wtorek, 20 kwietnia 2021

kadzidełka Oriental Flight Patchouli & Bergamot / Paczula i Bergamotka

Ziemisty odlot

Mam słabość do niecodziennych połączeń zapachowych / smakowych. W pierwszej chwili, gdy dostrzegłam połączenie paczuli i bergamotki, w dodatku w tak pięknym opakowaniu kadzidełek marki mi nieznanej... wiedziałam, że je chcę i tyle. Dopiero kupując już, na dobrą sprawę uzmysłowiłam sobie, że... to może przecież wyjść jak jedno z moich ulubionych połączeń nut smakowych w czekoladach, czyli ziemia & cytrusy! Już nie mogłam się doczekać, by zaciągnąć się tym dymem.

(Jones Home & Gift) Oriental Flight Patchouli & Bergamot to zapach paczuli i bergamotki; u mnie w formie zielonych kadzidełek patyczkowych, wykonanych w Indiach z materiałów perfumeryjnych, których w opakowaniu jest 30; producent to Jones Home & Gift.



Recenzja

Na sucho kadzidełka zapachniały lekko ziemiście niczym wilgotna, czarna ziemia zdradzająca lekką kwasowość, pewną ostrość i mieszająca się tym samym z soczyście-goryczkowatymi cytrusami. Wskazałabym pomarańczę, a przede wszystkim jej skórkę, do której słodyczy zakradały się trochę kadzidlano-ciężkie kwiaty. Dodatkowo zacisnęły splot słodkiej soczystości i ziemi.

Palone kadzidełka roztaczały dym dosadnie ziemisty, sprawiający, że w wyobraźni patrzyłam na czarną, wilgotną glebę. Wydawała się żyzna, czysta i... aż leciutko soczyście-pikantnawa, goryczkowata... tak jakby... od roślin? Niosła rześkość i ciężkość jednocześnie. Pomyślałam o nieco zawilgoconych konarach, drewnie zalegającym w lesie i... pokrytym mchem?

Była to ciężkość... soczystych, esencjonalnych cytrusów. Rozkręciły kwaśność, ale słodyczy nie porzuciły. Pomyślałam o pomarańczach i ich goryczkowato-cierpkich skórkach, lekko uziemionych jakby... z nutką ziemistej (czerwonej?) herbaty w tle. Wydała mi się nieco prażono-palona; też jak takowe zioła. W nich jednak kryła się także słodycz, z czasem chyląca się ku ciężkawym, żywych kwiatom i... znów goryczkowatej skórce cytrusów (mignął mi grejpfrut), choć tym razem cięższych i jakby ukrytych w dymie. Prażono-palonych? A może jak z sowicie wypieczonych, jasnych ciastek ze skórką? Częściowo jakby i ona, i kwiaty znalazły się w opisanej herbacie lub zmieszały się z ziemią. Splot ten chwilami kojarzył mi się ze zbutwiałym drewnem.

Mimo iż na sucho kadzidełko nie zapowiadało takiej mocy, palone dało się poznać jako całkiem intensywnie. Jednocześnie dymu szło bardzo niewiele; proces palenia się patyczka trwa długo. Utrzymuje się z kolei średnio długo.

Całość podobała mi się, jednak wolałabym, by była ostrzejszą, dosadniejszą siekierą. Ładny, głęboko-poważny zapach wiele dobra mi zafundował, acz pewne kwestie mógłby... jeszcze bardziej rozwinąć. Zagrać nimi jeszcze mocniej. Ciekawy, ale nie aż tak, jak się zapowiadał po tytule i opakowaniu. Myślałam, że będzie bardziej ziemiście i soczyście cytrusowo, wyszło zaś... ziemiście i drewniano-cytrusowo, z zawilgoceniem.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz