowe. W nich zawinęła się nuta dobrych, rześko-ziołowych męskich perfum. Dosadnych, z lekko drewnianym podszyciem, nieco ostro-ciepłych, a jednocześnie owocowych jak owoce dojrzewające w słońcu.
Goryczka nieco narastała; to nawet cierpkość. Kolońskie nuty umocniły się; wydały mi się słodko-niesłodkie. Na pewno nie w ciężki sposób. Może aż lekko korzenne? Drzewne?
Intensywność zapachu wydała mi się średnia. Był wyraźny, ale to nie siekiera. Niósł orzeźwienie, ale też nie aż takie głębokie, wszechobecne. Utrzymywał się natomiast bardzo długo jako nutka w tle.
Całość podobała mi się, kwiaty i owoce, wysoka słodycz w męskim wydaniu to intrygująca kompozycja. Gdyby nie ten koloński charakterek, mogłoby wręcz mulić, ale na szczęście zapach zatrzymał się w punkcie przyjemnym. Jednocześnie nie było w nim takiej dosadności, głębi męsko-siekierowej, jaką lubię w męskich klimatach. A szkoda. Ładny zapach, ale nie ideał
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz