piątek, 16 kwietnia 2021

świeczka / wosk Yankee Candle Chocolate Layer Cake

Nie zatkało kakao

Jak ja sobie pluję w brodę, że zanim zaczęłam wrzucać je do kominka, kupiłam kilka czekoladowych zapachów, by urządzić zestawienie-porównanie. Wyszła z założenia, że skoro czekoladę kocham nad życie... Cóż, niestety jak widać, nie w woskach / świeczkach. Zamiast rozpływać się w zachwycie, obrzydzenie do takich wariantów mi się nawarstwiało z każdym kolejnym.

Yankee Candle Chocolate Layer Cake to świeczka o zapachu czekoladowego ciasta, u mnie jako votive / sampler 49 g (potraktowany jako wosk - w kominku).

Opis producenta
Przepyszne warstwy musu kakaowego i czekoladowego to czysta dekadencja. 
Nuty górne: czekoladowy mousse / pudding, kakao
Nuty bazowe: owoce żurawiny
Nuty dolne: wanilia

Recenzja

Na sucho świeczka pachniała słodko, sztucznymi figurkami czekoladopodobnymi oraz czekoladowym ciastem, wanilią. Mieszanka całkiem niezłego słodziaka z tandetą, w której to z czasem odnotowałam też lekką nutę czerwonych owoców (trudnych do określenia: bardzo słodkiej wiśni? malin?).
Po rozgrzaniu wosk powoli roztoczył kakaowy, wyważony aromat. Przypisałabym go mulistemu ciastu albo deserowi o słodyczy początkowo nie za wysokiej. Nie był jednak gorzki, trochę tylko goryczkowato-cierpkawy.

Pomyślałam o piernikowo-makowcowej, nieco ciepłej nucie... jakby korzennej gorącej czekolady lub kakao? Słodycz zaczęła rosnąć, ja zaś poczułam sztucznawą nutę czekoladopodobną, która mieszała się z kosmetycznie perfumową wanilią. Było to trochę odpychające i coraz słodsze w ciężkim kontekście. Na pomoc przyszła lekka, kwaskawo-owocowa nuta. Pomyślałam o kandyzowanych czerwonych owocach (wiśni? żurawinie?), też jednak aż muląco słodkich i zatapiających się w czekoladowości.

Sztuczność zapachu rosła epizodycznie, po czym zaskakiwała na przeciętnie czekoladowy tor. I choć słodycz nie była pierwszoplanowa, wycofała się za nutę kosmetycznego, plastikowego gorącego kakao. Irytujący wątek pobrzmiewał cały czas, choć chwilami krył się w gorącym kakao nie najwyższych lotów. Trochę ugłaskał go mlecznawy, śmietankowy wątek, z wanilią pobrzmiewającą w tle.

Na sucho zapach wydał mi się intensywny, ale zachowawczy. Po rozgrzaniu wyszedł dość mocno, ale wciąż zachowawczo. Nie była to natychmiast uderzająca siekiera. Potem trochę męczył, ale nie dusił.

To jednak i tak niestety kolejny, nieudany zapach czekoladowy w dużej mierze karykaturalnie. Może nie przesłodzony, ale dość sztuczny. Jednocześnie nie był taki najgorszy. Na szczęście nie zatkało mnie, nie przytłoczyło to-to, ale też nie sprawiło, bym chciała znów wrzucić do kominka.

5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz