sobota, 20 lutego 2021

wosk Yankee Candle Pain au Raisin

Nie taka bułeczka pain(ful)

Żałuję, że wiele wosków / świeczek kupiłam w dwóch-trzech zamówieniach chcąc posprawdzać, czy są w moim guście czy nie, bo latami je omijałam. Kiedyś wydawało mi się, że z jedzeniowymi zapachami mi nie po drodze, ale gdy zorientowałam się, że YC bardzo zmienia swój asortyment, wystraszyłam się, ze nie będę miała okazji powąchać wielu tak chwalonych w internecie zapachów. Tak też zaopatrzyłam się w sporo słodko-jedzeniowych właśnie... By odkryć, że to naprawdę zapachy nie w moim stylu. Miałam nosa w tej sprawie! Niestety jednak już do mnie trafiły... Ten niby był obiecujący, bo uwielbiam rodzynki, cynamon, a ich połączenie z rumem też wydaje się spoko, ale... słodkich bułek nie lubię i nie wiem, dlaczego nie zwróciłam na to uwagę robiąc zakupy.

Yankee Candle Pain au Raisin to zapach francuskich bułeczek typu "pain aux raisins" (drożdżowych ślimaczków z budyniem i rodzynkami); u mnie jako wosk 22 g.

Opis producenta
Kuszące rodzynki nasączone w rumie zostały zapieczone w maślano-waniliowym cieście i dopieszczone cynamonem. 
Nuty górne: laski cynamonu, surowy cukier, masło migdałowe
Nuty środkowe: przyprawiona rodzynka, śliwka, słodka figa, pieczony akord
Nuty dolne: wanilia, słód, koniak

Recenzja

Wosk już przez opakowanie pachniał bardzo intensywnie maślaną, słodkawą bułeczką oraz... plażowym, wilgotnym piaskiem i rumem. Czułam rześkość łączącą zarówno plażę, ciepło, jak i lekko soczyste rodzynki. Z czasem ujawniła się też wanilia, jednak taka... "kosmetyczna".

Po rozgrzaniu wosk rozniósł słodycz wanilii i... niby słodko-pieczoną, ale neutralniejszą. Do głowy przyszły mi nieprzesłodzone wypieki maślano-drożdżowe, ale też... kokos? Migdał? Wanilia trochę się z nimi przemieszała, zahaczając o krem / budyń, nie zaś czystą, prawdziwą wanilię. Słodycz rosła serwując mi słodkie bułeczki z lukrem. Drożdżówki z lukrem pojawiły się na moment, jednak z czasem...

Przeszły w gofry z budki. Słodkie ciasto mieszało się z rześkawym powietrzem. Poczułam plażę, jakby wilgoć piasku i rum. Rum zabarwiał stopniowo słodycz, dodając jej goryczki. Nie był to zapach alkoholu-alkoholu, ale właśnie pewna powaga rumu... czy nawet whisky? Głębokiego i cukrowo-drewnianego, drogiego alkoholu na pewno. Chwilami wydawała się bardziej drzewna... jak grube palmy  kokosowe na plaży. Bardzo wyraźnie pojawił się kokos. Oczami wyobraźni zobaczyłam wielkie orzechy kokosowe, ich drewniano-twarde łupiny, choć do głowy przyszedł mi też kokos jako wiórki, może pewna mleczność (zataczająca krąg do budyniu waniliowego?). Pojawił się lekki kwasek - chwilowo może też kokosowy - wprowadzający soczyste rodzynki. Świetnie odnalazły się w słodkawej (ale nie przesłodzonej!) głębi.

Całościowo wyszło to ciepło (za czym możliwe, że stał cynamon, niezbyt jednak wyczuwalny wyraźnie jako on sam). Przełożyło się na myśl o tym, jak grzeje plażowe słońce, o ciepłym piasku... I przypomniało o piekących się gofrach / drożdżówkach.

Intensywność zapachu na sucho zacna; mocny, a nienapastliwy. Zapach zdawał się rozpychać w pokoju po tym, jak rozszedł się szybko, ale nie męczył i nie mdlił. I wcale tak szybko nie znikał.

Całość średnio oddała wariant z etykietki, jednak przemówiła do mnie bardziej niż się spodziewałam. Kojarzyła mi się z... karaibską ucztą. Kokos, słodkie bułeczki, plaża, cukrowo-drewniany alkohol i rodzynki... wyszły słodko, a jednocześnie nie muląco. To taki... poważniejszy, wieczorowo-letni zapach, bardzo ciekawy. Długo się zastanawiałam, czy wystawić mu 7 czy 8, ale w końcu postanowiłam trochę podciągnąć, bo... po prostu wyszedł bardzo złożony i intrygujący w tym. Był miłym zaskoczeniem (zwłaszcza ten kokos), który z chęcią do kominka jeszcze wrzucę.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz