piątek, 14 maja 2021

wosk Yankee Candle Black Plum Blossom

Cukrowy sad

Bardzo lubię śliwki w każdym możliwym wydaniu. Od kwitnących drzewek poczynając, przez kolor (każdy odcień śliwkowy!), po oczywiście smaki. Czy to jako wariant, świeże-surowe czy dżemy, powidła, suszone / wędzone. Czyż może być coś lepszego od twardawej, soczystej, słodko-kwaśnej śliwki? W porządku, parę rzeczy by się może znalazło, ale na potrzeby wstępu przyjmijmy, że nie. W dodatku są tak uniwersalne, że w jakiejś tam formie pasują na każdą porę roku! Uwielbiam ich nuty w czekoladach czy... świecach / woskach. No właśnie. I tak jak pisałam, kwitnące śliwy również uwielbiam.

Yankee Candle Black Plum Blossom to zapach kwitnącej czarnej śliwy; u mnie jako wosk 22 g.

Opis producenta
Nieco perfumeryjny aromat kwiatów owocowych drzew zmieszany z nutami ciepłej wanilii i drogocennego, białego piżma.
Nuty górne: trzcina cukrowa (sugarcane - więc może laski cukrowe jako takie cukierki?), jeżyna, nektar śliwkowy, cukier cytrynowy, morela
Nuty środkowe: ylang, słodkie pianki marshmallow, czarne maliny, kwiaty migdałów
Nuty dolne: ziarna Tonka, białe piżmo, kremowy bursztyn, wanilia, anyż

Recenzja

Wąchając suchy wosk poczułam zapach kwiatów aż krzyczących o soczystości śliwek, jakie pojawią się niedługo. Był to zapach słodko-kwaskawy i kwiatowo ciężkawy - acz tylko do pewnego stopnia. Wydał mi się też nieco drzewny.

Rozgrzany wosk pokazał swój mocniejszy charakter, ale nie przytłoczył, bo z pomocą przyszła soczyście-rześka nuta owocowa.
Było zupełnie, jakbym zaciągała się aromatem sadu pełnego drzew... wyrazistych, dostojnych i ukwieconych. Kwiaty zawarły w sobie ciężką słodycz, ale także pewną zwiewność. Moje myśli obracały się wokół tego, jak wietrzyk przemyka między nimi i... nagle ustaje. Słodycz zaś rośnie.

Czułam więc ciężkawe białe kwiaty, a także ciężko-słodką wanilię. Podrasowała je delikatna nuta drzew, cały czas obecna w tle i głosząca wieść, że niedługo pojawią się słodko-kwaśne śliwki. Już i one się zawinęły w tej kompozycji, acz bardzo subtelnie. Wydawały się mieszać z innymi, kwaśno-słodkimi owocami ciemnymi... leśnymi? W kompozycji dominowała jednak słodycz. Od kwiatów i wanilii przeszła do cukru. Następnie skojarzyła mi się z kwaśnymi owocami posypanymi cukrem, a w końcu ze słodyczami (cukierkami? napojami?) owocowymi. Niby kwaskawymi, a jednak słodkimi. Soczysty kwasek kojarzył mi się z cytryną i maliną, ale... w formie cukierków-landrynek lub syropu. Zdecydowanie słodkiego, aż drapiącego w nosie.

Wosk na sucho pachniał delikatnie, palony niby też, ale był przyzwoicie wyczuwalny. Rozchodzi się w miarę szybko i swoje trwa. Nie ma za co chwalić, ale i bardzo krytykować nie chcę. Dla mnie za łagodny, ale tragedii nie było.

Wydźwięk i kompozycja podobały mi się do pewnego stopnia. Zestawienie drzew owocowych ze słodyczą, co przełamała nuta drzew i kwaskawe owoce to świetny zapach, ale żałuję, że... słodki właśnie w taki cukrowo-cukierkowy sposób. Niestety też delikatny, gdy o moc chodzi, chociaż obawiam się, że mocniejszy mógłby zbytnio zacukrzyć pokój... Wolę siekiery i chciałabym, by w tym, ale bardziej naturalnie "sadowym", a nie cukierkowym kierunku wosk poszedł. W pewnej chwili do głowy przyszły mi żelki Nimm2 Słodki Sad. Tak mimo chwilami poważniejszych nutek, jakoś nie rozkochał mnie w sobie.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz