niedziela, 30 maja 2021

wosk / świeca Goose Creek Cabin in The Woods

Domek z piernika w lesie, a może i z wilkiem po drodze

Jestem mieszczuchem, więc nie chciałabym tak realnie mieszkać gdzieś w dziczy, w środku lasu, a jednocześnie... jestem taką samotniczką, że teoretycznie-wyobrażeniowo - owszem, chciałabym. Chciałabym, gdyby nie to, że nie miałabym pewnie internetu, marketów itp. (idealnym rozwiązaniem byłby więc domek letniskowy, przyznaję). Taki jednak klimat uważam za coś wspaniałego, więc woski ulubionej marki, obiecujące go, prędzej czy później kupuję.

Goose Creek Cabin in the Woods to zapach domku w lesie, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Doskonały wypad za miasto. Zatrać się w domku nad jeziorem w szwajcarskim lesie.
Nuty górne: ciepły las, jesienne cytrusy, delikatne przyprawy korzenne
Nuty bazowe: bursztyn, drewno sandałowe, śmietanka
Nuty dolne: stare dęby, cedr, sosna


Recenzja

Na sucho na pierwszy plan wysunęły się soczyste, ale mało jednoznaczne owoce i słodycz, które jednak miały mocne, gorzkawo-drzewne tło. Drzewa wydały mi się przez to nieco... orzechowo-karmelowe? Zdecydowanie palone. Czułam ciepło, nawet pewną... słodką alkoholowość i pikanterię przypraw korzennych. Wplotła się w to świeżość lasu mieszanego, dalekiego od cywilizacji. Wątek drzew iglastych podsycała nutka owoców... kwaskawo-egzotycznych?

W kominku wosk zabrał mnie wśród różne drzewa: liściaste (pomyślałam o starych, wielkich dębach), jasne i delikatniejsze, ale też iglaste... te przejawiały drobny kwasek. Chwilami ocierał się o soczyste jabłka i cytrusy, jednak... te zdawały się mieszać z goryczką. Jak cytrusy wraz ze skórką... wpadające do jakiejś masy korzennej? Poczułam takowe przyprawy, a wśród drzew pojawiło się słodko-ciepłe, orientalne drewno sandałowe. Swoiste ciepło skierowało moje myśli na słodko-kwaskawe owoce egzotyczne jako jogurtowe mango-lassi.

Nasiliła się ciepła słodycz, która dzięki drzewom wciąż miała poważny, gorzkawy akcent. Pomyślałam o whisky, o złocistym, głęboki alkoholu... leżakującym w drewnianych beczkach? Za nimi snuł się karmel, melasa... I w nim osiadły przyprawy korzenne (nieco soczysty imbir? trochę cynamonu?), które... tajemniczą ścieżką podążały wśród drzewa. Drzewa, których liśćmi i igiełkami poruszał rześki, świeży wietrzyk ciepłego dnia. Takiego, którego powiew, i las sam w sobie, dają błogie ukojenie.

Moc zapachu już na sucho była dość wysoka. W kominku także, acz mogłaby być wyższa. Rozchodzi się szybko i jest wyczuwalny wyraźnie. Trwa długo, nie wgryzając się w otoczenie i nie męcząc, a dosadnie prezentując nuty.

Nie jest to kompozycja milusia jak z bajki, ale też siekierą bym jej nie nazwała. Wyważona, spokojna, a jednocześnie głęboka i ciekawa. Osłodzona powaga, rześkość i drzewa z odrobinką owoców, ale też niemal alkoholowo-korzennym ciepłem okazały się bardzo moim splotem. Słodki (niczym chatka z piernika Baby Jagi!), acz z pazurem (a więc jeszcze z wilkiem z Czerwonego Kapturka po drodze do niego?).

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz