sobota, 10 kwietnia 2021

wosk / świeca Goose Creek Pile Of Leaves

Szukaj, szukaj... ciekawych nut w liściach!

Kocham zwierzęta w zasadzie bez wyjątków, ale koty są na wygranej pozycji. Moja Luna to nr 1, ale... Też inne. Zwłaszcza na zdjęciach, opakowaniach, etykietach - niewiele innych zachwyca mnie i przyciąga wzrok tak, jak one. A jednak... ten wosk kupiłam ze względu na psiaka. Długo zwlekałam, powtarzając sobie, że to pewnie po prostu kolejny zapach liści (lubię takie, ale bez przesady, by kupować tylko dla etykiety)... Ale w końcu jednak psi nos i jęzorek kusił za bardzo. Co on tam w tych liściach mógł znaleźć...? Pytanie, co ja znajdę w wosku.

Goose Creek Pile of Leaves to zapach sterty liści, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Obudź swoje wewnętrzne dziecko. Bogato jesienny aromat opadłych liści wypełnia powietrze.
Nuty górne: opadłe liście, jesienne powietrze
Nuty bazowe: kwitnące jabłonie, cytrusy, delikatna sosna
Nuty dolne: drewno sandałowe, cedr


Recenzja

Na sucho wosk pachniał słodkimi, trochę wilgotnymi liśćmi i kwiatami raczej żywymi, z wilgocią podkreśloną słodkimi jabłkami i rześką, niemal nieuchwytną nutką arbuza. Poczułam powietrze, lekki kwasek... połączenie owoców i drzew. W tle poczułam... słodkawą korę... wanilii?

Po rozgrzaniu wosk roztoczył słodycz kwiatów, nieco mieszającymi się z liśćmi. Pomyślałam o wilgotnych od... rosy lub mżawki i skąpanych w słońcu, jednak... płatki kwiatów muskał chłodnawy już wiatr, a liście... częściowo opadały z drzew, wirując na jego podmuchach. Powietrze to niosło rześkość... słodką i owocową. Chwilami wyłapywałam arbuza, acz wyraźniej, konsekwentniej rozeszło się słodkie jabłko.

Jabłka w pewnym momencie wyszły na przód kompozycji. Z czasem nabrały ciepła, jakby się przypiekły. Wciąż myślałam także o kwiatach, ale... pojawił się drobny kwasek. Trochę jak drzewa iglaste, ale w dużej mierze owocowy. Oto po pewnym czasie kwiaty zmieniły się w liście, a ja znalazłam się wczesną, chłodnawo-rześką jesienią w lesie mieszanym. A jednak czułam też promienie słońca na twarzy, pewne ciepło. Do głowy przyszedł mi raczej sad z dojrzewającymi na drzewach, czerwonymi owocami. Czułam więc jabłka surowe, świeże i chrupiąco soczyste, ale także jabłka słodko-kwaskawe, jako jakiś twór... Jabłka leciutko posłodzone wanilią, trochę podchodzące pod cydr... wanilia zaś... zmieszana z korą, drzewem. Taak, wszystko domknęło wonne, słodko-ciepłe drewno.

Zapach na sucho był zadowalająco intensywny, w paleniu też. Szybko się rozchodzi, długo się utrzymuje.

Całość uważam za dobrą, ale nieadekwatną do tytułu / etykietki i nieporywającą. Ani to jakoś specjalnie charakterystyczne, ani ciekawe. Nie był to też mocno liściasty zapach. Oprócz liście mnóstwo równie intensywnych nut, które ze stertą liści średnio się kojarzą. Ot, takie coś, co to sobie pachnieć może, ale obeszłabym się bez poznania wariantu. Cieszę się jednak przynajmniej z etykietki.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz