Gwiazda wśród górskich zapachów?
Od dziecka, a dokładniej od poznania tekstu jednej z piosenek z Króla Lwa, jakoś ciepło myślę o Kilimandżaro. Potem miłość do gór, czekolad (bardzo lubię te z kakao z Tanzanii), jakoś myślowo-uczuciowo mnie z tą górą - najwyższą w Afryce - związało. W ogóle lubię Afrykę, jej obce klimaty. Nie wiem o niej za wiele, jednak z chęcią to zmienię. Na razie jednak, zanim zaopatrzę się kiedyś w porządnąliteraturę itp., wosk musi mi wystarczyć.
Yankee Candle Kilimanjaro Stars to zapach górskiego powietrza z nutą mięty i paczuli, oddający klimat gwiazd nad Kilimanjaro; u mnie jako wosk 22 g.
Opis producenta
Poczuj się jakbyś stał o zmroku na szczycie pokrytym lodem.
Nuty górne: klementynka, nuty wodne, górska bryza
Nuty środkowe: eukaliptus, jałowiec, mięta
Nuty dolne: paczula, sosna
Recenzja
Na sucho poczułam słodycz dobrych, męskich perfum i ciepło, kojarzące się z wieczorem i rozgrzanym jeszcze piaskiem. Dosłownie czuć już także chłodniejszy powiew - nasilała się rześkość, za którą stały nuty ziół oraz żywych kwiatów. Trochę drzew pilnowało, by nie zrobiło się za słodko, dodając zapachowi pewnej powagi; może pikanterii?
Po ogrzaniu się wosku słodycz weszła wśród drzewa. Chwilowo lekko ciepła, zaczęła oddalać się na rzecz pikantniejszych ziół i nieco męskiej, kolońskiej nuty. Wyobraziłam sobie wonne rośliny rzucające cień; rosnące gęsto, że aż niedopuszczające światła do... wonnych roślin, krzewów wznoszących się nad żyzną ziemię.
Wniosły odrobinę goryczki... Ziół i kwiatów? Wróciła słodycz, z czasem bardziej kwiatowa i ziołowo-miętowa. Pomyślałam o jakiś drobnych białych, dzikich kwiatach przyzwyczajonych do surowszych warunków. Kwiatach bez dwóch zdań porastających górskie stoki. Chyliły się trochę w perfumeryjnym, ciężkawym kierunku... jak dobre perfumy... kobiece? Kobiece, ale udające męskie? Bo na pewno nie czysto męskie.
Wyłapałam w nich sugestię owoców... albo raczej jakby "owocową ziołowość" np. trawy cytrynowej.
Tonęły jednak w słodkiej i nieco ostrawej roślinności, rześkości powietrza. Wspomnienie ciepła spotykało się z powiewem chłodu. Jakby tak... rozgrzane policzki muskał wietrzyk.
Intensywność wosku uważam za satysfakcjonującą. Rozchodzi się dość szybko, nie uderza, ale czuć go wyraźnie. Szybko się jednak ulatnia.
Całość wydaje się ładna, ale bez polotu. Trochę słodka, trochę ziołowo-rześka, wyważona i uniwersalna. Całkiem poważna, a jednak (niestety) nie siekiera. Brakowało mi głębi i jakiegoś bardziej intrygującego elementu.
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz