środa, 14 kwietnia 2021

wosk / świeca Goose Creek Balsam Fir

Balsam dla nozdrzy

 Na ten wosk w sklepach internetowych patrzyłam co jakiś czas dość tęsknie. Z jednej strony brzmiał ładnie, etykietka do mnie przemówiła, ale zawsze kupno odkładałam myśląc, że może wyjść zbyt zwyczajnie, powtarzalnie, nudno... A jednak coś ciągnęło, że w końcu zakupiłam kostkę, by rozsądzić o ewentualnym kupnie całego. Może tylko wydawał się taki zwyczajny?

Goose Creek Balsam Fir to zapach jodły balsamiczne, u mnie jako wosk (59g).

Opis producenta
Magiczne doświadczenie przechadzki przez pokryty śniegiem, balsamiczny las.
Nuty górne: świeży balsam, sosna
Nuty bazowe: tereny leśne, bergamotka
Nuty dolne: mech dębowy, rośliny wiecznie zielone


Recenzja

Zapach na sucho uderzał przede wszystkim autentycznym lasem iglastym. Poczułam sosny, świerki - całe mnóstwo różnych zielonych igiełek, ale także swoisty... lesisty mech, wilgoć, ziemię. Czułam chłód roślin, wysokimi drzewami zacienionych.

W trakcie palenia wosk roztoczył jeszcze mocniejszą woń lasu iglastego, wciąż bardzo naturalną. Oto sosny, świerki, jodły niosły bezkresną rześkość. Dosłownie czułam ich ostre, zielone igiełki i szyszki. Wśród nich zaplątała się odrobinka kwasku kłującego i chwilami... podkreślonego kropelką cytrusów?

Ta niosła orzeźwienie, rześkość nie tylko iglastą. Dziki, nienaruszony przez człowieka las porośnięty był wilgotnym, gęstym i miękkim mchem. Takim, na którym aż się chce położyć, by zaczął swą wilgocią i miękkością wciągać... Głębiej w ten ciemny, trochę chłodny las. Odnotowałam nawet pewną słodycz... Trochę eukaliptusowo-miętową? Kryła się wśród drzew, kory, korzeni. Stare, monumentalne drzewa miały zacny charakter. To je porastał mech, także zawilgocone konary leżące na ziemi. 

A ponad wszystkim zwisały żywe iglaste gałązki za sprawą których balsamiczna, drzewna goryczka mieszała się z iglasto-zieloną rześkością. Część z nich, wraz ze starą korą i innym, zawilgoconym leśnym dobrem leżało tak na wilgotnej, leśnej ziemi.

Zapach na sucho dość wyrazisty, intensywny, ale nie siekierowy. W paleniu zachowuje się podobnie, rozchodzi dość szybko. Nie poszedł w siekierowym kierunku, płynął raczej spokojnie, acz dosadnie. To się chwali, choć ja nie miałabym nic przeciw siekierze. Długo się utrzymuje.

Balsam Fir przypadł mi do gustu - to nieźle oddająca etykietkę kompozycja. Dlaczego tylko "nieźle"? Bo kojarzy mi się raczej z gęstym i ciemnym lasem, owszem iglastym, ale i pełnym mchów. To piękny aromat, bardzo realistyczny. Prosty jednak... nie niezwykły. Nie mam mu nic do zarzucenia, acz nie wiem, czy w najbliższym czasie kupię cały. Kiedyś na pewno z chęcią do niego wrócę.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz