niedziela, 30 października 2022

wosk EBM Creations Devil's Night

Wyperfumowany diabeł

Tematyka zombie według mnie jest w porządku, ale nic poza tym. Nie szaleję za nią, lecz nie mam nic przeciwko, dobrze zrealizowane wyobrażenia o żywych trupach w zasadzie nawet bardzo lubię. Z tym, że uważam, iż niewiele jest takich filmów, gier, książek i różnych innych dzieł. Miałam nadzieję, że akurat ten wosk wpisze się w te "dobre". A czym jest obiecywane Devil's Nightcap od Lush Cosmetics nie miałam pojęcia zupełnie. Gdy jednak zbliżało się Halloween, byłam jako żywo (hue hue), zainteresowana wszelkimi limitowanymi zapachami.

EBM Devil's Night to sojowy wosk inspirowany perfumami Lush Cosmetics Devil's Nightcap (które wg Lush to "zachwycający, kwiatowy mech dębowy"), u mnie jako wosk (w opakowaniu 90,7g, czyli 6 kostek po ok. 15g).

Opis producenta
Ten zapach zawiera mech dębowy i drewno dębowe zmieszane z kwiatem pomarańczy, szałwią muszkatołową i ylang ylang, które dodają kwiatowych i zielonych nut do mistycznego eliksiru. To nasza interpretacja Devil's Nightcap od Lush Cosmetics.


Recenzja

Na sucho poczułam sporo słodyczy mchu, kwiatów, drzew, podkreślonych goryczkowatymi ziołami. Pojawił się dym, drewno, ale też niemal... cukrowo-piankowa, palono-cukrowa nuta. Nie było jednak ciężko, bo wśród tego wszystkiego przemykał delikatny wietrzyk.

Z kominka najpierw rozeszła się subtelna, słodka woń drobnych kwiatów, chowających się w zaroślach i mchu. Miało to ciepły, tulący charakter. Mchu zbierało się coraz więcej Oczami wyobraźni patrzyłam na jego żywy, zielony kolor. Był wilgotny, trochę nawet ziemisty? Ale w słodki sposób... Pojawiły się drzewa, z którymi związał się na stałe.

Woń drzew rosła i rosła, w tle błysnęło coś trochę ziołowego, kolońskiego, ale niedookreślonego. Z przyjemnym, słodko-goryczkowatym echem. Słodycz wzrosła, acz wydała mi się lekko zadymiona. Odnotowałam piankową cukrowość, która jednak zaraz schowała się za nasilającym się perfumeryjnie-kolońskim, ciepłym wątkiem. Jego męski wydźwięk w udany sposób mieszał się z coraz odważniejszymi kwiatami i ziołami. Wyłoniły się lawenda i, szałwia. Kompozycja za sprawą tej kumulacji zrobiła się ciężkawa, dosadna.
Ogrom mchu, porastającego konary i powalone drzewa zamykał wszystko, tuląc coraz mocniej. Nie dusił jednak, bo wśród roślin przemykał wietrzyk i świeży kwasek - chyba szałwii (a zarazem ogólnie ziołowy, roślinny).

Zapach na sucho i podczas palenia jest intensywny, acz nie wyjątkowo. Rozchodzi się szybko i równomiernie, wychodząc poza pokój z kominkiem. Czuć wszystko wyraźnie, acz nie utrzymuje się długo. Lśniący niebieski brokat, którym chwali się stopiony wosk, jest wprost przepiękny.

Słodki bukiet z mchu, kwiatów i ziół o kolońskim, ciężkawym charakterze przypadł mi do gustu, jednak nie wydał mi się w jakiś sposób wyjątkowo zachwycający. Zachwycający to jest brokatowy efekt wizualny. Tytuł wosku w sumie może poniekąd oddaje (zarówno gdy myślę o "diabelnej nocy", jak i mogłyby pachnieć perfumy noszące ją), etykietkę... trochę też. A czy jest jakoś specjalnie mroczny bądź halloweenowy? Też chyba "trochę". Gdyby więc tak podrasować pewne nuty, wosk mógłby zgarnąć 10.

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz