poniedziałek, 26 kwietnia 2021

wosk / świeca Goose Creek Burlwood & Oak

Tajemnicze drewno

Z drewnianymi zapachami mam jeden problem: uwielbiam je, ale nie satysfakcjonuje mnie "tylko drewno". Wolę złożone kompozycje, a w tych problem o to, by "reszta" za bardzo nie przygłuszyła drewna właśnie. Szukam więc czegoś... ciekawie drewnianego, a jednocześnie nie umiem tego sprecyzować. Smutne to trochę, ale cóż. Zobaczywszy etykietę dzisiejszego wosku pomyślałam, ze to może być strzał w dziesiątkę, ponieważ lubię tajemnicze, nieoczywiste zapachy... a ten właśnie na taki wyglądał. Tajemnicze, intrygujące drewno... Mmm.

Goose Creek Burlwood & Oak to zapach oddający "sękate drewno, dąb", u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Gdyby ściany mogły mówić... stulecie historii zamknęłyby w jednym, magicznym zapachu. Upojna nuta ciepłego, eleganckiego drewna.
Nuty górne: rozmaryn, pomarańcza, cytryna
Nuty bazowe: lawenda, jasne róże
Nuty dolne: dąb, drewno kaszmirowe, drewno sandałowe, mech dębowy


Recenzja

Na sucho wosk zapachniał mi intensywnie orzeźwiającym, męskim żelem pod prysznic, kryjącym szlachetną goryczkę i drewnem... Jakby tak w łazience stały drewniane meble, szafki... Wilgoć wszystko przenikała i mieszała się z nieśmiałą, cytrusową soczystością i lekko ziołowo-kwiatowym splotem, który zdawał się aż... utulać? Jak przygotowany, ciepły ręcznik, położony na drewnianej półce.

W paleniu wosk zdecydował się na wyraźnie męsko perfumowy klimat. Rześki i charakterny - zaobfitował w mnóstwo kwiatów i ziół... ciężkich, podszytych lekką goryczką i swoistą pikantną słodyczą. Czułam lawendę i krzewy (z ostrymi cierniami?), drewno.

Do głowy przyszedł mi orzeźwiający męski żel pod prysznic i właśnie... samo "prysznicowanie się". Na jakiś wczasach, w drogim... wynajętym, nowoczesnym domku? Z drewnianymi panelami, meblami także w łazience. Wydawały się zawilgocone. Pomyślałam o drewnie i ogólnej wilgoci. Drewno wiązało się aż z żywszymi nutami... Mchu? Jak w wilgotnych tropikach... W których to lasach rosną drzewa porośnięte mchem, z których to zwisają liany? Rośliny cały czas nakręcały rześkość, wtórowały im cytrusy, które zaczęły się pojawiać tu i ówdzie. Czułam pomarańczę i cytrynę, wraz z ich goryczkowatymi skórkami. Świetnie mieszały się z drzewami i ziołami, nasączając je.

Z czasem zioła wydały mi aż lekko ostro-korzenne. Zahaczyły o lekkie... drapanie / duszenie w gardle? Marginalne na szczęście. Zioła te mieszały się ze słodkawymi, męskimi perfumami, chwilami zmierzając w nieco mydlanym kierunku. Zaraz jednak pomyślałam o... palonym, karmelizowanym rozmarynie? I czymś goryczkowatym, ale ciepłym, trudnym do uchwycenia. Mieszał się z lawendą, może też różami. Drewno nieco cieplejsze mieszało się z drzewami ogółem, by pożegnać się niemal ciepło-otulającą nutą. Jakby tak po prysznicu, z widokiem na żywą roślinność, zioła w drewnianym, przytulnym wnętrzu szorować się czystym, ciepłym ręcznikiem.

Zapach na sucho był przyjemnie intensywny, w paleniu również. Rozchodzi się szybko, trwa długo i orzeźwia dosłownie, co się chwali.

Odebrałam go jako o wiele wilgotniejszą wersję GC Eskimo Kisses. Świetne, rześkie i charakterne nuty z mocną, drewnianą bazą. Podobało mi się zawilgocenie i rześkość, jedynie z leciutkim echem cytrusów. Charakter drzew i ziół przodował, co stworzyło świetną, męską mieszankę. Mimo to... nie było w tym zapachu nic nadzwyczajnego, a i... ja wiem, czy tak etykietkę dobrze oddawał? Nie powiedziałabym. Chwilami też przeszkadzało mi prysznicowo-mydlane skojarzenie (stanęło na drodze do pełnego zachwytu). Cóż, na etykietce to klucz raczej do łazienki niż to tajemniczego ogrodu pełnego drzew, ale co tam.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz