czwartek, 22 kwietnia 2021

wosk / świeca Goose Creek Moonlit Coconut

Kokosowy księżyc

Kiedyś uwielbiałam kokosowe słodycze, obecnie - gdy ze słodyczy jadam tylko czekolady - w kokosowych wariantach wiecznie coś mi nie gra. Kokosa jednak lubię. Jakiś czas temu odkryłam, że jak czuję jego nuty w kompozycjach zapachowych, chwytają mnie. Stąd też decyzja o kupieniu czegoś kokosowego, ale nie "tylko kokosowego" (nie kręcą mnie jednolite zapachy).

Goose Creek Moonlit Coconut to zapach oddający kokosa rozświetlonego księżycową poświatą, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Światło odbijane przez księżyc spowija wyspę, jak i przepływa chłodna, marzycielska bryza.
Nuty górne: woda kokosowa, cytryna
Nuty bazowe: ananas, jaśmin
Nuty dolne: nocne fale, oud, drewno cedrowe


Recenzja

Na sucho zapach uderzył intensywnym i w pełni naturalnym orzechem kokosowym, nasączonym owocami: ananasem i cytryną. Wszystko to było żywe i soczyste. Kokosowość odebrałam jako roślinną, czułam rześkość plaży, jak również "zieloność". Oczami wyobraźni widziałam liście palm, ale też właśnie same kokosy: łupiny kokosowe, wiórki i miąższ. Swoisty kokosowy kwasek łączył się z przytoczonymi już żółtymi, kwaskawymi owocami. Podkreśliły rześkość, wydobywając na powierzchnię wodę kokosową i nuty bardziej mleczkowo-śmietankowe, podkręcane i napędzane białymi kwiatami (jaśminem?). Było to nieco słodkawe, ale w lekki sposób.

Po zapaleniu podgrzewacza wosk rozniósł orzechowo kokosowy zapach, nierozerwalnie związany z drewnem i soczyście-egzotycznym tłem. Dosłownie widziałam grube, brązowe łupiny kokosowe oraz masywne pnie palm. Drewno odpowiadało za poważniejszy motyw, który niósł pewną wytrawność. A także ekskluzywność rajskiej plaży, gdzie czuć rześkość... od falującej wody... gdzie piasek już wystygł. To plaża wieczorową porą, kiedy już czuć rześkość. Jej pomogły owoce, prędko pojawiające się jako soczysty motyw ananasa. Ananas epizodycznie nasilał się i czasem wychodził aż na pierwszy plan.

Kokos tymczasem też się rozwijał. Wyraźnie go czułam, jakby lekko soczystego... Kwaskawego? Ten motyw podsycił ananas, wsparty kwaskawą cytryną. Sok lał się, nasączając obraz plaży. Poczułam rześkość i soczystość. Kokos przeszedł w mleczko kokosowe, śmietankę... biel których podkreśliły kwiaty. Koniecznie białe. Nieco wygładziły kwasowość, jakby wyciszając kompozycję, tuląc do snu. Ananas trochę się osłodził. Z czasem wyraźniej poczułam jaśmin i wilgoć. Wilgoć związaną z rześkością i soczystością. Lekki kwasek wiążący kokosa z owocami: cytrynami i ananasem rozbrzmiewające orzeźwiającą egzotyką zaczęły osiadać w drewnie. Same też upuściły trochę goryczek swych skórek. Zupełnie, jakby tak wieczór pamiętający jeszcze gorący, może nawet nieco lubieżny, dzień na plaży, przygotowywał plażowiczów do snu.
Z kolei po zgaszeniu podgrzewacza, jakiś czas później... to, co pobrzmiewało, poszło w nieco cytrusowo-kokosowo-ogórkowym kierunku. Było rześkie, ulotne i nieprzyjemne.

Zapach był bardzo intensywny na sucho, w paleniu nieco mnie rozczarował, bo aż tak mocny nie był, a jednak nuty miał takie, że chciałabym je poczuć intensywniej.

Całość niby była niezła, ale za dużo było mi w tym ananasa i owoców, a za mało kokosa i plaży. Ananas jakoś nie pasował mi do kwiatów, a cała rześkość wieczoru i soczysta egzotyka też... trochę się gryzły. Zapach ciekawy, ale nie w moim guście. Nie lubię połączenia kokosa i owoców - jedynie nutę owocową mogłabym przyjąć z ochotą. Tu jednak niestety wyszła zbyt intensywnie.

6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz