czwartek, 8 kwietnia 2021

kadzidełka Elements Black Magic / Czarna Magia

Nie wszystko co czarne, jest takie piękne

Uwielbiam czerń, aczkolwiek nie w odniesieniu do magii. Czarnej nie praktykuję. Z nią trzeba ostrożnie, jednak kadzidełka inspirowane czarną magią traktuję trochę z przymrużeniem oka, jak wiele rzeczy. Po prostu jest taki styl, moda, że pewne motywy są chwytliwe i... nie czarujmy się (hue hue), przyjemne dla oka. Stąd i te kadzidełka u mnie. Chciałam też sprawdzić, jak wychodzą kadzidełka Elements patyczkowe, bo miałam do czynienia głównie ze stożkami. Jakoś nie mogłam się oprzeć mimo, że znaczek czachy kojarzy się raczej z trutką na szkodniki niż atrakcyjnym zapachem.

Elements Black Magic / Czarna Magia to zapach oddający czarną magię; u mnie w formie kadzidełek patyczkowych, wykonanych z materiałów perfumeryjnych w Indiach, których w opakowaniu jest 20.



Recenzja

Wąchając na sucho, wyobraziłam sobie żywice, kadzidła rozsypane i tlące się, dogasające na czarnej, wilgotnej ziemi. Wilgoć tą podsycały płatki świeżych róż... oczami wyobraźni widziałam jakieś jasne - herbaciane i różowe, białe... trochę też innych kwiatów i drzewa. Wydały mi się szlachetnie słodkie, acz trochę drapiące w nosie... Jak klon (drzewo) i syrop klonowy? 

Po rozgrzaniu dym rozniósł soczystą, żywiczną słodycz. Połączyła kadzidlaność i kwiaty. Chwilami wydawała mi się niemal soczysta... jak "żywiczne" rodzynki? Takie... w syropie klonowym? A jednak z kwaskawą nutą i podszyte całkiem charakterną ziemistością.

Na straży słodyczy dodatkowo stanęły kwiaty. Wonne, herbaciane i stonowane, spokojne żywe kwiaty (róże?) jasne, herbaciane soczystość wygładziły do poczucia wilgoci. Pomyślałam o wilgotnej ziemi i żywych drzewach... upuszczających sok na wiosnę? Klimat wiosny, pierwszych kwitnących kwiatów zdawał się aż lekko (choć przyjemnie) kręcić w nosie. Drobny kwasek wrócił, ja zaś pomyślałam o kwaskawych, nieco kolońskich perfumach podszytych drewnem... Drewnem palonym i odymionym. Wyobraziłam sobie drewniane meble (sofy, fotele) ze skórzanymi obiciami... Zdecydowanie należące do jakiegoś faceta i przesiąknięte jego perfumami oraz kadzidłem. Także i ten motyw podkreśliła aż trochę pikantna ziemistość.

Kadzidełko na sucho nie zdradzało nadzwyczajnej mocy, ale było mocne w trakcie dymienia. Czas spalania uważam za dość długi, a ilość dymu sporą, acz nie zbyt wielką.

Całość w zasadzie mi się podobała, jednak nie wydała mi się w żaden sposób specyficzna czy szczególna. Nawet niespecjalnie adekwatna do tytułu. Było w tym coś, co jakby uziemiało kompozycję w przeciętności. 

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz